wtorek, 5 marca 2013

25/2013 Blogostan - Joanna Opiat-Bojarska

Wydawnictwo Replika 2012
308 stron
Literatura polska
Gatunek: literatura wagonowa

 Przeczytałam i... przeraziłam się. Przede wszystkim przeraziłam się sugestią, że tak wygląda codzienność. Owszem, faktem jest, że Internet dla wielu osób urósł do rangi bóstwa, a wirtualny świat przez niejedną osobę uważany jest za ten właściwy. Fakt, że blogosfera kwitnie obficie – blogów o różnorodnej tematyce jest od groma i ciut ciut. Prawdą jest też to, że bez wyznaczania sobie granic, można by w Internecie utonąć. I to właśnie przytrafiło się Sylwii – bohaterce Blogostanu, której życiowa postawa była kolejnym elementem, który wywołał moje przerażenie. 

Sylwia to młoda kobieta, niedojrzała emocjonalnie, szukająca swojego miejsca na ziemi, próbująca wykazać się w pracy, usiłująca poukładać sobie życie z facetem, który kompletnie na to nie zasługuje. Lekarstwem na wewnętrzne zmagania ma być blog, który Sylwia zaczyna pisać, dzieląc w ten sposób swoje smutki z całym światem. Nakręca się więc dziewczyna z dnia na dzień coraz bardziej, zyskuje nieprawdopodobnie dużo czytelników w niemożliwie krótkim czasie i wchodzi w to bez reszty, kontrolując blog co chwila, ale nie kontrolując siebie. Co mnie w niej tak przeraziło? To, że jak na „zwyczajną” młodą kobietę jest zbyt pusta, zbyt naiwna, zbyt ... głupia po prostu, żeby była prawdziwa. Szczerze powiedziawszy, nie spotykam na co dzień wśród młodych ludzi tak bezmyślnych osób, ale pewnie i takie istnieją. Dlatego nie zgadzam się z tym, co podane jest w opisie na okładce: „ciekawa bohaterka, życiowe problemy, codzienność...”. Bohaterka jest – mówiąc krótko i eufemistycznie - niemądra. Życiowe problemy ... – czy ja wiem? Niejeden chciałby mieć tylko takie. Codzienność... – na pewno nie moja. Może tak wygląda codzienność dwudziestokilkuletnich kobiet - nie wiem. Jeśli tak, to współczuję. 

Nie wiem, co prawda, do jakiej grupy czytelniczej adresowana jest ta powieść, ale odradzałabym ją nastolatkom, no chyba że ich zadaniem miałoby być poznanie niewłaściwych wzorców i zaobserwowanie, jak bardzo można nie mieć pomysłu na rozwiązanie swoich problemów. 

Nie jest też tak, że nie podobała mi się wyłącznie bohaterka i jej postawa. To na pewno. Nie dostrzegam też wartości w stylu, jakim posługuje się autorka, ani w dialogach, ani w konstrukcji powieści. Styl jest niewymagający, dialogi na miarę bohaterów, a konstrukcja niezaskakująca.

Może wzięłam tę książkę zbyt dosłownie, ale naprawdę trudno mi było doszukać się w niej powodów do zamyślenia. Dziwię się, że zebrała kilkanaście pozytywnych recenzji, którymi kierowałam się w swoim wyborze. Ciekawa jestem zamysłu autorki co do zakończenia. Pozostaje mieć nadzieję, że miało być przestrogą, a nie podpowiedzią. Nie odpoczęłam przy tej książce, nie bawiła mnie, nie wzruszyła, niczego nie nauczyła. Ale emocje wywołała. Tyle że negatywne. Naprawdę jest wiele innych wartościowych książek. Nie chciałabym, aby tacy bohaterowie jak Sylwia wkradali się w moje czytelnicze życie. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

6 komentarzy:

  1. Własnie skończyłam czytać tej autorki "Klub Wrednych Matek" , nie powaliła mnie, ale mimo to na tę pozycję mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj czytałam Twoją recenzje "Klubu..." i utwierdziłam się w przekonaniu, że już wystarczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tym razem równiez nie skorzystam :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że spokojnie znajdziesz dużo lepszych książek :-)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze książek tej autorki i nawet miałam ochotę na 'Blogostan'. Po Twojej recenzji chyba spasuję, dość mam książek letnich, nijakich, nie wywołujących emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocje to ona wywołuje, tyle że niekonieczne dobre ;-) Mnie ta bohaterka denerwowała okrutnie.
      Widziałam na LC, że czytasz teraz "Podróż do Miasta Świateł". Będę ciekawa Twojej opinii - też mam tę książkę w planach na marzec :-))

      Usuń