320 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Najdroższa Tess,
zrobiłabym wszystko, żeby być z Tobą teraz, w tej chwili, móc trzymać Cię za rękę, spojrzeć na Twoją twarz, słuchać Twojego głosu.
Ostatnie zdanie:
Zawsze będę kochała.
*************
Thriller – żeby w pełni zasługiwał na miano thrillera – musi być nieprzewidywalny. Siostra Rosamund Lupton jest pod tym względem doskonała. Różni się od innych thrillerów, które czytałam. Jest to dobrze skonstruowana powieść ze świetnie uknutą intrygą. Elementem, który nadaje jej niepowtarzalności, jest nietypowa narracja – jest to coś w rodzaju relacji czy listu, poprzez który autorka zwraca się do nieżyjącej już siostry i opowiada jej o śledztwie, które przeprowadziła w jej sprawie. Poprzez tę nietypową narrację, przypominającą pewnego rodzaju spowiedź, główna bohaterka Beatrice Hemming, próbuje oczyścić się z poczucia winy, wynikającego z faktu, że nie potrafiła zapobiec tragedii, i że nie było jej przy młodszej siostrze Tess, kiedy ta tak bardzo jej potrzebowała...
Tess zostaje znaleziona w parku martwa... Beatrice nie wierzy w orzeczenie policji i na własną rękę próbuje dociec, co tak naprawdę się wydarzyło. Mimo że siostry były zupełnie różne, znały się doskonale. Bez problemu wyczuwały swoje emocje, nastroje, wiedziały na co którą stać, umiały wczuwać się w siebie nawzajem. Łączyły je wspólne tragiczne przeżycia i przykre doświadczenia z dzieciństwa, które odzwierciedlały ich decyzje w dorosłym życiu. Aby móc prowadzić śledztwo na własną rękę, Bee przenosi się w świat swej siostry – chodzi w jej ubraniach, mieszka w jej mieszkaniu, spotyka się z jej znajomymi. Powoli zaczyna doceniać to, co Tess uważała za wartościowe, a co dla niej samej dotąd nie było ważne. Uczy się odwagi i życia ‘przykazaniem chwili obecnej’... Zmienia się. Jest to więc nie tylko thriller, w którym bohaterka dąży do odkrycia prawdy o morderstwie, lecz także książka o przemianie i poznawaniu prawdy o sobie samym. Ponadto poruszone tu zostały takie tematy jak granice ingerencji człowieka w sprawy genetyki, ważność więzów rodzinnych, godzenie się z chorobą i śmiercią.
Rosamund Lupton zbudowała perfekcyjną piramidę emocjonalną, dzięki której stworzyła trzymający w napięciu thriller. Wydarzenia dotyczące zbrodni wprowadzane są bez pośpiechu, stopniowo, przez co miałam w trakcie czytania tej powieści wrażenie, że mam czas na uporządkowanie na bieżąco każdego szczegółu oraz że mam duże szanse na odgadnięcie zakończenia. Podchodziłam z rezerwą do każdej osoby, która pojawiała się w relacji Beatrice. Właśnie poprzez takie stopniowanie napięcia i odkrywanie pojedynczych faktów, autorka wymusza na czytelniku, aby podejrzewał kolejno wszystkich bohaterów.
Zakończenie z kolei jest wręcz powalające... Zaskoczyło mnie totalnie – i nie mam wcale na myśli osoby mordercy... Oczywiście nie napiszę, co to było, ale stwierdzam, że pomysł jest niebanalny. :-)
To jest naprawdę dobra książka.
Krótko mówiąc:
niebanalna, zaskakująca, oryginalna
niebanalna, zaskakująca, oryginalna
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - stonowana kolorystyka z jednym mocnym akcentem kolorystycznym - czysta elegancja; bardzo ładna
C - ciekawa? - nadzwyczajna
E - emocje? - rosną i rosną z każdym rozdziałem, jak przystało na świetny thriller
N - negatywy? - miejscami zbyt emocjonalne, czasem nawet rozrzewniające, wstawki dotyczące wspomnień z dzieciństwa [ale to męska opinia - nie moja ;-)]
A - ambitna? - jak na thriller to zdecydowanie tak; niebanalna narracja; dopracowana i przemyślana konstrukcja
POLECAM:
- miłośnikom thrillerów, gotowym na spore zaskoczenie
- miłośnikom trudnych zagadek
*****************
nie mogę się doczekać, kiedy w końcu i mi dane będzie przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książką. Zrobiła na mnie dobre wrażenie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mam książkę w planach :)
OdpowiedzUsuń