sobota, 10 marca 2012

Pozwól mi odejść – Sarah Jones

Tytuł oryginału: Call me evil, let me go
Tłumaczenie: Piotr Kleszcz
Warszawa 2012
260 stron
*****************
Miejsce akcji:
Wielka Brytania
*****************
Pierwsze zdanie:
Telefon zadzwonił w chwili, kiedy zaczynałam gotować dzieciom na obiad spaghetti.
Ostatnie zdanie:
Problem pojawia się wtedy, kiedy ludzie obdarzeni autorytetem nadużywają swojej władzy i zaczynają wykorzystywać innych.
**************

Pozwól mi odejść to kolejna opowieść z serii Pisane przez życie Wydawnictwa Hachette. Tym razem autorką jest Sarah Jones, która dzieli się swoimi przeżyciami związanymi z przynależnością do sekty. Opisuje proces dojrzewania do decyzji, aby przeciwstawić się przywódcy sekty i wyrwać się ze środowiska, w którym się znalazła. Przeciwstawienie się człowiekowi, który przez lata różnymi sposobami zyskiwał uznanie wielu ludzi i uchodził za autorytet, nie było łatwym przedsięwzięciem. Motywację do działania czerpała z poczucia niesprawiedliwości wobec jej dzieci – to ze względu na nie stanęła do walki. 

Dzięki opowieści Sary Jones możemy zapoznać się z mechanizmami wykorzystywanymi przez osoby żądne władzy do podporządkowania sobie ludzi. Widzimy ich bezwzględność, zakłamanie, manipulację i inne sposoby, jakimi posługują się, aby zyskać autorytet. Autorka przytacza też wspomnienia domu rodzinnego, które miały ogromny wpływ na decyzję jej rodziców. Po bolesnych doświadczeniach ze swym najstarszym synem, którego zachowania niejednokrotnie wywoływały przerażenie u wszystkich członków rodziny, zanim okazało się, że są wynikiem choroby psychicznej zwanej cyklofrenią, rodzice Sary byli mocno przewrażliwieni. W Tadford Charsmatic Church widzieli azyl, w którym ich córka mogłaby się uchronić przed złem tego świata. Nie byli świadomi tego, że pozbawią córkę wielu lat młodości. Kiedy dziewczyna przeżywała okres nastoletniego buntu i dopuściła się nieciekawych „wybryków młodości”, rodzice nie zastanowili się ani chwili i - nie chcąc dopuścić do tego, aby ich córka obracała się w złym towarzystwie - podjeli decyzję, która zaważyła na znacznej części życia ich córki. Sarah trafiła więc na ponad dziesięć lat do instytucji, która - mimo słowa ‘church’ w nazwie - z kościołem niewiele miała wspólnego, a ludzie podający się za autorytety i teoretycznie działający w imię Boga, to bezwzględni hipokryci, czyniący wiele zła. 

Przeciwstawienie się liderowi, stanięcie wbrew grupie, mówienie o niesprawiedliwości to nie były proste sprawy. Sarah przytłoczona do granic możliwości, z malutkim okruchem nadziei , prawie bez sił, podejmuje walkę ze względu na dzieci. Chce wyrywać je ze świata, w którym tkwiła przez ponad dziesięć lat, ze świata, do którego została brutalnie i bezmyślnie wrzucona przez rodziców. Sarah stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że właściwie traktuje swoje dzieci tak, jak sama jest traktowana przez członków sekty – wymaga bezwzględnego posłuszeństwa, nie pozwala im samodzielnie myśleć, nie umie stanąć w ich obronie, pozwala, by doznawały niesprawiedliwości. Wie, że jedyną drogą, aby uchronić je przed dalszym cierpieniem jest wyrwanie je z sekty. Ale czy jest to możliwe? Warto sprawdzić.

Krótko mówiąc:
poruszająca, przejmująca, przerażająca
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - bardzo dobra
C - ciekawa? - niezwykle poruszająca, przerażająca
E - emocje? - bardzo emocjonująca
N - negatywy? - gdybym nie była przewrażliwiona na punkcie poprawności językowej oraz tłumaczenia, to powiedziałbym, że wszystko jest w największym porządku. Jestem jednak przewrażliwiona i mogę powiedzieć, że pod tym względem jest zadowalająco, ale na pewno nie idealnie.
A - ambitna? - życiowa; autorka chce uchronić innych przed tym, co ją spotkało

POLECAM:
- lubiącym prawdziwe historie, dotyczące tego, co trudne,
- młodzieży,
- zainteresowanym tematyką sekt.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Hachette.

1 komentarz:

  1. Sama niedługo się za nią zabieram więc zerknęłam tylko na podsumowanie ;)
    Coś mi się wydaje, że to będzie kolejna z pozycji,które pozostawią we mnie ślad...

    OdpowiedzUsuń