wtorek, 19 lutego 2013

20/2013 Stokrotki w śniegu i Bliżej słońca - Richard Paul Evans

Tytuł oryginału: The Christmas List
Tłumaczenie: Ewa Bolińska-Gostkowska
Wydawnictwo Znak
Kraków 2010
Literatura amerykańska
Gatunek: powieść obyczajowa

Tytuł oryginału: The Sunflower
Tłumaczenie: Dorota Kaczor
Wydawnictwo Znak
Kraków 2012
Literatura amerykańska
Gatunek: powieść obyczajowa

W zeszłym miesiącu przeczytałam Stokrotki w śniegu Richarda Paula Evansa. Książka ta wywołała u mnie tyle pozytywnych emocji, że stwierdziłam, że w trybie przyspieszonym muszę przeczytać jeszcze coś ‘evansowego’. Z jednej strony wydawało mi się, że wszyscy oprócz mnie już znają twórczość tego autora. Z drugiej strony miałam wrażenie, że już kiedyś czytałam jakąś książkę Evansa, ale nie byłam pewna, czy ‘tego’ Evansa. I tu bukowniczek spełnił swoje zadanie jako wirtualny pamiętnik – okazuje się, że była to książka Doskonały dzień dokładnie tego samego autora.

O ile Stokrotki w śniegu podobały mi się ogromnie, o tyle Bliżej słońca, lub, jak kto woli, Słonecznik (bo i pod takim tytułem książka ta była wydana w Polsce) skończyłam w sumie tylko dlatego, że powieść tę bardzo szybko się czyta. To książka oparta na wziętej z życia historii dwojga ludzi, których połączyło przeznaczenie... Paul, przytłoczony ciężarem niepowodzeń w pracy, ucieka przed odpowiedzialnością do dalekiego Peru, gdzie angażuje się w pomoc bezdomnym dzieciom. Christine, porzucona przez narzeczonego dzień przed ślubem, jedzie z koleżanką na wycieczkę ... również do Peru. Można się domyślać, co będzie dalej. Historia może nie byłaby tak banalna, gdyby nie sposób, w jaki została przedstawiona. Bohaterowie są tak powierzchowni, że o jakimkolwiek rysie psychologicznym nie ma mowy. Dialogi tak płytkie, że nie powstydziłaby się ich niewolnica Izaura z brazylijskiej telenoweli. A w sumie szkoda, bo to naprawdę wartościowa historia pokazująca, jak ludzkie plany są weryfikowane przez życie. To również historia, która pokazuje, że „miłość jest silniejsza od bólu” [nie podaję numeru strony tego cytatu, bo został powtórzony co najmniej dziesięć razy].


Z kolei Stokrotki w śniegu z kolei to opowieść o wewnętrznej przemianie. Bohaterem jest James Kier, człowiek, który w życiu zawodowym osiągnął wielki sukces. Nie można jednak tego powiedzieć o jego życiu osobistym - przynajmniej do momentu, w którym go poznajemy. A poznajemy go w chwili, gdy pod wpływem niespodziewanych okoliczności przychodzi na niego chwila refleksji, która sprawia, że James chce zmienić swoje życie i naprawić krzywdy, których inni doznali z jego powodu. Stokrotki w śniegu to powieść o drodze do uzyskiwania przebaczenia i o wybaczeniu sobie samemu. To również powieść o szacunku do drugiego człowieka, o uczciwości i o prawdziwej miłości, o tym, że nie doceniamy tego, co mamy. To powieść o tym, jak bardzo można zawieść drugiego człowieka i o tym, jak trudno odzyskać zaufanie. Pewnie dla niektórych ta powieść to podobny banał, jak dla mnie Bliżej słońca, jednak na mnie zrobiła wrażenie. Przede wszystkim jest lepiej napisana – naprawdę odniosłam wrażenie, że obie te powieści napisał ktoś inny. 


Możliwe, że moje odczucia pokazują, że każda książka musi trafić na dobry moment u czytelnika, żeby mogła się podobać. Może po prost zbytnio się rozpędziłam z tym Evansem... Na razie wystarczy Evansa.

Obie książki przeczytałam w ramach Wyzwania osobistego (styczeń i luty 2013) 
Lista nr 1 "Chyba tylko ja nie czytałam..."

"Stokrotki..." to książka z mojej półki :-)

 

12 komentarzy:

  1. Na pewno ważny jest moment lektury, bo nie zawsze taka sama książka zostanie przez nas tak samo przyjęta. Mi tez b. podobały sie "Stokrotki w śniegu" mimo swej przewidywalności, bo lubie ksiązki o takiej przemianie i takim pozytywnym wydźwieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneto, no ja właśnie też lubię poczytać o wewnętrznej przemianie i Evans miał w sumie całkiem fajny pomysł :-)

      Usuń
  2. Miałam identycznie: pierwsza książka Evansa podobała mi się ogromnie, natomiast druga mnie totalnie rozczarowała. Po trzecią już nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mu jeszcze dam jedną szansę - zobaczymy, na którą stronę się przechyli szala ;-)

      Usuń
  3. Czytałam "Stokrotki w śniegu" bardzo miło wspominam tą lekturę, ale jakoś nie sięgnęłam po inną jego książkę ... może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melanio, czyli trafiła Ci się ta, która wydaje mi się jak na razie najlepsza :-) Ciekawe, czy spodobałoby Ci się Bliżej słońca...

      Usuń
  4. Ja też jeszcze nie czytałam! "Stokrotki w śniegu" leżą na półce i czekają na swój moment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobra książka na okres przed Bożym Narodzeniem :-) Zresztą zauważyłam, że wszystkie trzy jego książki, które czytałam, mają Boże Narodzenie gdzieś w tle. Ciekawe, czy to stały element w powieściach Evansa.

      Usuń
  5. a ja jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora i chyba dopiero bliżej lata się na jakąś skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Magdo, myślę, że warto spróbować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam "Bliżej słońca" i denerwowała mnie przewidywalność tej historii, i jeszcze nie zdecydowałam czy sięgnę po inną powieść tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Stokrotki w śniegu" to piękna i wzruszająca historia. Książkę czytałam w okresie świątecznym i musze przyznać, że dałam ponieść się tym emocjom :)

    OdpowiedzUsuń