wtorek, 11 października 2011

Sosnowe dziedzictwo i Pensjonat Sosnówka – Maria Ulatowska


Sosnowe dziedzictwo
Pensjonat Sosnówka
Maria Ulatowska
Warszawa 2011
 296 i 360 stron
*****************
Pierwsze zdania:
* Mecenas Witkowski stukał długopisem w blat biurka i co chwilę spoglądał na zegarek.
** - Dyziu - Anna, stojąc przed swoim portretem, spojrzała na jego autora - jestem wzruszona i zachwycona, ale co tam, sam wiesz!
Ostatnie zdania:
* I tak sosnowe dziedzictwo znalazło swoje nowe przeznaczenie.
** Albo... kiedy los nam pomoże!
 *****************
Przypuszczam, że Sosnówka i Anna Towiańska mają tyle samo zwolenniczek co przeciwniczek. Na pewno niejedną czytelniczkę wzruszyły książki Sosnowe dziedzictwo i Pensjonat Sosnówka, ale niejedną pewnie też mocno zirytowały. Wydaje mi się, że to jak odbierzemy te książki, zależy od nastroju i od tego, co w danej chwili jest nam potrzebne – czy podtrzymanie na duchu, czy potrząśnięcie, by realnie spojrzeć na  rzeczywistość i stanąć na nogi. Jeśli chcemy poczytać o idylli, w której wszystko idzie po myśli bohaterki, problemy rozwiązują się same, zło nie istnieje i wszyscy się kochają, to jest to doskonały wybór. Natomiast jeśli jesteśmy w trakcie zmagania się z rzeczywistością i doświadczamy trudności, takie podejście do rzeczywistości wywoła ironiczny uśmiech albo nieźle nas wkurzy. 

Anna Towiańska, bohaterka Sosnowego dziedzictwa i Pensjonatu Sosnówka to chodzący ideał – nie dość, że tak ładna, że mężczyźni zakochują się w niej natychmiast (i to w zasadzie wszyscy hurtem), to na dodatek mądra i dobra. No i jak się okazuje – jest bogatą dziedziczką! Anna wszystkich ludzi kocha, wszystkim wybacza i ma tylko dobrą wolę. I oczywiście wszyscy ją kochają. A ja jej nie lubię… Dla mnie jest  sztuczna –  zresztą jak cały obraz świata stworzony w wyobraźni Marii Ulatowskiej. Owszem, Sosnówka to zapewne przepiękne miejsce i każdy pewnie miałby ochotę jechać tam, aby się odstresować. I na pewno wróciłby natchniony nadzieją, że w ludziach drzemie naprawdę dużo dobra. Mnie jednak ze wszystkich bohaterów najbardziej zaintrygowała Wiola przedstawiona jako jedyny czarny charakter. To kobieta, która ma na koncie porzucenie własnego dziecka. Autorka jednak dość szybko „wymiksowuje” Wiolę z sielankowego towarzystwa i odsyła ją tam, skąd przyszła. A wszyscy inni żyją długo i szczęśliwie. 

Spłyciłam pewnie przesłanie autorki, bo pewnie chodziło o to, żeby nie poddawać się bez względu na to, co się dzieje w życiu, że trzeba zawsze mieć nadzieję, że trzeba wierzyć w ludzi, bo ludzie są dobrzy. Jednak życie to nie Sosnówka –  nie wszystko jest w nim białe (czytaj: idealne). No, chyba że mówimy o bajce dla dorosłych.
*******************
 Moja ocena: 3/6

Książkę przeczytałam w ramach akcji Włóczykijka
.

11 komentarzy:

  1. Czasami lubię takie sielankowe opowieści, w których nie ma zła. O książkach sporo słyszałam, wiem, ze wzbudzają skrajne emocje i między innymi dla tego chciała bym przeczytać choć jedną z nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszą część i pamiętam, że traktowałam ją jako relaks po ciężkim dniu. W tej roli się sprawdza, ale chyba nic więcej;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że bardzo twardo stąpasz po ziemi i wiesz, że życie niesie za sobą brutalne niespodzianki a wnioskuje to z tego, że nisko oceniłaś twórczość Mari Ulatowskiej w której tak jak piszesz przeważa idylla i sielanka. Ja również troszkę znam życie od tej złej strony, lecz co to ,,Sosnówki..'' i ,,Pensjonatu..'' to osobiście polubiłam tę bajkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie zbyt przesłodzone... Pierwsza część podobała mi się bardziej, aniżeli druga, czyli "Pensjonat...". Tak jak przez "Sosnowe..." dało się jeszcze z przyjemnością przebrnąć, tak w "Pensjonacie..." wszystko wydawało się być takie na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam słabośc do takich bajek dla dorosłych :) Te książki zbierają tak skrajne opinie, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła poznać swoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam słabośc do takich bajek dla dorosłych :) Te książki zbierają tak skrajne opinie, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła poznać swoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie lubię takich sielankowych historii i na pewno nie przeczytam tych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się podobały książki p. Marii ;) Może dlatego, że lubię takie luźne dzieła ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przeczytałam na urlopie, nie doszukując się jakis głebszych treści, ot tak dla relaksu...i własnie jako urlopowa lektura doskonale się sprawdził

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja przeczytałam na urlopie, nie doszukując się jakis głebszych treści, ot tak dla relaksu...i własnie jako urlopowa lektura doskonale się sprawdził

    OdpowiedzUsuń