poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Ostatni czytelnik - David Toscana

Opowieść o tym, co zdarzyło się kiedyś w zapadłym rejonie Meksyku, gdzie świat rzeczywisty przenika się z fikcyjnym... plus Oryginalna książka o książkach autorstwa nowej gwiazdy literatury latynoamerykańskiej - oto zachęcające hasła umieszczone na okładce książki Davida Toscany Ostatni czytelnik.

Zachęcające...

Przenikanie się dwóch światów - świata realnego i świata literatury - jest rzeczywistością tej powieści. Jeden z głównych bohaterów bibliotekarz Lucio, mieszkaniec meksykańskiej wioski zwanej Icamole, od wielu lat sprawuje pieczę nad biblioteką,  a zgromadzone w niej zbiory są dla niego wszystkim. Ich bohaterowie niespodziewanie przedostają się do życia Lucia i towarzyszą mu na co dzień. Lucio to jedyny mieszkaniec wioski, który ma potrzebę obcowania z literaturą. Wątki z ulubionych książek chce wpleść w swoje życie, szuka w nich rozwiązania pojawiających się problemów. Jednym z nich jest śmierć dziewczynki, której ciało znajduje Remigio, syn Lucia, w przydomowej studni. Mężczyźni snują przypuszczenia dotyczące mordercy... Czy uda im się odgadnąć, kto nim jest? Czy policja znajdzie zabójcę? Czy wyjaśnią się motywy okrutnej śmierci dwunastolatki?

Jeszcze bardziej zachęcające...

Podobnie jak dla Lucia, obcowanie z literaturą jest dla mnie czymś bardzo ważnym, a czytanie na ogół kojarzę z przyjemnością. Zdarza się, że czasem książka do mnie nie przemawia i wtedy - jakby powiedział Lucio - "trafia do piekła". Czasem szkoda mi czasu, aby ją dokończyć i nie robię tego, a czasem z jakichś powodów decyduję się jednak dobrnąć do końca. Zawsze staram się wyciągnąć z przeczytanej książki coś dobrego, wartościowego. Czasami specjalnie nie doczytuję ostatniego rozdziału danego dnia, żeby ostatni smaczek zostawić sobie "na jutro" i móc się podelektować. 

W przypadku Ostatniego czytelnika okazało się to niemożliwe. Doczytałam książkę do końca jedynie ze względu na podjęte zobowiązanie. Nie dostrzegłam tam niczego wartościowego. Wręcz przeciwnie - Ostatni czytelnik będzie mi się kojarzył z szarością, brudem, zgnilizną, robakami. Uważam, że dewiza oświecenia "uczyć, bawić, wzruszać" nie jest jedynym wyznacznikiem dobrej literatury, ale czy potrzeba było tylu niesmacznych opisów, aby pokazać szarość rzeczywistości i posuchę w życiu wewnętrznym? Czy rzeczywistość jest naprawdę tak obdrapana, brudna, zarobaczona, parszywa? Bo chyba takie było przesłanie autora, o ile w ogóle było... Niektóre opisy nie dość, że wywołują niesmak, to na dodatek niczego konkretnego nie wnoszą. Zagadka popełnionej zbrodni nie zostaje rozwiązana.

Byłabym nie fair, gdybym nie napisała o odkryciu. Awokado! Awokado jest najważniejsze i ma liczne zastosowania. Jeśli chodzi o drzewo, to można iść do niego po ciemku; obmacywać i głaskać; zakopać pod nim zwłoki; szukać cienia pod awokado bez awokado; chronić od plag, suszy i uryny zwierząt; czekać pożądliwie na następny urodzaj. Obok niego może też ślinić się kozioł. Z kolei owoce można wrzucić do łóżka i położyć się na nich. [str. 37, 44, 54, 55, 56, 161]

Słowo awokado pojawia się w książce bardzo często. Miałam nawet pokusę, żeby policzyć ile razy, ale udało mi się jej nie ulec, gdyż to oznaczałoby powtórne czytanie części powieści, a to byłoby już ponad moje siły. Zmęczyłam się nad tą lekturą.

Mam nadzieję, że wypowiedź jednego z mieszkańców Icamole nie odzwierciedla poglądów Davida Toscany na literaturę:

Powieści opowiadają o rzeczach, które nie istnieją, to same kłamstwa. Jeśli zbliżam ręce do ognia, parzę się; jeśli wbijam sobie nóż, krwawię; jeśli piję tequilę, upijam się; a od książki nic mi się nie dzieje, no, chyba że dostanę nią w twarz. [str. 32]
Czuję się tak, jakby rzeczywistość pomieszała się z fikcją, a realny  David Toscana i fikcyjny Lucio rzucili mi kolejno w twarz Ostatnim czytelnikiem. Z tego powodu nigdy więcej nie sięgnę po żadną książkę Toscany, choćby była obsypana nie trzema ale trzydziestoma nagrodami. 

Moje przesłanie do potencjalnych czytelników to - cytuję za Toscaną:
Nie czytaj tego; to jedna z książek, które wszyscy oklaskują, ale niewielu rozumie. [str. 166] 

Zmieniłabym tylko nieco tę wypowiedź: 
Nie czytaj tego; to jedna z książek, które niektórzy oklaskują, choć niewielu rozumie.

6 komentarzy:

  1. Udana recenzja:) Cieszę się, że Cię namówiłam na udział w tym konkursie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję zarówno za pochwałę jaki i za namówienie do napisania recenzji :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń