sobota, 2 lipca 2011

Sex? Drugs? Rock’n’roll? (Dni trawy - Philip Huff)

Dni trawy
Philip Huff

Dagen van Gras
Tłumaczenie: Matylda Jastrzębska
Wydawnictwo Dobra Literatura
Gdańsk 2010
172 strony

*****************
Pierwsze zdanie:
    Nazywam się Ben.
Ostatnie zdanie:
    Prawie jesteś w domu. Weldra..
******************

Co jest ważne dla młodego człowieka, który szuka swojego miejsca w życiu? Seks? Narkotyki? Muzyka? Nic bardziej mylnego.

Bardzo osobistą, ale i niezwykle uniwersalną odpowiedź daje holenderski debiutant Philip Huff w autobiograficznej książce Dni trawy. Jej bohater, Ben van Deventer, z pełną szczerością opowiada o swoich trudach dojrzewania.

Jak każdy nastolatek, Ben potrzebuje i poszukuje ciepła i miłości. Nie zaznał ich w życiu zbyt wiele. Rodzice się rozstali, Ben zdecydował się zostać z matką.  Nie żyje też ukochany dziadek, któremu Ben zawdzięcza dużo więcej niż tylko naukę gry w szachy. Dziadek przekazuje mu wiele życiowej mądrości.

Jak większość nastolatków, Ben boryka się z problemami właściwymi swemu wiekowi. Z jednej strony, potrzebuje i poszukuje prawdziwej przyjaźni, ale z drugiej, jako introwertyk i samotnik, nie ma wokół siebie tłumów przyjaciół. Spędza czas głównie z Tomem, którego uważa za swojego przyjaciela. W klinice, do której trafia poznaje też Annę, która opowiada mu, jak zniszczyła ją nienawiść.

Jak wielu nastolatków, Ben mocno doświadcza samotności, zwłaszcza po śmierci dziadka. Ucieczkę od trudnej rzeczywistości, znajduje w muzyce. Słucha jej namiętnie. Gra też na gitarze. Jego muzyczna (i nie tylko) wrażliwość pozwala mu uciec, by zamknąć się w murach swego wewnętrznego świata. Gitara i płyta to jedyne pamiątki jakie zostały mu po ojcu.

Jak niektórzy nastolatkowie, Ben gubi się w rzeczywistości. W obliczu tragedii znajduje marne rozwiązanie – daje się namówić kumplowi na poznanie smaku trawy. I tak już zostaje. Na kłopoty – maryśka. Na samotność – maryśka. Na pseudo przyjaźń – maryśka. Ewentualnie grzybki hawajskie.

Jak rzadko który nastolatek, Ben potrafi sam znaleźć pomoc. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jej potrzebuje. Przyjaźń z Tomem wypala się.  W przenośni i dosłownie.

Jak nieliczni nastolatkowie, Ben trafia do kliniki psychiatrycznej, gdzie, oprócz leczenia psychozy, zostaje poddany terapii odwykowej. Czy uda mu się wrócić do zwykłego życia?
Jako jedyny, Ben skrupulatnie relacjonuje swoje przeżycia. W prostu sposób, bez koloryzowania, bez upiększeń. Tak po prostu.

Ben – jedyny w swoim rodzaju. Narodzony na nowo.

Dni trawy to według mnie pozycja obowiązkowa dla nastolatków i ich rodziców. Choć nie tylko. Książka ta doskonale pokazuje, jak wiele czynników wpływa na to, jacy jesteśmy - dzieciństwo, relacje w rodzinie, ludzie, których spotykamy w życiu.

Warto przeczytać tę książkę, aby zobaczyć, jaką cenę płacą niektórzy za swoje błędy. Oby prawdą okazała się nauka przekazywana Benowi dziadka:
Przy każdym błędzie więcej zyskujesz niż tracisz. Tak się uczysz. [str. 144]

*******************
Moja ocena: 4,5/6

Dziękuję bardzo wydawnictwu Dobra Literatura za egzemplarz recenzencki.

2 komentarze:

  1. Hm, jak dotąd porwał mnie "Ćpun", ale coś mi się wydaje, że ta książka podeszłaby mi średnio. Chociaż... kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i rzeczywiście to interesująca pozycja. Mi również przypadła do gustu:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń