Tytuł oryginału: La reveuse d'Ostende
Tłumaczenie: Anna Lisowska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 320
ISBN: 978-83-240-1230-5
*******************
Byłam bardzo ciekawa tej książki i wreszcie na nią trafiłam. Mam już jako takie pojęcie o stylu pisarskim Erica Emmanuela Schmitta, ponieważ czytałam już kilka jego książek. Wiem, że zarzuca się mu schematyczność i tanie moralizatorstwo. Ja natomiast - zamiast przyglądać się schematom - bardzo lubię szukać w jego książkach tego, co wartościowe, bo niewątpliwie są to zawsze opowieści z konkretnym przesłaniem. I to mądrym przesłaniem. A tego w literaturze nigdy za wiele.
Każde z pięciu opowiadań jest odrębną historią, a jednocześnie są one ze sobą powiązane. W każdym z nich pokazane jest jakieś oblicze miłości, w każdym obecna jest śmierć, a każdy z głównych bohaterów przeżywa cierpienie. Oblicza, jakie odsłania miłość w opowiadaniach Schmitta, to raz miłość romantyczna, czekająca, niepozwalająca zapomnieć, zdarzająca się raz w życiu; innym razem codzienna, oczywista miłość, która blaknie pod wpływem codziennych wydarzeń, aż staje się niezauważalna; jeszcze innym "ślepa" miłość, która widzi wnętrze człowieka i która potwierdza, że są ważniejsze wyznaczniki decydujące o czyimś zainteresowaniu aniżeli atrakcyjny wygląd. Schmitt przypomina prawdę o pragnieniu bycia kochanym i obdarzaniu miłością; ostrzega przed rozbieżnością w postrzeganiu świata, zdarzeń i siebie samych; pokazuje jak wielka jest siła wyobraźni i jak łatwo możemy ulec złudzeniom. W opowiadaniach nie słychać moralizatorskiego tonu pisarza-filozofa. Przesłanie każdej historii jest tak wyraziste, że czytelnikowi wnioski nasuwają się same i wyciąga on z treści to, co dla niego w danej chwili ważne.
Każde z opowiadań ma swój urok i każde podobało mi się na swój sposób - nie umiem powiedzieć, które najbardziej. Z zaciekawieniem słuchałam zwierzeń mieszkanki Ostendy - Emmy van A.,odsłaniającej tajemnice młodości (Marzycielka z Ostendy); kibicowałam pełnej kompleksów pielęgniarce z Paryża, aby uwierzyła, że jest warta miłości (Ozdrowienie); współczułam Gabrieli pogubionej w swych domysłach i wątpiącej w miłość swego męża (Zbrodnia doskonała) oraz Maurycemu - mężczyźnie, którego świat literatury pochłonął tak mocno, że nie potrafił odróżnić go od rzeczywistości (Kiepskie lektury); obserwowałam kobietę czekającą na kogoś na peronie w Zurychu od trzydziestu lat (Kobieta z bukietem).
Według mnie - lektura obowiązkowa. Możliwość interpretacji dużo szersza niż ta, którą przedstawiłam. Polecam.
Moja ocena: 5/6
Na pewno przeczytam, mimo że nie przepadam za opowiadaniami. Zachęciła mnie do tego Twoja recenzja no i nie mogę się oprzeć tak pieknej okładce... :P
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny widzę, że po prostu muszę przeczytać książki Pana Schmitta. ;)
OdpowiedzUsuńLubię Schmitta, więc i tą powieść mam w planach- już niedługo! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego niedzielnego wieczoru! :)
{http://biblioteczka-pandorci.blogspot.com/}
Naprawdę warto :-) Na pewno każda z Was znajdzie coś dla siebie nie tylko w tej książce E.E.Schmitta, ale w wielu innych. Mnie też się jeszcze nie znudził, więc pewnie sięgnę po następne pozycje. Pozdrawiam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńSchmitta nie lubię, choć coś tam czytałam i opowiadań nie lubię, choć... :-)), ale okładka odjazdowa, te motyle są rewelacyjne. Kupiłabym dla samej okładki. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńTo prawda, że okładka jest kusząca. Na pewno jeszcze lepiej by wyglądała cała seria wydana przez Znak ;-)
OdpowiedzUsuń