środa, 29 czerwca 2011

Traumatyczna wyspa (Wyspa - Eustachy Rylski)

Wyspa
Eustachy Rylski


Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2007
240 stron

*****************
Pierwsze zdanie:
    Mężczyzna pokłócił się z żoną, wstał z koca i podszedł w stronę zielonej budki z lodami.
Ostatnie zdanie:
    A Rzym, co by o nim nie mówić, miasto wieczne.
******************
Wyspa Eustachego Rylskiego to zbiór czterech opowiadań: Dziewczynka z hotelu 'Excelsior', Dworski zapach, Jak granit oraz tytułowa Wyspa.

Generalnie bardzo lubię książki, które w jakikolwiek sposób wiążą się z jakąkolwiek wyspą, dlatego już od dłuższego czasu planowałam zapoznanie się z tą pozycją. Chciałam też mieć swoje zdanie na temat Eustachego Rylskiego, o którym docierały do mnie skrajne opinie. Po przeczytaniu Wyspy zdecydowanie przyłączam się do tych negatywnych. 

Żadne z opowiadań mnie nie poruszyło. Dla mnie to klasyczne wodolejstwo. Owszem, polszczyźnie Rylskiego prawie niczego zarzucić nie można. Styl, jakim się posługuje, jest bogaty i bardzo obrazowy. Dla przykładu: "Mężczyzna zorientował się po chwili kotłowaniny przed wejściem, że ten dyskretny maÎtre d'hôtel tkwi tu ni w pięć, ni w dziewięć, natomiast znakomicie komponuje się z sytuacją młody kelner z krótko ostrzyżoną głową i szelmowskim uśmiechem na urodziwej, knajackiej twarzy." [str. 23] albo „Nie spuszczając wzroku z twarzy dziewczyny, kierownik rozpiął rozporek i wyzwolił przerośniętego kutasa w pełnej gotowości. W gąszczu rudych kłaków straszny był to zwierz.” [str. 159]. Jednak nie tylko styl decyduje o walorach książki. Może głębokie treści, o których można przeczytać w wypowiedziach krytyków prozy Rylskiego, to jak dla mnie treści zbyt głęboko ukryte. A może ich tam po prostu brak? Lubię literaturę wymagającą od czytelnika wysiłku, ale niekoniecznie nadludzkiego. Dobrnęłam do końca tylko i wyłącznie ze względu na Włóczykijkę – czułam się zobowiązana do przeczytania. 

I jeszcze śmieszna rzecz - zdjęcie autora wybrane na okładkę przyprawiało mnie o stan przedzawałowy i atak paniki, zwłaszcza gdy zostawiałam książkę przy łóżku i rano pierwszym widokiem był wyraz twarzy kogoś, kto – nie wiedzieć czemu – tak mocno pokazuje swoją niechęć: do mnie, do świata, do wszystkich. 

Jeśli książka miałaby krążyć dalej, to na luźnych zasadach. Sądzę, że nie tylko mnie ciężko czytać prozę obudowaną dziwną tajemniczością i niedopowiedzeniami oraz przytłaczająco kwiecistymi opisami. Nie jestem w stanie napisać niczego więcej o tak nieprzystępnej książce.

Na bezludną wyspę na pewno Wyspy bym nie zabrała – powód: brak prostoty, umiarkowania i smaku. Mimo że nadmorskie klimaty sprzyjają wakacyjnej lekturze, nie polecam.

Jakiś czas temu w recenzji Bujaczka przeczytałam: „mam nadzieję, że ktoś pomoże mi zrozumieć sens tej książki”. Bujaczku, to niestety nie będę ja.

*******************
Moja ocena: 2/6
Książkę przeczytałam w ramach akcji Włóczykijka. 

11 komentarzy:

  1. Dzięki za cynk. Będę omijać tę książkę z daleka:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu to teraz będę się bronić rękami i nogami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziwię się, że przez nią przebrnęłaś... Ja przestałabym czytać na 20 stronie :) i nie bardzo mam ochotę, żeby do mnie zawitała... Szkoda czasu chyba na takie książkę skoro w domu mam inne skarby...

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałam, że tylko ja nie potrafię dopatrzeć się sensu tych opowiadań. Znaczy wiem, że zdania są podzielone, ale dopiero jak ją przeczytałam, choć bardziej pasuje tu przemęczyłam zrozumiałam czemu tak jest. Żeby nie była to książka z Włóczykijki nie przeczytałabym jej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No popatrz! A moja teściowa specjalnie zamówiła sobie zbiór esejów Rylskiego "Po śniadaniu" na prezent. Może nie jest ten Rylski taki beznadziejny? Nie wiem. Nie czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic mnie nie skłoni do jej przeczytania po tym fragmencie o zwierzu w rudych kłakach! ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też raczej się nie pokuszę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasandro, znając Twoje tempo czytania, to nawet taką Wyspę łyknęłabyś w mig ;-)

    Jusssi, Cyrysiu, może dajcie jej szansę i toż to tylko moja opinia. Co prawda nie jedyna negatywna, ale ...

    Vivi, to była sytuacja wyższej konieczności :-)

    Bujaczku, spoko, nie my jedyne ;-0

    Mialkotku, trudno powiedzieć - dla jednych beznadziejny, dla innych super. Jak Ci się coś trafi do przeczytania, to poinformuj mnie jak przeżyłaś :-)

    Niedopisanie, to był najbardziej obrazowy pikantny fragment, ale rzeczywiście parę takich niesmacznych obrazków jest. I zawsze tak pięknie opisane ;-)

    Pozdrawiam Was serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za szczerą recenzję, na pewno nie sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. No wreszcie doczekałam się na recenzję! Cieszę się, że nie jestem w swojej negatywnej opinii o "Wyspie" odosobniona! Ja też, gdyby nie "Włóczykijkowe" zobowiązanie, nie zmogłabym jej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Trafiłem tutaj po przeczytaniu tej książki, mecząc się z uczuciem kompletnego niezrozumienia o co w niej chodzi. To było na tyle frustrujące uczucie, że postanowiłem poszukać jakiegoś wyjaśnienia w internecie. No i.....pierwsze miejsce, do którego trafiłem na szczęście uspokoiło mnie, że nie jestem sam :)

    OdpowiedzUsuń