poniedziałek, 30 maja 2011

Nic prostszego

Myśli stają się rzeczami - Mike Dooley

Choose Them Wisely: Thoughts Become Things
Tłumaczenie: Rentier-Lang Cezary Welsyng
Wydawnictwo Illuminatio
Warszawa 2011
192 strony

****************************

To naprawdę proste - musisz tylko uwierzyć, że życie jest po to, by spełniać wszystkie marzenia, które narodzą się w Twej głowie.
- oto słowa, jakie przeczytamy na pierwszej stronie książki Mike'a Dooleya Myśli stają się rzeczami. Autor dzieli się swoimi odkryciami z tysiącami internautów, do których wysyła Wiadomości z Wszechświata, czytelników (jest też autorem książek Sekret i Świat nieograniczonych możliwości) oraz słuchaczy, do których jeździ z prelekcjami o życiu, szczęściu i marzeniach.

Książka ta jest poradnikiem dotyczącym rozwoju osobistego. To zbiorek myśli, pytań, zagadnień, których nie da się tak po prostu przeczytać, ale trzeba się nad nimi zatrzymać i przemyśleć je. A pewnie warto, bo któż nie chciałby zostać człowiekiem sukcesu...

Gdyby nie kosmiczna okładka mocno niepasująca do wnętrza książki, można by śmiało powiedzieć, że jest to bardzo ładne wydanie - kremowy papier, brązowy druk, brązowe zdobienia przy pomocy kwiatowych ornamentów. Okazuje się jednak, że to właśnie okładka jest strzałem w dziesiątkę - krótko mówiąc - kosmos. Niebo, gwiazdy, wszechświat, marzenia, magia, sukces to hasła kluczowe, promowane przez autora. A wszystko po to, aby wiele osób podtrzymać na duchu, zachęcić do działania i pozytywnego myślenia o ... no właśnie, o czym? Według mnie o niebieskich migdałach. Rozważania autora o świecie są zupełnie odrealnione, zwłaszcza w odniesieniu do rzeczywistości, w której żyjemy. Slogany typu "poczuj radość i spełnienie", "pozwól by otaczała cię magia. Licz na nią! Spodziewaj się jej! [str. 168]", "życie staje u twych stóp i otwiera się przed tobą [64]", "pozwól aby twoje przeznaczenie otworzyło się przed tobą" nie robią na mnie żadnego wrażenia. Uważam je za puste i nic nieznaczące. Jeśli dodać jeszcze do tego zachętę autora, aby dobrymi myślami przywoływać pozytywne wydarzenia i uważać, żeby nie pomyśleć o jakimś negatywnym wydarzeniu, szczęście, sukces, bogactwo powinno samo przyjść, bo jest nam przeznaczone... Czyżbym nie wierzyła, że przyjdzie?

Pewnie spłyciłam przesłanie tej książki, bo zapewne ma ona przede wszystkim służyć temu, by obudzić w każdym, kto po nią sięgnie, pozytywne myślenie. Jednak klasyczny styl Amwaya i filozofia New Age działają na mnie odstraszająco.

Wyłącznie dla marzycieli, którym nie przeszkadza idea American dream.

Moja ocena: 1/6 (za ten kremowy papier i ornamenty)
*************************

Dziękuję bardzo wydawnictwu Illuminatio oraz portalowi Sztukateria za egzemplarz recenzencki.

5 komentarzy:

  1. nie będę sobie zawracała nią głowy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za cynk;). Gdzieś czytałam o niej pozytywną opinię, teraz mocno negatywna, więc książkę sobie odpuszczam (przynajmniej chwilowo). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak się ładnie prezentuje. Mam dość negatywne podejście do wszelkich poradników bo zazwyczaj zawierają znane prawdy ubrane w górnolotne słowa i po ich przeczytaniu wcale nie jesteśmy mądrzejsi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasandro, pewnie wielu czytelników z niej skorzysta, ale dla mnie zdecydowanie strata czasu. Na tyle, ile znam Cię z bloga, to dla Ciebie też ;-)

    Mo, zgadza się - ta książka rzeczywiście dla mnie nie wniosła nic nowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest kosmiczna :) Natomiast American dream to ja nie lubie i trzymam się z daleka.

    OdpowiedzUsuń