Tytuł oryginału: The Pact
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7648-256-9
Ilość stron: 512
*********************
Bohaterowie: Chris Harte, Emily Gold, rodzice Chrisa: Gus i James, rodzice Em: Melanie i Micheal, Jordan McAffee
Miejsce akcji: Bainbridge (Georgia)
Czas akcji: 1979-1998
*******************
Karuzela uczuć to pierwsza książka Jodi Picoult, o której napiszę parę słów. Bez mojej zgody, Świadectwo prawdy i Jesień cudów czytałam jakiś czas temu - jeszcze zanim zdecydowałam się na pisanie bloga.
Wielu czytelników uważa Picoult za autorkę kobiecych czytadeł. Ja jednak odnajduję w jej książkach dużo więcej. W każdej z nich jest poruszony trudny, kontrowersyjny temat wzięty z życia, na ogół taki, o którym trudno mówić i trudno opowiedzieć się jednoznacznie. Na pewno nie bez przemyślenia.
Tym razem bohaterami powieści są dwie zaprzyjaźnione rodziny, które dotyka tragedia - Goldowie tracą córkę, a syn Harte'ów zostaje oskarżony o morderstwo zgodnie z prawem stanowym. Dla obu rodzin jest to czas próby pod wieloma względami. Pojawiające się w angielskim tytule słowo pact doskonale pasuje do wielu relacji i sytuacji. Umową są związani Em i Chris, Goldowie i Harte'owie, Michael i Gus, obrońca i oskarżyciel, Chris i jego 'współlokator'. W polskim tytule pojawia się karuzela, która też jest całkiem adekwatna, ponieważ do końca nie wiadomo, kto jest winny - raz wydaje się, że wina leży po stronie Chrisa, kiedy indziej czuje się jego niewinność. Rozmyślając o bohaterach, nie wiedziałam też, co myśleć o Emily i czy mam jej współczuć, czy nią potrząsnąć i krzyknąć, żeby się opamiętała, bo głupotą jest to co wymyśliła. Myślałam, że zrobi to Chris. Cały czas miałam też wrażenie, że prawdziwe zdarzenia z karuzeli nie do końca zdają się interesować tych, którzy walczą o to, by ich 'prawda' zwyciężyła.
Książka ta znajdzie zapewne tylu zwolenników co przeciwników. Można mówić, że problem jest niespotykany, zachowania bohaterów skrajne, ich decyzje głupie i niedorzeczne, ale nie można odmówić Jodi Picoult, że jak zwykle daje do myślenia. Rzuca kij w mrowisko, zostawiając czytelnika z powracającymi wciąż pytaniami: czy wyrok był słuszny, czy można było tego uniknąć? Czy jest coś, czym można usprawiedliwić nienawiść? Jak dobrze znam swoich bliskich i przyjaciół? Czy to rzeczywiście była deklarowana przez bohaterów prawdziwa miłość? Ile można zrobić w imię miłości? A może to nie miało nic wspólnego z miłością? To już trzeba ocenić samemu.