Pod dwiema kosami
czyli przedśmiertne zapiski
Żywotnego Mariana
Danuta Noszczyńska
Wydawnictwo Sol
Grójec 2011
316 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
W pierwszych słowach zapisków moich raczej wypada mi przedstawić się wraz z najbliższym otoczeniem moim, co niniejszym czynię: ja nazywam się Żywotny Marian, żona moja Żywotna Apolonia.
Ostatnie zdanie:
I niech się dzieje Wola Nieba, ament.
******************
Od debiutu Danuty Noszczyńskiej w 2007 roku Historią nie Magdaleny w dorobku autorki pojawiło się już kilka kolejnych powieści: Blondynka moralnego niepokoju, Hormon nieszczęścia, Mogło być gorzej, Kufer babki Alicji, Luizę pilnie sprzedam. Książka Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana to moje pierwsze spotkania z prozą tej pisarki – spotkanie bardzo udane. Wnikliwość i trafność spojrzenia, doskonały zmysł obserwacyjny, poczucie humoru to cechy, które pozwoliły autorce na przedstawienie czytelnikom Mariana Żywotnego, przeciętnego przedstawiciela polskiego społeczeństwa.
Ów blisko osiemdziesięcioletni mężczyzna, spodziewający się śmierci lada dzień, spisuje swoje przeżycia, chcąc zostawić po sobie coś dla potomnych.Jak przeżył swoje życie? Przeżył je tak, jak umiał najlepiej – był wzorowym, wiernym mężem, dobrym ojcem, który chce dla swoich dzieci tego, co najlepsze. Był pracowitym człowiekiem, który starał się, aby jego rodzinie żyło się jak najlepiej. Był człowiekiem szczerym, wiernym tradycjom rodzinnym i kulturowym, pobożnym katolikiem, lojalnym pracownikiem. Marian nigdy nikogo nie mógłby skrzywdzić. Jednym słowem – ideał jakich mało. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że taki obraz samego siebie widzi Marian Żywotny.
Gdyby zapytać bliskich Mariana, jak postrzegają swojego męża, ojca, sąsiada, biedny Marian pewnie by się zdziwił. Przekonany o tym, że zawsze ma rację, na pewno pomyślałby, że ktoś się pomylił, mówiąc o nim, że jest nieczułym mężczyzną bez odrobiny wrażliwości i zrozumienia, fałszywie pobożnym, a pod pozorem religijności kryjącym swoją zazdrość, zawiść, zakłamanie. Marian to ktoś, kto dobro widzi tylko w sobie. Doskonale mu się udaje tak manipulować innymi, aby wszystko szło po jego myśli.
Przyznam, że Danuta Noszczyńska bardzo mi zaimponowała. Pozornie zabawna książka (przy scenie z pietruszką prawie padłam ze śmiechu :-)) niesie w sobie wiele mądrości podanej w niezwykle przystępny. Myślę, że dzięki Marianowi Żywotnemu będziemy nie tylko uważać na to, by takich Marianów z naszej rzeczywistości omijać szerokim łukiem, ale również zatrzymamy się, by przyjrzeć się sobie i zadbać o to, aby nasze przedśmiertne zapiski – jeśli w siedemdziesiątym siódmym roku życia będziemy chcieli spisać – nie byłyby podobne do pamiętnika Mariana Żywotnego :-)
Ów blisko osiemdziesięcioletni mężczyzna, spodziewający się śmierci lada dzień, spisuje swoje przeżycia, chcąc zostawić po sobie coś dla potomnych.Jak przeżył swoje życie? Przeżył je tak, jak umiał najlepiej – był wzorowym, wiernym mężem, dobrym ojcem, który chce dla swoich dzieci tego, co najlepsze. Był pracowitym człowiekiem, który starał się, aby jego rodzinie żyło się jak najlepiej. Był człowiekiem szczerym, wiernym tradycjom rodzinnym i kulturowym, pobożnym katolikiem, lojalnym pracownikiem. Marian nigdy nikogo nie mógłby skrzywdzić. Jednym słowem – ideał jakich mało. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że taki obraz samego siebie widzi Marian Żywotny.
Gdyby zapytać bliskich Mariana, jak postrzegają swojego męża, ojca, sąsiada, biedny Marian pewnie by się zdziwił. Przekonany o tym, że zawsze ma rację, na pewno pomyślałby, że ktoś się pomylił, mówiąc o nim, że jest nieczułym mężczyzną bez odrobiny wrażliwości i zrozumienia, fałszywie pobożnym, a pod pozorem religijności kryjącym swoją zazdrość, zawiść, zakłamanie. Marian to ktoś, kto dobro widzi tylko w sobie. Doskonale mu się udaje tak manipulować innymi, aby wszystko szło po jego myśli.
Przyznam, że Danuta Noszczyńska bardzo mi zaimponowała. Pozornie zabawna książka (przy scenie z pietruszką prawie padłam ze śmiechu :-)) niesie w sobie wiele mądrości podanej w niezwykle przystępny. Myślę, że dzięki Marianowi Żywotnemu będziemy nie tylko uważać na to, by takich Marianów z naszej rzeczywistości omijać szerokim łukiem, ale również zatrzymamy się, by przyjrzeć się sobie i zadbać o to, aby nasze przedśmiertne zapiski – jeśli w siedemdziesiątym siódmym roku życia będziemy chcieli spisać – nie byłyby podobne do pamiętnika Mariana Żywotnego :-)
*******************
Moja ocena: 5+/6
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Sol za egzemplarz recenzencki.
Książkę mam w bliskich planach i już nie mogę się doczekać:))
OdpowiedzUsuńKasandro, mam nadzieję, że nie pożałujesz. Marian Żywotny jest "wszechżywotny" Nie da się o nim zapomnieć :-)
OdpowiedzUsuńO, tak, nieprędko zapomnę spotkanie z Marianem ;)) Na szczęście podobnego osobnika w najbliższym otoczeniu nie mam - teraz! ;) - i mam szczerą nadzieję, że nie przytrafi mi się kiedyś taki sąsiad... O zgrozo ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest jednocześnie zabawna i mądra :-)
OdpowiedzUsuńJa sie chyba czesciej wsciekalam na Mariana niz smialam, ale i tak mi sie bardzo podobalo
OdpowiedzUsuńKsiążka oryginalna, ale rzeczywiście mozna doszukać się pewnych mądrości. Oj zachęcasz :)
OdpowiedzUsuńA ja do tej książki jakoś przekonać się nie mogę. W sumie to nawet nie wiem czemu, ma pozytywne opinie więc raczej fajna... No nie wiem...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda zarys fabuły, którą przeczytałem w recenzji. Brzmi wszystko fajnie i piękne, i bardzo chciałbym kiedyś w przyszłości przeczytać tę książkę, bo może mi sporo ciekawych wrażeń i wielu radości przysprawić;)
OdpowiedzUsuńNa książkę o takich recenzjach ma się jeszcze większą ochotę ;] Myślę że się skuszę w przyszłości na razie muszę przeczytać to co mam ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaje do obserwowanych
Mol Książkowy
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNiedopisanie, to prawda, że znajomość z Marianem zostawia w nas ślad :-)
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej, dokladnie :-)
Viconio, też na początku nie mogłam się przyzwyczaić do jego spojrzenia na rzeczywistość. Wiele razy miałam ochotę huknąć na niego: "Chłopie, a spójrzże na siebie!" ;-)
Sarenkasarno, witaj :-) Myślę, że nie pożałujesz :-)
Aneto, zachęcam, zachęcam :-)
Bujaczku, mnie po paru pierwszych stronach wydawało się, że to książka nie dla mnie. Przesłanie jednak świetne, humor i w ogóle - całość. Dopiero wtedy się wie, że warto było :-)
Moluksiążkowy, jak będziesz mieć okazję, to chwyć i tę książkę - zachęcam :-)