środa, 2 listopada 2011

Dom Kalifa – Tahir Shah

Dom Kalifa. Rok w Casablance
Tahir Shah
The Caliph's House. A Year in Casablanca
Tłumaczenie: Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo Literackie
Warszawa 2011
462 strony

*****************
Pierwsze zdanie:
W zapadającym spokojnie zmierzchu krył się smutek.
Ostatnie zdanie:
Najbardziej jednak kojąca była myśl, że zostaliśmy zaakceptowani przez Maroko, przez naszych dozorców i przez Dom Kalifa.
******************
Miejsce akcji:
Maroko - Casablanca, Tanger
******************

Są ludzie, którzy potrafią pójść na wiele kompromisów i wytrwale realizować swoje marzenia pomimo przeciwności losu. Do takich osób należy Tahir Shah, angielski pisarz pochodzący z angielsko-afgańskiej rodziny, autor książki „Dom Kalifa”, który – zmęczony stresującą, galopującą codziennością w Anglii – postanawia przenieść z rodziną się na stałe do Casablanki. 

„Dom Kalifa” to prawdziwa historia, w której autor barwnym i niepozbawionym humoru językiem opisał swoje doświadczenia ze zmagań, jakie postawiło przed nim życie w marokańskiej rzeczywistości, kiedy jego własnością stała się owiana tradycją, lecz mocno nadwerężona upływem czasu, posiadłość Dar Chalifa. Tahir Shah to mężczyzna, który łatwo się nie poddaje. Ani przeogromne różnice kulturowe, ani niezrozumiałe tradycje i wierzenia, ani krzywdy doznawane niejednokrotnie od ludzi, ani bariera językowa, ani nawet lęk o rodzinę nie są w stanie odwieść Tahira od podjętego zamiaru. Maroko jest dla niego miejscem, w którym chce spędzić część – albo nawet resztę – swojego życia. Czym więc sąsiedztwo slumsów, plaga szczurów, nieżywe koty, złośliwość dżinnów, nieuczciwość i zabobonność zatrudnianych pracowników wobec wielkiego marzenia? Dodatkowym elementem, który motywuje Tahira, to wspomnienie o dziadku, któremu udało się osiedlić w Tangerze i który tam zginął.

Książka nie należy do najcieńszych, bo liczy ponad 460 stron, ale czyta się ją bardzo szybko, a świat dżinnów, barw i zapachów Orientu niesamowicie wciąga… Dodatkowym atutem książki jest prześliczne wydanie dopracowane w każdym szczególe – font tytułu na niebieskiej okładce przedstawiającej drzwi marokańskiego domu z charakterystycznymi kafelkami oraz font użyty w tytułach rozdziałów został wystylizowany na litery arabskie. Nawet numery stron mają drobny akcent orientalny. Każdy rozdział poprzedza przysłowie, które w jakiś sposób wiąże się z doznaniami opisywanymi w danym rozdziale. Dla ułatwienia zrozumienia arabskich pojęć na końcu książki zamieszczono słowniczek z wyjaśnieniami. Krótko mówiąc – genialne.

Jestem przekonana, że osoby, które przeczytałyby tę książkę w trakcie przeprowadzania remontu, nie narzekałyby nawet przez chwilkę. :-) Jedyne czego żałuję po przeczytaniu tej książki, to fakt, że nie mogę natychmiast wyruszyć do Casablanki… A polecam nie tylko remontującym. ;-)
*******************
Moja ocena: 6/6
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzyjny.


2 komentarze:

  1. Trochę mnie przeraża ta objętość książki, ale skoro piszesz, że czyta się ją niezwykle szybko i z zainteresowaniem, to chyba jednak zaryzykuje, gdyż zaciekawiła mnie tematyka ,,Domu Kalifa''.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna pozytywna recenzja. Już nie mogę się doczekać, kiedy sama tę książkę przeczytam ;-)

    OdpowiedzUsuń