czwartek, 3 stycznia 2013

1/2013 Wszystko jest po coś - Krzysztof Ziemiec, Mira Suchodolska


Wydawnictwo M, Kraków 2012 
Wydawnictwo Niecałe, Bytom 2012 
Wydanie drugie 
152 strony 
Literatura polska 
Gatunek: autobiografia w formie wywiadu 

Jeśli oglądalibyście Wiadomości w TVP1 nawet rzadko, to najprawdopodobniej bez problemu, nawet bez oglądania zdjęcia z okładki obok, skojarzylibyście nazwisko autora z konkretnym prezenterem. Kompetentny, miły, przystojny. Laureat Wiktora 2011 dla najpopularniejszego prezentera TV. Z zewnątrz nie widać, że ten człowiek przeżył piekło - literalnie i w przenośni.

Dla Krzysztofa Ziemca pewien czerwcowy wieczór 2008 roku stał się momentem, w którym jego życie zawisło na cienkim włosku... W rozmowie z Mirą Suchodolską prezenter TV opowiada o pożarze w swoim domu, o tym, że nie dawano mu wielkich szans na przeżycie, o bliskich, dzięki którym "pozbierał się" w niewiarygodnym tempie, o trudach rehabilitacji, o zasadach, którymi się kieruje w życiu i o wartościach, którym hołduje. 

Nadzwyczaj wartościowa książka. Nadzwyczaj wartościowy człowiek. W dodatku dżentelmen, ginący gatunek... Postawa, jaką prezentuje Krzysztof Ziemiec, to - mówiąc jednym zdaniem - wyciągnięcie dobra z przeżywanego cierpienia i wiara, że to, co się przydarzyło ma sens. Wiara w to, że "wszystko jest po coś". A skoro jego historia może pomóc innym osobom zmagającym się z trudnymi doświadczeniami, to dlaczego by jej nie opowiedzieć? 

Panie Krzysztofie, to była bardzo dobra decyzja. Każdy powinien wiedzieć, co może czuć osoba cierpiąca. Każdy powinien wiedzieć, jak ważny jest człowiek obok. I każdy powinien wiedzieć, że gaśnica to niezbędny sprzęt, jaki powinien się znaleźć w każdym domu. 

Wszystko przedstawione z dystansem do siebie, prawdziwie, bez dziennikarskiego nadęcia, z humorem.

Żeby nie przesłodzić, to parę słów o formie... 
Denerwowały mnie wtrącenia i niektóre pytania prowadzącej wywiad. Czasem dziecinne i naiwne, w niektórych momentach tak oczywiste, że aż niepotrzebne. Pomyślałam sobie, że wspomnienie autorskie Krzysztofa Ziemca mogłoby się okazać lepszym rozwiązaniem. 

I jeszcze jedna rzecz. Moim zdaniem bardzo ważna. Wydawnictwo, czy raczej klaster wydawniczy, M plus Niecałe wypuściło na rynek towar wybrakowany, klasyczny edytorski bubel, i nie przyznało się do tego. Książkę kupiłam jako "nówkę". Na dodatek zapakowaną w folię... Zdziwiona byłam, bo książka zupełnie zwyczajna, nie żaden album, żaden papier kredowany. Do strony 98. zdążyłam już zapomnieć o tej folii, aż tu nagle... niespodzianka. Po stronie 98. zwykle jest strona 99., po 99. strona 100. I tak dalej. Jako czytelnik właśnie takiej kolejności się spodziewam. Tutaj po stronie 98. następuje strona 103. Potem 104., a potem 101. I tak do strony 115. :-) Skażona redaktorską dociekliwością sprawdziłam stronę redakcyjną, ale dowiedziałam się, że łamanie przeprowadziła "Edycja"... 

Kimkolwiek jesteś, Edycjo, udało Ci się zrobić w balona i czytelników, i autorów. Nieładnie. Błędy zdarzają się każdemu. Dobrze byłoby umieć się do nich przyznać, choćby ze względu na treść książki, przekazaną przez uczciwego, prostolinijnego człowieka. Wystarczyłoby wyjaśnienie dołączone pod tą nieszczęsną folią. Mam nadzieję, że trzecie wydanie tej książki, zasługującej na dużo więcej, ukaże się w porządnym wydaniu. 

Niemniej jednak, zachęcam do zapoznania się z treścią tej historii, bo jest naprawdę niesamowita.

Krótko mówiąc: 
krzepiące, ujmujące, wzruszające

2 komentarze:

  1. Pamiętam to rozdanie Wiktorów 2011 i to, że nazwisko laureata niewiele mi mówiło, bowiem fanką tv nie jestem. Tym bardziej czytałam z zainteresowaniem Twoją recenzję, recenzję pochlebną. Może w bibliotece książkę mają? Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za polubienie mojej fanpage na FB. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Monotemo, ze mnie też w sumie żadna fanka, ale że Wiadomości czasem oglądam, to pana Ziemca rozpoznaję. No i książkę chętnie przeczytałam :-) Uważam, że warto.

    OdpowiedzUsuń