niedziela, 27 listopada 2011

Magia Azji - Rafał Gawęda, Maciej Tyszecki


Magia Azji

Rafał Gawęda, Maciej Tyszecki

Wydawnictwo Videograf II
Chorzów 2011
320 stron
*****************
 Pierwsze zdanie:
Prąd w Chinach wylewa się na ulice kilometrami kabli, w których plątaninie ginie wszystko.
A ostatniego zdania nie zacytuję :-)
*****************
Miejsca: 
Chiny, Laos, Malezja, Singapur, Brunei, Wietnam, Kambodża, Birma, Tajlandia, Filipiny, Japonia, Tajwan, Indonezja, Indie, Nepal
*****************
Dla Europejczyków Azja to magiczny kontynent – mnóstwo miejsc jakże innych od tych, które znamy. Inna kultura, inne zwyczaje, inna mentalność... Wszystko jest inne. A jeśli na dodatek ominie się miejsca dostosowane do potrzeb turystów, czyli miejsca „zeuropeizowane”, to na szanse na doświadczenie tej magii rosną.

Rafał Gawęda i Maciej Tyszecki postawili na prawdziwe smaki Azji. Porzucili to, co sprawiało, że nie czuli tego, że życie jest podróżą, spakowali rowery, namiot, w którym spędzili tylko jedną noc ;-) i rzeczy osobiste i ruszyli w drogę. W ciągu dwóch lat zwiedzili kawał Azji: Chiny, Laos, Malezję, Singapur, Brunei, Wietnam, Kambodżę, Birmę, Tajlandię, Filipiny, Japonię, Tajwan, Indonezję, Indie i Nepal. Sądzę, że kiedy komuś raz się uda, to potem trudno przestać. Następny cel podróży tych panów to Australia. Pozazdrościć! :-) A książki ze wspomnieniami z tej podróży bardzo, bardzo wyczekuję – nie tylko dlatego, że Australia, Tasmania i Nowa Zelandia to jedno z moich marzeń, ale również dlatego, że sposób, w jaki panowie opisali swoje podróżnicze przeżycia, naprawdę przypadł mi do gustu – dowcipnie, konkretnie, lekko, interesująco. Poza tym ich zamiarem, do którego konsekwentnie się stosowali w czasie podróży było omijanie szerokim łukiem miejsc obleganych przez turystów, a także smakowanie „codzienności”, w jakiej żyją osoby, które los stawia na ich drodze. A tego w klasycznych przewodnikach jest niewiele.

Czytając „Magię Azji”, zadawałam sobie pytanie, co takiego trzeba mieć, żeby rzucić wszystko – dom, rodzinę, pracę... – żeby móc pozwolić sobie na podróżowanie na pełen etat. Czasem zazdrościłam odwagi, bo wiem, że – choć podróże uwielbiam – nie umiałabym oddać się im w takim stopniu, jak zrobili to Rafał Gawęda i Maciej Tyszecki. Podejrzewam, że nic nie jest w stanie dorównać zachwytowi nad wschodem słońca w trakcie lotu balonem, zaskoczeniu na widok chłopca wracającego do domu po tafli jeziora na grzbiecie bawołu czy smakowi sfermentowanych kaczych jajek zwanych balutami... Żeby poznać coś dokładnie, trzeba tego doświadczyć. Jednak większości z nas musi wystarczyć czytanie o podróżach innych, bo nie każdy może sobie pozwolić na osobiste odkrywanie smaków innych kontynentów. A im bardziej przystępnie napisana książka, tym łatwiej posmakować.

Gorąco polecam „Magię Azji”, bo opisane niezwykle przystępnym językiem przeżycia dwóch podróżujących panów mocno przybliżają bogactwo i odmienność azjatyckiej codzienności.

*******************
Moja ocena: 6/6

Bardzo dziękuję wydawnictwu Videograf II za egzemplarz recenzyjny.

4 komentarze:

  1. Siusiaka trzeba mieć, Jonku! Żadna normalna matka nie zostawiła by niepełnoletnich dzieci na dwa lata ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię książki podróżnicze, zawsze podziwiam odwagę ludzi, którzy zostawiają wszystko i jadą w nieznane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. DZIEKI ZA MILA RECENZJE
    MACIEJ TYSZECKI

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe kiedy będzie można poczytać o Australii :-)

    OdpowiedzUsuń