Tytuł oryginału: Lost Boy
Tłumaczenie: Zuzanna Załęska
Wydawnictwo Videograf II
Katowice 2010
216 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Zbudził mnie mój własny krzyk.
Ważne zdanie:
Wiedziałem, że nie ma takiej przeciwności, której nie podołalibyśmy wspólnymi siłami.
*************
Wiele osób wie, że Salt Lake City to stolica stanu Utah. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to także „stolica” sekty mormonów. U nas na ogół hasło „mormoni” wywołuje skojarzenie z młodymi chłopakami w białych koszulkach, w krawatach, z identyfikatorem przypiętym do koszuli, zachęcających do uczestnictwa w kursach angielskiego czy spotkania o charakterze religijnym. Kolejne skojarzenie z mormonami to poligamia oraz ogromne rodziny z kilkoma/kilkunastoma żonami i niezliczoną liczbą potomstwa. Co prawda rząd amerykański już w XIX wieku rząd amerykański teoretycznie zakazał poligamii, jednak z książki Stracony chłopiec wynika, że mało skutecznie. Autor Brent W. Jeffs wychował się bowiem we wspólnocie, która jest odłamem mormonów i nosi nazwę Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Brent opowiada historię swojego życia związaną w większej części z życiem wśród mormonów. Jego dzieciństwo nie było usłane różami – trzy mamusie (każda o innym temperamencie), mnóstwo rodzeństwa, tatuś, który choćby chciał, nie był w stanie ogarnąć całego towarzystwa na tyle, że dziecko mogłoby powiedzieć, że ma dobry kontakt z ojcem, ba, że w ogóle ma kontakt z ojcem... W takiej gromadzie problemy poszczególnych osób często pozostawały niezauważone i prowadziły do traumatycznych doświadczeń. Rodzice często nieświadomi cierpienia swych dzieci nie mieli jak zapobiegać nieszczęściom. Tymczasem dzieci doświadczały ogromu zła ze strony osób, które pod pozorem proroczych objawień poddawały indoktrynacji i zastraszeniu członków sekty na każdym polu, wymagały bezwzględnego posłuszeństwa i uzurpowały sobie prawo do decydowania w pełni o czyimś życiu. W przypadku Brenta i jego starszego brata Clayna doszło jeszcze molestowanie seksualne. Te traumatyczne doznania z dzieciństwa zostawiły trwały ślad w psychice chłopców.
Brent W. Jeffs to całkiem młody mężczyzna, a jego opowieść dotyczy końcowych lat XX wieku. Niewyobrażalne jest to, że w dzisiejszych czasach są grupy ludzi, które „idą w ciemno” za kimś, kto obwołał się prorokiem czy przywódcą, ufają mu bezgranicznie i nie buntują się. Żyją w miarę spokojnie, godząc się w pełni na swój los i wierząc, że tak jest najlepiej. Co ciekawe, nawet wiedza, jaką przekazuje się w szkole jest specjalnie „spreparowana” na potrzeby sekty i nie ma nic wspólnego z osiągnięciami naukowymi i rzeczywistością. Nietrudno się domyślić, że osoby, które spędziły całe lata w takim towarzystwie są kompletnie nieprzygotowane do życia w normalnym społeczeństwie. Mają obniżone poczucie własnej wartości, wstydzą się swej odmienności, są zastraszone i żyją w nieustannym poczuciu winy.
Czy po przeżyciu kilkunastu lat w sekcie mormonów i po bolesnych doświadczeniach z dzieciństwa można z sukcesem włączyć się do życia w społeczeństwie? Jakie są konsekwencje takiego wyboru? Czy można uporać się z dramatycznymi wspomnieniami z przeszłości? Czy złoczyńców doścignie sprawiedliwość? Jeśli jesteście ciekawi, zapoznajcie się z opowieścią Brenta. Naprawdę niebywałe.
Krótko mówiąc:
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - bardzo mi się podoba, trafnie dobrana
C - ciekawa? - niesamowicie ciekawa; pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o istnieniu sekty FLDS, gdyby nie ta książka
E - emocje? - wzbudza przeogromne emocje; trudna ze względu na tematykę, ale czyta się błyskawicznie
N - negatywy? - nie zwracałam uwagi - tematyka pochłania bez reszty
A - ambitna? - celem jest przedstawienie autentycznej, bolesnej historii
POLECAM:
- zainteresowanym prawdziwymi historiami ludzkimi,
- zainteresowanym tematyką sekt religijnych,
- zainteresowanym ludzką psychiką.
ODRADZAM:
- nadmiernie wrażliwym duszom - molestowanie seksualne dzieci to temat niekoniecznie dla każdego. Opisy pewnych scen i wspomnień są trudne.
*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf II.
bardzo lubię takie historie- mocne, wzruszające i na długo pozostające w pamięci, jestem pewna, że książka mi się spodoba, okładka już mnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńOj, jak ja lubię takie książki! Już sprawdziłam sobie biblioteczną bazę i niestety nie ma tej książki w żadnej gdańskiej filii, co zmniejsza prawdopodobieństwo przeczytania tej pozycji. Szkoda, bo szalenie interesują mnie tematy związane z religią i domem, tym, w jaki sposób wiara przekłada się na stosunki w rodzinie.
OdpowiedzUsuńCzytałam i byłam pod wrażeniem, chociaż przeszkadzał mi lekki chaos we wspomnieniach, ale chyba niepotrzebnie się czepiam ;)
OdpowiedzUsuńZapewne po nią sięgnę ponieważ takie historie mnie zawsze interesowały.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce. Muszę przyznać, że swoją recenzją nie tylko mnie zaintrygowałaś ale i zmusiłaś do działań aby mieć książkę w swojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńBlog zaobserwowałam i zapraszam na mój konkurs http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2012/03/konkurs-z-wydawnictwem-promic.html
Czytałam tę książkę, jest ciekawa. Owszem, napisana dosyć chaotycznie, ale nie krytykowałabym autora za ten chaos. Trzeba pamiętać, że nie był on pisarzem.
OdpowiedzUsuńMnóstwo rzeczy mną wstrząsnęło. To, że dzieci w tych rodzinach musiały pracować, bo ojciec nie radził sobie z utrzymaniem tak licznej rodziny; to, że mnóstwo dzieci rodziło się z ciężką chorobą genetyczną, a przywódca sekty twierdził, że te biedne dzieci są znakiem błogosławieństwa z niebios...