niedziela, 24 marca 2013

Paryż...

... zaliczony...

Nie zakochałam się w Paryżu... W sensie dosłownym i przenośnym :-)

Po tym, co zobaczyłam w filmach i co przeczytałam w książkach na temat  Paryża, moje wyobrażenie o tym mieście było skrajnie inne. Spokojne, romantyczne miejsca, klimatyczne zakątki, urocze uliczki... Owszem, da się znaleźć i takie miejsca, ale nie jest łatwo wyłuskać je spośród zalewających miasto tłumów (i nie mam na myśli tłumów turystów). 

Poznałam dwa oblicza Paryża - to wartościowe, które tchnie historią, tradycją, przeszłością, oraz to gorsze, które wzbudza niesmak i niepokój. Rasistką nie jestem, ale to drugie oblicze zupełnie nie przypadło mi do gustu. Nie sądziłam, że miasto świateł to brudne miasto opanowane przez ciemnoskórych obcokrajowców, którzy krążą wokół człowieka jak natrętne muchy, dotykając i zaczepiając. Z rozmów z Francuzami, których tam poznałam wynika, że Francja nie radzi sobie zupełnie z problemami związanymi z imigrantami, którzy coraz bardziej panoszą się na ich terenie.

Gdyby nie to, że wyjazd okazał się strzałem w dziesiątkę pod względem towarzyskim, to Paryż byłby wspomnieniem o smaku rozczarowania. Tylko dzięki temu, że znalazłam się tam w takim, a nie innym składzie osobowym, będę wspominać tę wspólną lekcję życia jako coś naprawdę cennego. Dzięki, Dziewczyny :-)

Po totalnym zresetowaniu się wracam do codzienności z przyjemnością :-) Zabrałam się już za nadrabianie zaległości w czytaniu Waszych postów - niesamowite, ile się tu dzieje! Mam nadzieję, że uda mi się szybko wdrożyć i powrócić do czytania... bo, szczerze powiedziawszy, i to przez cały ten tydzień zarzuciłam...). A przecież wyzwania czekają... Z planów marcowych została mi jeszcze powieść Lisy See Na Złotej Górze i Sparks, którego chyba sobie na razie daruję, bo jeszcze dostałam parę ciekawostek recenzenckich, o których chciałabym niebawem napisać :-)




8 komentarzy:

  1. Ja do Paryża wybieram się w okresie wakacyjnym. Jestem ciekawy, jak go odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ważne są oczekiwania. Jeśli są wysokie, bo znamy zachwyty z filmów czy literatury, to niestety się zawiedziemy, bo poprzeczka jest wysoka i trudno ją przeskoczyć. Podobnie jest z książkami, które gdy nasłuchamy się zbyt wielu pozytywnych opinii, to nam lektura już tak bardzo sie nie spodoba. Dlatego warto podejść bez konkretnych oczekiwań, choc to trudne i czasami niemożliwe. A Paryż chyba jednak jest trochę przereklamowany, a jego obraz zbyt wyidealizowany. Ciekawe to co piszesz o innym obliczu tego miasta, bo o tym nie słychać w mediach. Paryż przedstawiany jest całkiem inaczej. Przyznam, że i mnie kusi od dawna tam pojechać, ale możliwe że podobnie jak Ty mogę się rozczarować. Ważne że udało Ci się odpocząć i zresetować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tymi oczekiwaniami. Z jednej strony człowiek się stara jak najwięcej dowiedzieć przed wyjazdem, a potem jest zderzenie z rzeczywistością, bo nie o wszystkim jednak można wyczytać, zwłaszcza o sprawach mniej przyjemnych ;-) Myślę, że warto przynajmniej raz w życiu znaleźć się w Paryżu i "pobuszować", gdzie kto lubi, bo to miasto daje dużo możliwości :-) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ach, to do Paryża pojechałaś! Sama jestem ciekawa tego miasta, jego fantastycznych zabytków i wszystkiego, co ma do zaoferowania. Ciekawe, czy nasze wrażenie bardzo by się różniły:)
    Książkę dzisiaj wysłałam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, do Paryża :-) Zabudowa w centrum przepiękna i dostojna :-) Ja durna wyobraziłam sobie, że znajdę się w Paryżu z belle epoque - stąd pewnie rozczarowanie. No i pewnie lepsze wrażenia mają ci, którzy skupiają się na zabytkach, muzeach i znanych miejscach, a nie biegają po różnych dzielnicach. Niemniej jednak już na pierwszym spotkaniu z Francuzami usłyszałyśmy rady, jak bardzo musimy uważać... Oczywiście takie perełki jak księgarnia Shakespeare and company powalają na kolana, więc przyjemnych odkryć i wrażeń mam też sporo :-)) No, ciekawe, jakie byłyby Twoje wrażenia.
      Ja jeszcze dzisiaj dochodzę do siebie :-) Ciężki ten powrót do rzeczywistości :-) Ale jutro pobiegnę na pocztę wysłać Ci książkę :-)))

      Usuń
  4. Nigdy nie byłam w Paryżu, ale jak każde miasto - potrafi zadziwić. I w sumie się nie dziwię, że Francuzi sobie nie radzą z imigrantami. Jest ich tak dużo, że będąc tolerancyjnym człowiek nic z tym nie zrobi. A to zaraz będzie posądzony o rasizm, nietolerancję i te sprawy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję udanej wycieczki:)))
    Do Paryża jeżdżę klika razy w roku,ponieważ jest to związane z moją pracą. Patrzę więc na to miasto z perspektywy bywalca, a nie okiem typowo zwiedzającej osoby.Kiedy wspominam znajomym, że cały Paryż nie jest wcale taki ładny jak to wygląda na zdjęciach, czy jest przedstawiane na filmach, to patrzą się na mnie z niedowierzaniem. Tymczasem przeraża nie tylko natłok ludzi różnej narodowości, masa śmieci zalegających na każdym kroku, bezdomni śpiący pod mostami w kartonowych domkach, wręcz całe osiedla bezdomnych usytuowane na złomowiskach, gdzie dzieci biegają między prowizorycznymi domkami, a masą walających się śmieci, złomu...Przeraża brak poczucia bezpieczeństwa, ciągłe sprawdzanie czy mam jeszcze portfel w torebce itp.
    Może nie wszyscy ze mną się zgodzą, ale ja właśnie mam takie odczucia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń