Wydawnictwo Literackie
Premiera: czerwiec 2012
272 strony
Ostatnio częściej sięgam po wspomnienia i zapiski różnych osób, bo sprawia mi przyjemność odkrywanie, jaką osobą jest ktoś, kogo znam jedynie z gazet czy z telewizji. Ciekawi mnie to, co mają do powiedzenia, co myślą, jaki mają światopogląd. Książka Jerzego Stuhra Tak sobie myślę to dla mnie strzał w dziesiątkę. Tak sobie myślę, że jest to jedna z książek, do których jeszcze nie raz wrócę. :-) Pan Jerzy jest bowiem nie tylko wybitnym aktorem, ale przede wszystkim wielkim człowiekiem. Z każdą przeczytaną stroną czułam, jak rośnie u mnie poczucie, że Jerzy Stuhr pozostanie dla mnie autorytetem.
Książka Tak sobie myślę jest pamiętnikiem, który powstał z potrzeby serca z czasu, kiedy autor toczył walkę o swój dalszy los. Mimo że w większości są to zapiski powstałe w trakcie pobytu w różnych szpitalach, nie są bezpośrednio związane z walką z chorobą. Absolutnie nie ma tu miejsca na użalanie się nad sobą i swoją sytuacją. Mimo doświadczanej bezradności, upokarzających sytuacji, fizycznej bezsilności. Choroba jest gdzieś w tle. Autor skupia się na tym, co go porusza w bieżącym życiu politycznym i kulturalnym, co zaobserwował, co uznał za warte skomentowania, co chce przekazać następnym pokoleniom, wnuczce, na którą bardzo czeka. Jest to więc pokaźny zestaw bystrych obserwacji doświadczonego człowieka o niezwykłej inteligencji, która pozwala mu niejednokrotnie na uszczypliwą ironię wobec bezsensu i głupoty rzeczywistości, z jaką niejednokrotnie stykamy się na co dzień.
To co dla mnie okazało się najważniejsze to fakt, że znany wszem i wobec genialny aktor promuje coraz mniej popularne wartości – rodzinę, przyjaźń, uczciwość, prawdę, szacunek do innych i do samego siebie. Interesowność, gwiazdorstwo, pazerność, kłamstwo, szeroko rozumiana niechlujność – oto tylko niektóre zjawiska zaobserwowane w naszym społeczeństwie, na które zwraca uwagę i które go uwierają. Jego niezwykle inteligentne docinki i trafna ironia sprawiły, że niejednokrotnie o mało nie pękłam ze śmiechu. Odpowiada mi też rodzaj refleksyjności, jaki proponuje pan Stuhr – bo i tego tam nie brakuje. Jest zastanowienie nad przemijaniem, sensem pracy, sensem życia, samotnością, cierpieniem. Jest mocno kulturalnie - teatralnie, filmowo i literacko. :-) A wszystko w kontekście niedawnych wydarzeń, które – miałam wrażenie – dopiero co miały miejsce i co do których miałam wielokrotnie podobne odczucia. Nie ukrywam, że w kilku miejscach musiałam poszukać informacji, o kogo lub o co dokładnie chodzi, ponieważ nie wszystko jest tu powiedziane zupełnie wprost. Owszem, bez zawoalowania, ale w sposób tak taktowny, że osoba, której uwaga dotyczy, na pewno by wiedziała, o co chodzi, a zewnętrzny obserwator czy czytelnik musi chwilę pogłówkować.
Końcowe „rozliczenie” z tego, co dobrego przyniósł czas szpitalnych doświadczeń, zrobił na mnie ogromne wrażenie – umiejętność wyciągnięcia dobra z tak trudnej sytuacji to sztuka, z którą nawet najbardziej doświadczony aktor mógłby mieć kłopot. Jerzy Stuhr nie miał.
Krótko mówiąc:
inteligentne i trafne spostrzeżenia w zapiskach osobistych genialnego aktora i człowieka pełnego godności, kultury, skromności
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzencki.
Też mam tą książkę i już nie mogę się doczekać kiedy zacznę ja czytać. Ale póki co mam pilniejsze lektury:)
OdpowiedzUsuńniestety pozycja nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać, ale chyba jeszcze nie teraz. Jeszcze za dobrze pamiętam walkę mojego taty - inną co prawda, ale też ciężką.
OdpowiedzUsuń