piątek, 25 listopada 2011

Dziewięć wcieleń kota Deweya − Vicky Myron, Bret Witter


Dziewięć wcieleń kota Deweya
Vicky Myron, Bret Witter

Tytuł oryginału:
Dewey's Nine Lives. The Legacy of Small-Town Library Cat Who Inspired Millions

Tłumaczenie:
Ewa Bolińska-Gostkowska, Bartosz Gostkowski, Maksymilian Tumidajewicz, Magdalena Zielińska, Dariusz Żukowski


Wydawnictwo Znak
Kraków 2011
363 strony

******************
Od długiego czasu stoi na mojej półce pewna książka i czeka na recenzję...

Mogę napisać co nieco dopiero dzisiaj, bo długo nie byłam w stanie ponownie wziąć do ręki książki Vicky Myron „Dziewięć wcieleń kota Deweya”, a to dlatego, że kiedy zaczynałam czytać tę książkę, mieszkały u mnie dwa kotki, a kiedy ją kończyłam, był już tylko jeden... Strasznie mi było żal małego czarnego futrzaka, który do nas trafił − niestety nie na długo. Zdążył jednak dostarczyć nam tyle radości, że bardzo ciepło go wspominamy. I teraz już robimy to często, choć trochę czasu zajęło nam przyzwyczajenie się do tej sytuacji i dojście do takiego stanu, że możemy już spokojnie o nim rozmawiać i wspominać, jak ssał ogonek, jak uparcie wdrapywał się na najwyższą szafę, jak zaczepiał o sto razy większego od siebie psa, jak podkradał jedzenie i dzielił się nim z psem, jak zaczepiał starszego kotka i zmuszał go do zabawy... :-)


 Są ludzie, którzy sądzą, że nie istnieje coś takiego jak więź człowieka ze zwierzęciem, a jedyne co zwierzę może dać człowiekowi, to przywiązanie w podziękowaniu za „pełną miskę”. Sądzę, że są to poglądy ludzi, którzy nigdy nie mieli zwierzaka i dlatego nie zdołali doświadczyć wielu innych uczuć, które budzą się w człowieku pod wpływem zachowania futrzaka. Bohaterowie książki „Dziewięć wcieleń kota Deweya” są świetnym dowodem na to, że relacja człowiek-kocur to jednak dużo więcej niż zadowolenie z powodu zaspokojenia głodu. Opowieści o kotkach zebrane przez Vicky Myron są reakcją ich właścicieli na wiadomość o śmierci niezwykłego kota Deweya (można o nim poczytać również w książce „Dewey. Wielki kot w małym mieście”) i wywołane chęcią podzielenia się z innymi pamięcią o swoich czworonożnych przyjaciołach. Każda z tych opowieści to dowód na to, jak zwierzaki potrafią odpłacić człowiekowi za ciepło i miłość, jak ‘balsamują’ zasmuconą duszę i jak potrafią zmienić człowieka i jego spojrzenie na życie.

Dla miłośników kotów „Dziewięć wcieleń kota Deweya” to lektura obowiązkowa, choć polecam ją również tym osobom, które twierdzą, że kotów nie lubią. Może po przeczytaniu kilku prawdziwych opowieści uwierzą, że koty to naprawdę fajne zwierzaki. :-)

*******************
Moja ocena: 5,5/6
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzyjny.

6 komentarzy:

  1. Czytałam pierwszą część,tak więc i po tą z wielką przyjemnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla miłośników kotów lektura idealna:)). Śliczne zdjęcie kocurka:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem kociarą, więc dla mnie to lektura obowiązkowa :).

    OdpowiedzUsuń
  4. mojego podejścia do kotów ,których nie cierpię już raczej nikt nie zmieni ,więc niestety daruję sobie tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Też ją czytałam ;) Bardzo mile ją wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi z powodu kotka pewnie zwierzaki też przeżyły jego stratę (jak zaginął mi yorek to owczarek niemiecki stał przy bramie i czekał czy wróci ;( Na pewno sięgnę po książkę

    OdpowiedzUsuń