Kraków, 2011
180 stron
*****
Pierwsze zdanie
Nie jest łatwo porozmawiać z nią po dwudziestu trzech latach i dziewięciu sygnałach.
Ostatnie zdanie
Szklana fifka spada z czwartego piętra - rozbija się na dachu garażu, w którym dziadek trzymał kiedyś swój samochód.
*****
Mikołaj Łoziński (ur. 1980 w Warszawie) jest nie tylko pisarzem, ale i fotografikiem. Studiował socjologię.
Debiutancka powieść Reisefieber (2006) przyniosła autorowi Nagrodę Kościelskich w 2007 roku, Nagrodę Pawiego Pióra, drugą Nagrodę Fundacji Kultury. Była również nominowana do Literackiej Nagrody Nike 2007.
Debiutancka powieść Reisefieber (2006) przyniosła autorowi Nagrodę Kościelskich w 2007 roku, Nagrodę Pawiego Pióra, drugą Nagrodę Fundacji Kultury. Była również nominowana do Literackiej Nagrody Nike 2007.
Łoziński jest również autorem zbioru opowiadań dla dzieci Bajki dla Idy (2008).
*****
Urywki z życia rodziny, rodzinne tajemnice, historie sprzed lat - pomysł na pierwszy rzut oka nie wydaje się oryginalny. I nie byłby, gdyby nie forma, w jakiej Mikołaj Łoziński przedstawia czytelnikom doświadczenia swojej rodziny. Zapisane przez niego urywki składają się w całkiem obszerną opowieść, która nie jest jednak klasyczną sagą rodzinną, choć historia obejmuje trzy pokolenia.
Książka skusiła mnie tytułem. Byłam pewna, że skoro autor nadaje swemu dziełu tytuł, który wydaje się banalny i nijaki, to coś musi się za tym kryć. Chciałam wiedzieć co. Czy jest to brak pomysłu, czy pójście po linii najmniejszego oporu? Okazuje się, że na szczęście żadna z tych opcji. W tym prostym tytule jest wszystko, co znajdziemy w Książce – oszczędność słowa, spójność kompozycyjna, waga szczegółów.
Łoziński nie nadał imion swoim bohaterom. Za swego rodzaju identyfikatory danej osoby autor obrał przedmioty codziennego użytku – zeszyty, obrączka, klucze, szuflada. Czy ktoś kiedyś dopisze kolejny rozdział zatytułowany 'Książka'? Ciekawe.
Bohaterom Książki nie nadano imion - ciekawy zabieg, ale - według mnie - utrudniający czytanie. Trzeba się zastanawiać, o kim mowa, tym bardziej że ograniczone do minimum słowa oraz zdania, które nie łączą się ze sobą, zmuszają czytelnika do wytężonej uwagi i koncentracji.
Nie przeszkadzała mi natomiast konieczność domyślania się, jaka treść kryje się między słowami. Czytanie Książki skojarzyło mi się z ćwiczeniem, w którym należy przeczytać zdanie składające się z wyrazów bez samogłosek. Okazuje się w nim, że kontekst i same spółgłoski wystarczą, aby zrozumieć treść. Podobnie jest z Książką. Wystarczy minimum, żeby osiągnąć pełnię – dla mnie urzekające. Mimo minimalizmu wypowiedzi, czytelnik tworzy sobie obraz rodziny, której życie nie oszczędziło komplikacji i zawirowań. Co więcej, spora garść emocji jest wyczuwalna dużo bardziej niż w szczegółowych opisach.
Ponadto, Książka jest bardzo ładnie wydana – oryginalna okładka (autor: Przemek Dębowski); nieliczne czarne kartki, na których zapisano to, co - zdaniem niektórych bohaterów - powinno zostać przemilczane; krój pisma Filosofia (autor: Zuzanna Licko) – bardzo czytelny, choć zaskakuje w sylabie ‘fi’ :-) :-)
Ponadto, Książka jest bardzo ładnie wydana – oryginalna okładka (autor: Przemek Dębowski); nieliczne czarne kartki, na których zapisano to, co - zdaniem niektórych bohaterów - powinno zostać przemilczane; krój pisma Filosofia (autor: Zuzanna Licko) – bardzo czytelny, choć zaskakuje w sylabie ‘fi’ :-) :-)
Mikołaj Łoziński to dla mnie odkrycie. Reisefieber wpisuję na listę 'Chcę przeczytać'. Wam również polecam.
*****
Moja ocena: 5,5/6
*****
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za Książkę :-)
Ja przeczytam, tym bardziej że autor nominowany do wielu nagród.
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, choć dziś nie wpisałabym "Książki" na listę "do przeczytania". Dlaczego? Akurat jestem w nastroju leniwca, który nie jest w stanie zmusić się do intensywnego myślenia. Ale może za jakiś czas?
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej, może jakiś wywiad z Mikołajem Łozińskim? Podobno Książkę pisał cztery lata. Ciekawe, jakie ma teraz plany.
OdpowiedzUsuńMonotemo, generalnie polecam, ale leniwiec niekoniecznie się wczuje w klimat. Pewnie, że czasem trzeba poczekać - tak chyba lepiej :-)
Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej pozycji pomyślałam, że ten tytuł to niezły żart. Ale ponieważ nie lubię takich dziwnych autorów-żartownisiów nie zainteresowałam się bliżej tą lekturą.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji wiem już, że powinnam jednak się zainteresować :)
Claudette, myślę, że naprawdę warto się zapoznać z Książką :-)
OdpowiedzUsuń