sobota, 8 stycznia 2011

Chyba za karę...

Kara dla śpiącej królewny - Anne Rice

Wydawca: MYSTERY
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 244 s.
Oprawa: miękka
Wymiar: 125x195 mm
EAN: 9788377190029
ISBN: 978-83-7719-0029

 **********


Zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam (a może czego nie zrobiłam), że wpadła w moje ręce książka Anne Rice "Kara dla Śpiącej Królewny"... Bo to na pewno było za karę ;-)

Anne Rice - pisarka amerykańska, autorka bestsellerowego cyklu książek o wampirach... Anne Rice - wymieniana przez licznych fanów na litach ulubionych autorów... Anne Rice - coraz bardziej popularna, więc każdy szanujący się obywatel powinien się zapoznać z jej twórczością. Tak mi się przynajmniej wydawało, choć wiedziałam, że mogę trafić na jakiegoś wampira, a ten rodzaj twórczości do moich ulubionych nie należy. No ale czego się nie robi, aby poznać nowe smaki...

Wybór padł na bajkowy tytuł "Kara dla Śpiącej Królewny". Intrygujące, nieprawdaż? Bajkowa postać, znana każdemu już od dzieciństwa. Czyżby Anne Rice wiedziała o niej więcej? Zachęcające.


Każdy z nas pewnie marzył o tym, żeby znaleźć się choć raz w życiu w baśniowej krainie. Mnie miała w tym pomóc Anne Rice i jej Śpiąca Królewna. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron musiałam się zastanowić, gdzie ja jestem. Niby jest przystojny książę, niby jest śliczna królewna... Są źli ludzie i są ci jeszcze gorsi. Tyle że większość z nich biega po baśniowej krainie na golasa. Biega więc i wybudzona ze snu królewna Różyczka. Biega, ale niezupełnie luzem, bo okazuje się, że jest niewolnicą i to - rzec by można - na własne życzenie, a jej pani wcale nie wydaje się miła i wymaga od Różyczki czynności, które, wydawało by się, nie przystoją królewnie - "... a kiedy już cię wychłostam, ucałujesz moje buty, bo w przeciwnym razie zadyndasz pod szyldem". A co przystoi królewnie? Nigdy nie wpadłabym na to, że w "baśniowej opowieści" (określenie z opisu na okładce) do głównych zajęć królewny należy:  "rozwieranie nóg, rozciąganie małej szparki, rozsuwanie warg płci, wypychanie bioder do przodu, miętoszenie, masowanie, poruszanie..." (pozwólcie, że daruję sobie wypisywanie pozostałych czynności). Jedyne na czym skoncentrowana jest uwaga bohaterki to "twardniejąca co chwilę łechtaczka", "tężejące lub nabrzmiałe sutki", bardziej lub mniej "pokręcone włosy łonowe", mniejsze i większe "fallusy czy penisy", bardziej lub mniej  "wilgotna płeć", większa lub mniejsza "tęsknota za rozkoszą". Owe nazwy wszystkich czynności i sprzętów pojawiają się wymiennie niemalże na każdej stronie książki, więc jeśli komuś odpowiadają takie klimaty, to może się tą opowieścią zachwycić, albo wręcz zadławić. Dla mnie jest to kompletne dno. Nie dobrnęłam do końca - i to nie dlatego, że jestem pruderyjną i wstydliwą dewotką. Wszystko jest dla ludzi. Tyle że są pewne granice - granice dobrego smaku. Gdzie jak gdzie, ale w literaturze na pewno powinny obowiązywać - tak mi się przynajmniej wydawało. Zdziwienie moje jest o tyle duże, że ktoś tę książkę zechciał wydać, ktoś zechciał ją przetłumaczyć, ktoś napisał o niej notkę na okładce. A co najgorsze - niejeden po nią sięgnie. Co prawda notka od wydawcy to w zasadzie tylko jedno zdanie: "Baśniowa opowieść Anne Rice o rozkoszy i cierpieniu zgłębia najbardziej pierwotne, dobrze skrywane pragnienia ludzkiego serca". Wyjaśniłam już, jak się ma ta książka do baśniowej opowieści. Zostały jeszcze: rozkosz, cierpienie i pierwotne pragnienie ludzkiego serca. Co do serca, to akurat ten organ jakoś nie jest w książce wymieniany. Przyznam też, że patrząc w swoje własne serce, nie dostrzegam w nim tego typu pierwotnych pragnień, choć człowiekiem jak najbardziej się czuję - tyle że nie pierwotnym. A i ludzkie serce jak najbardziej posiadam. Cierpieniem jest dla mnie to, że takie śmieci zapychają rynek książkowy i mają czelność mianować się literaturą. Rozkosz czuję teraz po napisaniu paru słów ku przestrodze dla tych z Was, którzy oczekują od książki, że rozbawi, nauczy, wzruszy czy zrelaksuje. Ja jedynie czułam jeden wielki niesmak. I ból głowy od natarczywego pytania: a co na to siedmiu krasnoludków?


Polecam doskonałą recenzję pana Piotr Huniewicza, którą można ją przeczytać TUTAJ.

6 komentarzy:

  1. Bo to nie jest książka do czytania, tylko do podniecania się dla niektórych... Zresztą pewnie nie podobało Ci się, bo zaczęłaś od drugiego tomu. :D

    A na poważniej, przeczytałam kiedyś całą trylogię (!) powodowana zawodową ciekawością (dla wyjaśnienia: studiuję seksuologię kliniczną, więc z tego typu dziełami zapoznaję się zawodowo). Wyszło mi, że lepsza niż Dziennik nimfomanki, gorsza niż Fanny Hill. Inna rzecz, że dzięki studiom na wiele rzeczy jestem bardziej odporna, więc dałam radę przebrnąć...

    A już zupełnie na marginesie, wyobrażam sobie jak niekomfortowo musi się z tymi książkami czuć nawrócona nie tak dawno Anne Rice...

    OdpowiedzUsuń
  2. To mi przypomina jedną historię, wyczytaną na GoodReads chyba, jak jedna dziewczyna dostała tę książkę od babci, bo babcia myślała, że to współczesna i romantyczna wersja bajki ;) Co gorsza, jakiś czas potem babcia dopytywała się jak tam książka i czy mogłaby kiedyś ją pożyczyć, i tak kilkakrotnie, i dziewczyna, biedna, musiała zawsze szybko zmieniać temat ;D

    Sama jej nie czytałam i specjalnie sięgać nie będę, ale gdyby mi kiedyś jakoś wpadła w ręce, to pewnie bym przeczytała. Taka już jestem spaczona :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Ysabellbooks, nie było niestety w notce, że nie jest to książka do czytania :-) Ale się nabrałam. Wzięłam to 'coś' za książkę, bo tak wyglądało :-) No i jeszcze wiedziałam, że nazwisko Anne Rice obiło mi się o uszy, a ja nic o niej nie wiem - no to skorzystałam z okazji. Chyba pęknę ze śmiechu :-) Myślę, że samą autorkę ani to ziębi, ani grzeje, bo po swoim nawróceniu już się ponoć zdążyła odwrócić :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Katarzyno, z tą babcią to niezła historia - pewnie by się zdziwiła, na jakie bajki można trafić "w dzisiejszych czasach" i co czyta "dzisiejsza młodzież" :-))) Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej tej książce podziękuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uh.... Zdecydowanie nie nigdy nie sięgne po ta książkę! Ble.. :P
    Chociaż słyszałam, że starsze ksiązki tej autorki, np. Wywiad z wampirem, sa bardzo fajne. Planuję je przeczytać w najbliższym czasie i jak napisze recenzje to dam znać, czy jest równie obleśna :P

    OdpowiedzUsuń