Tytuł oryginału: Haret til Mamma
Tłumaczenie: Helena Garczyńska
Wydawnictwo EneDueRabe 2012
32 strony
Literatura norweska
Gatunek: książka dla dzieci
Włosy mamy to książka adresowana do dzieci, choć klasyczną książeczką dla dzieci nie jest. Aby dziecko mogło w pełni zrozumieć, na czym polega przedstawiany w niej problem, konieczne są wyjaśnienia ze strony osoby dorosłej. Temat bowiem nie jest prosty – to depresja rodzica. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym, aby ktoś podjął ten temat w literaturze dziecięcej.
Bohaterkami przepięknie ilustrowanej książeczki są: Emma, jej mama i tajemniczy ‘ktoś', kto pomaga mamie. Dziewczynka nie jest w stanie zrozumieć zmiennych nastrojów mamy, braku energii do życia, smutku. Dopatruje się winy we włosach mamy oraz w sobie samej. Niesamowite, że w tak krótkiej opowieści autorce udało się w sposób bardzo wyrazisty przedstawić zarówno uczucia Emmy, jak i stan jej mamy. Niezwykle pomocne są idealnie dopasowane ilustracje, które zmieniają swój charakter w zależności od nastroju mamy i dziewczynki. Można powiedzieć, że ta książka to ogrom treści i uczuć zamkniętych w kilku strofach i wspartych odpowiednimi rysunkami.
To bardzo potrzebna książka. Dzięki niej mały czytelnik może zrozumieć, że są też takie choroby, których objawy teoretycznie nie są widoczne - nic nie boli, nie leje się krew, kataru brak, a jednak mama jest chora... Dobrze, żeby dzieci miały świadomość, że zdarza się coś takiego jak choroba duszy i czym się objawia. I najważniejsze – żeby wiedziały, że jest ktoś, kto może pomóc :-)
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Booktrotter - literatura norweska.
Węszę ciekawą przygodę, która prędko trafi w moje zachłanne rączki :)
OdpowiedzUsuńPrzygoda krótka, ale na długo zostanie w pamięci ;-)
UsuńPożyczę Ci "Grzeczną" tych samych autorów :) Pokochasz (ja pokochałam).
OdpowiedzUsuńPoproszę :-)))
UsuńNiby książka dla dzieci, a jednak taka dorosła. Z chęcią się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńOwszem :-) Naprawdę warto poświęcić jej choć kilka minut - jest króciutka, czyta się błyskawicznie, ale treść jest niesamowita.
UsuńKsiążka o pięknych ilustracjach i głębszym przesłaniu, ale okropnie mnie zdołowała, dzieciom ciężko wytłumaczyć depresję, a to zdecydowanie dobry pomysł. Masz rację takie książki są potrzebne, nawet jeżeli refleksje te są smutne. Na szczęście dla dzieciaków mamy happy end :)
OdpowiedzUsuńTak, chociaż to trudne, to trzeba dać dzieciakom szansę, aby wiedziały, że coś takiego może dotknąć kogoś bliskiego i że są na to sposoby ;-)
Usuń