Warszawa 2012
480 stron
Literatura polska
Gatunek: powieść z historią w tle
Cukierni pod Amorem to chyba tylko ja nie czytałam... Mimo to nie od Cukierni postanowiłam rozpocząć zapoznanie się z twórczością Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, ale od pierwszej części Podróży do miasta świateł. Powód? Przyszły tydzień mam spędzić w Paryżu. Będę tam po raz pierwszy w życiu i bardzo się z tego cieszę. I choć klimat dzisiejszego Paryża pewnie nie ma zbyt wiele wspólnego z realiami dziewiętnastowiecznego miasta świateł, to chciałam przeczytać coś z Francją w tle. Dostałam wiele więcej niż oczekiwałam. I wcale nie o sam Paryż tu chodzi.
Chodzi o stworzenie wyrazistych, charakterystycznych postaci, nawet tych drugoplanowych, a także o niesłychaną wiarygodność, która sprawia, że ma się wrażenie, że Małgorzata Gutowska-Adamczyk mieszkała w dziewiętnastowiecznym Paryżu, obserwowała początki impresjonizmu, doświadczyła, jak to jest być emigrantką skazaną na życie na obczyźnie, jak matka Róży... :-). Podobało mi się splatanie się wątków z przeszłości i teraźniejszości, które, choć prowadzone oddzielnie, układają się w zręczną całość.
Główną postacią w wątku osadzonym we współczesności jest Nina Hirsch, która jako historyk sztuki zostaje poproszona o wycenę obrazu namalowanego prawdopodobnie przez Różę z Wolskich, która z kolei jest postacią dominującą w wątku dziewiętnastowiecznym. Choć kobiety dzieli potężny kawał czasu, to łatwo dostrzec, że są w pewien sposób do siebie podobne. Historie obu pań potwierdzają, że różnica pokoleń zawsze była, jest i będzie. Ani Nina, ani Róża nie umiała dogadać się ze swoją matką. I choć bohaterów jest sporo, to tytułowa Róża z Wolskich jest tu postacią najważniejszą. Nina wypada przy niej blado, ale tak chyba właśnie miało być – w końcu książka jest o Róży. A Róża? Róża Wolska to niezwykle barwna postać. Poznajemy ją, kiedy jest małą dziewczynką i obserwujemy, jak dorasta i przemienia się w niezależną, odważną kobietę, która decyduje się iść pod prąd, żyć zgodnie z tym, co podpowiada jej serce, nie rezygnować z zamiłowań, a także rozwijać swój talent, choć na ówczesne czasy bycie malarką nie było uważane za odpowiednie dla kobiety.
Wiadomo też, że Paryż bez miłości nie byłby Paryżem, więc i takich wątków należy się spodziewać. I spokojnie można też zgłosić tę książkę jako pasującą do wyzwania Trójki e-pik w kategorii ‘książka z wątkiem nieszczęśliwej miłości’, co niniejszym czynię.
Nie spodziewałam się, że Podróż do miasta świateł okaże się tak świetną lekturą! Rozpoczynając czytanie, nie wiedziałam, że będzie to pierwsza część z serii. Wiem, ze na niej nie poprzestanę.
Wyzwanie Z półki
Wyzwanie Trójka e-pik: książka z wątkiem nieszczęśliwej miłości
Wyzwanie osobiste Lista nr 4 'Ileż można zwlekać...'
U mnie czekają inne książki autorki.
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Bardzo mi się podobała, choć uważam, że Cukiernia jest lepsza:) Tutaj denerwowała mnie momentami Nina, no ale nie da się lubić wszystkich bohaterów:)Też nie wiedziałam, że to pierwsza część i teraz się wkurzam, bo muszę czekać do października na kolejną:)
OdpowiedzUsuńmam za sobą dwa tomy Cukierni i na pewno sięgnę po inne książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka przypadła Ci do gustu, choć nie czytałaś trylogii o "Cukierni...". :) Ja mam ją w planach, więc czym prędzej muszę się za nią zabrać. Jeszcze nie spotkałam się z negatywną opinią na jej temat, a to już coś znaczy.
OdpowiedzUsuń