czwartek, 29 marca 2012

List, który przyszedł za późno – Aneta Modelska

Wydawnictwo Videograf II
Katowice 2011
416 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Podczas lotu Tomkowi śniły się włosy Dominique.
Ostatnie zdanie:
Jacques zniknął.
*************
Ile zmian w życiu może wywołać jedno przypadkowe zdarzenie tak banalne jak zamiana walizek na lotnisku? Można to sprawdzić w powieści Anety Modelskiej List, który przyszedł za późno, która jest jej debiutem. Podoba mi się pomysł ze starym listem, który wywołuje lawinę zdarzeń, jednak sposób prowadzenia akcji nie jest wystarczająco ciekawy, aby sprawić, że czytelnik wbije się w fotel i nie wstanie, póki nie skończy. Co więcej, przydarzyła mi się dość dziwna historia z tą książką... Przez jakiś czas nosiłam ją w torbie i podczytywałam to tu, to tam. Któregoś razu zostawiłam ją w samochodzie i ... zapomniałam o niej kompletnie. Nie zatęskniłam za żadnym z bohaterów; nie pamiętałam nawet, że czytam kryminał i czekam na rozwiązanie zagadki. Miło mi było jednak powrócić do świata Tomasza i Sandry, jak już sobie o nich przypomniałam, a następnie sprawdzić, czy moje podejrzenia były słuszne.

Coraz głębsze wnikanie w przeszłość, stopniowe odkrywanie i łączenie przykrych faktów, niebezpieczna gra to elementy, których czytelnik szuka w powieściach z wątkiem kryminalnym. Książka Anety Modelskiej zawiera te elementy, jednak ich intensywność jest znikoma. Jednoczesne prowadzenie akcji na dwóch poziomach czasowych oraz wzbudzenie zainteresowania czytelnika okazały się zbyt dużym wyzwaniem dla młodej autorki, choć pomysł na książkę całkiem fajny. Może następna będzie lepsza. Nie jestem zniechęcona ani rozczarowana tą książką, ale fireworków tu nie ma. Miejscami jest trochę nudno. Warto jednak zwrócić uwagę na kolejną polską autorkę, która zdaje się mieć spory potencjał pisarski. Czekam więc na następną, lepiej dopracowaną i bardziej emocjonującą powieść Anety Modelskiej.


Krótko mówiąc:
dość przewidywalna, dobry pomysł, generalnie w porządku

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - trochę dziwna
C - ciekawa? - chwilami mniej, chwilami bardziej
E - emocje? - jak wyżej
N - negatywy? -dobry pomysł, ale średnie wykonanie
A - ambitna? - niebanalne - prowadzenie akcji w dwóch wymiarach czasowych

POLECAM:
- osobom ciekawym poziomu polskiej literatury współczesnej,
- czytelnikom, którzy lubią rozwiązywać zagadki,
- miłośnikom kryminałów, choć książka nie należy stricte do tego gatunku

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf II.

4 komentarze:

  1. Hmmm sama nie wiem, lubie kryminały, ale obecnie jestem na takim etapie, że nie muszą mocno trzymać w napięciu ani wbijać fotel. Lubię dobrze napisane książki, dlatego ostatnio rozsmakowuję się w twóczości Kate Morton, dla mnie to pisarka z talentem jak jeden na tysiąc. Właśnie nabyłam drugą jej książkę. Wracając do recenzowanej powieści, to myslę, że warto śledzić karierę tej pisarki, jesli ma potencjał jak piszesz. W końcu to debiut, ważne by kolenje jej książki były lepsze. Pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja dobrze widzę? Fireworków? A fajerwerki to pies? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aneto, rzeczywiście coraz częściej słyszę/czytam pozytywne opinie o Kate Morton. Jeszcze nie miałam przyjemności czytać jej książki, ale mam to na uwadze.

    Mialkotku, jak wiesz, polonistką nie jestem. Widocznie ten drugi język ma za mocną przebitkę ;-) Jak najbardziej masz rację - skoro nie "łikendów" to pewnie i nie "fireworków". Ale już wiele osób pisze mejle i je keczup. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to coś dla mnie - być może. Kocham kryminały i historie z tajemnicą w tle, jednak nie jestem pewna, czy chciałabym to przeczytać. Może kiedyś, kiedy będę miała okazję.;)

    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.;)

    OdpowiedzUsuń