Tłumaczenie: Agnieszka Kuc
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2013
Literatura amerykańska
Gatunek: powieść obyczajowa
Recepta na miłość to powieść, której objętość znacznie przekracza rozmiar recepty ;-) Książka liczy bowiem ponad pięćset stron, choć recepta na miłość według Ramony Gallagher, bohaterki powieści Barbary O’Neal, zamyka się jednak w jednym symbolicznym słowie: chleb. Pieczenie chleba zostało tu potraktowane jako życiowy rytuał dający energię, lekarstwo na smutki, sposób na zastanowienie się nad swoim życiem.
Ramona wypieka chleb codziennie. Jest rozwiedzioną czterdziestolatką, która prowadzi własną piekarnię. Mogłoby się więc wydawać, że codzienne sporządzanie wypieków to dla Ramony rutynowa czynność. Jest jednak zupełnie inaczej – kobieta wkłada w to, co robi, wiele serca. Umie zadbać zarówno o stare receptury oraz skomponować nowe smaki. I tak jak szuka dla swych wypieków coraz doskonalszych smaków, tak i dla siebie oraz swoich bliskich próbuje znaleźć sposoby na odnajdywanie i okazywanie miłości, próbując pomagać najbliższym w rozwiązywaniu problemów.
Choć wśród bohaterów książki jest kilku mężczyzn, książka wydaje się pełna kobiet, których wspólną cechą jest niezależność i silna osobowość ;-) Barbara O’Neal doskonale zarysowała różnorodność relacji między nimi. Poznajemy zarówno matkę i babcię Ramony (Lily i Adelaide), jak i jej córkę Sofię i jej pasierbicę Katie. Ważną rolę odgrywa też Poppy, siostra Lily, oraz jej towarzyszka Nancy. Mamy tu więc pełne spojrzenie na różnorodność kobiecych charakterów, różnice pokoleń, przeróżne postrzeganie rzeczywistości, różne podejścia do problemów.
To, co najbardziej mnie zabolało, jeśli chodzi o tę książkę, to nadanie jej banalnego polskiego tytułu, na który ze względu na treść wcale nie zasługuje i przez co - moim zdaniem - traci już w momencie startowym. Rozumiem, że oryginalny tytuł How to Bake a Perfect Life okazał się zbyt wielkim wyzwaniem do przetłumaczenia. Szkoda, bo jest dużo bardziej adekwatny do tego, co w książce znajdziemy.
Recepta na miłość to ciepła i mądra książka, która pokazuje, że nikt nie jest nieomylny, każdy ma prawo pomylić się w życiu oraz że sztuką jest przyznać się do błędu najpierw przed sobą, potem przed innymi. Dzięki Ramonie i jej bliskim zobaczymy, jak jeden błąd może wpłynąć na resztę życia i dowiemy się, że czasem to, co wydaje nam się w danej chwili błędem, okazuje się w późniejszym życiu czymś najcudowniejszym, co mogło się przytrafić. A spośród wytycznych na recepcie najważniejsza wydaje mi się ta: nie można ślepo iść za radą innych, a najlepiej samemu podejmować najważniejsze decyzje, słuchając własnej intuicji.
Książkę zgłaszam do wyzwania Trójka e-pik jako książkę o kobietach.
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzyjny.
Zgadzam się, piękna, mądra i ciepła rodzinna opowieść. Powinno być takich więcej:)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-) Właśnie dodałam sobie wcześniejszą książkę tej autorki do listy książek, które chcę przeczytać (Jak znaleźć przepis na szczęście).
UsuńJestem w trakcie jej czytania i bardzo mi się podoba. Fajna fabuła, szybko się czyta ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się - mimo że grubaśna, to czyta się bardzo szybko :-)
UsuńA też miałaś defekty? W sensie dziwnie sklejone strony, tak, że nie dało się ich przeczytać?
UsuńNie, Bujaczku, cała książka była OK. Musiał Ci się niechcący jakiś trefny egzemplarz trafić :-(
UsuńJuż o niej słyszałam i mam na nią ochotę, a Ty mnie w tym utwierdziłaś :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ostatnio kilka osób z naszego blogowego grona o niej pisało :-) A wszystkie opinie, które czytałam były pozytywne, więc Cię zachęcam, Melanio ;-)
UsuńWidzę, że "Recepta na miłość" to książka skłaniająca do refleksji, zatem nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po nią.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę fajna :-)
UsuńKolejna pozytywna recenzja. Musze zakupić. Nie mam wyjścia :-)
OdpowiedzUsuńAno nie masz :-)))
OdpowiedzUsuń