czwartek, 29 marca 2012

List, który przyszedł za późno – Aneta Modelska

Wydawnictwo Videograf II
Katowice 2011
416 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Podczas lotu Tomkowi śniły się włosy Dominique.
Ostatnie zdanie:
Jacques zniknął.
*************
Ile zmian w życiu może wywołać jedno przypadkowe zdarzenie tak banalne jak zamiana walizek na lotnisku? Można to sprawdzić w powieści Anety Modelskiej List, który przyszedł za późno, która jest jej debiutem. Podoba mi się pomysł ze starym listem, który wywołuje lawinę zdarzeń, jednak sposób prowadzenia akcji nie jest wystarczająco ciekawy, aby sprawić, że czytelnik wbije się w fotel i nie wstanie, póki nie skończy. Co więcej, przydarzyła mi się dość dziwna historia z tą książką... Przez jakiś czas nosiłam ją w torbie i podczytywałam to tu, to tam. Któregoś razu zostawiłam ją w samochodzie i ... zapomniałam o niej kompletnie. Nie zatęskniłam za żadnym z bohaterów; nie pamiętałam nawet, że czytam kryminał i czekam na rozwiązanie zagadki. Miło mi było jednak powrócić do świata Tomasza i Sandry, jak już sobie o nich przypomniałam, a następnie sprawdzić, czy moje podejrzenia były słuszne.

Coraz głębsze wnikanie w przeszłość, stopniowe odkrywanie i łączenie przykrych faktów, niebezpieczna gra to elementy, których czytelnik szuka w powieściach z wątkiem kryminalnym. Książka Anety Modelskiej zawiera te elementy, jednak ich intensywność jest znikoma. Jednoczesne prowadzenie akcji na dwóch poziomach czasowych oraz wzbudzenie zainteresowania czytelnika okazały się zbyt dużym wyzwaniem dla młodej autorki, choć pomysł na książkę całkiem fajny. Może następna będzie lepsza. Nie jestem zniechęcona ani rozczarowana tą książką, ale fireworków tu nie ma. Miejscami jest trochę nudno. Warto jednak zwrócić uwagę na kolejną polską autorkę, która zdaje się mieć spory potencjał pisarski. Czekam więc na następną, lepiej dopracowaną i bardziej emocjonującą powieść Anety Modelskiej.


Krótko mówiąc:
dość przewidywalna, dobry pomysł, generalnie w porządku

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - trochę dziwna
C - ciekawa? - chwilami mniej, chwilami bardziej
E - emocje? - jak wyżej
N - negatywy? -dobry pomysł, ale średnie wykonanie
A - ambitna? - niebanalne - prowadzenie akcji w dwóch wymiarach czasowych

POLECAM:
- osobom ciekawym poziomu polskiej literatury współczesnej,
- czytelnikom, którzy lubią rozwiązywać zagadki,
- miłośnikom kryminałów, choć książka nie należy stricte do tego gatunku

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf II.

Nikt kogo znasz – Michelle Richmond

Tytuł oryginału: No One You Know
Tłumaczenie: Bożena Markiewicz
Wydawnictwo Videograf II
Katowice 2010
 272 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Spotkałem go w końcu, mimo że upłynęło wiele lat od chwili, kiedy przestałam szukać.
Ostatnie zdania:
Opowiadanie nie należy wyłącznie do tego, kto je opowiada. Należy w równym stopniu do tego, kto go słucha.
*************

Nikt kogo znasz to powieść o morderstwie z przeszłości, ale nie tylko. Jej autorka Michelle Richmond umiejętnie przedstawiła proces psychologiczno-emocjonalny, jaki uruchamia się w człowieku, który traci kogoś bliskiego.

Ellie i Lila - dwie siostry, różne od siebie pod wieloma względami, nie zdążyły poznać się dokładnie w dorosłym życiu. Lila ginie w tajemniczych okolicznościach, gdy Ellie jest dziewiętnastoletnią dziewczyną, czyli dwadzieścia lat wstecz od wydarzeń bieżących. Jej małomówna, introwertyczna siostra nie zostawiła po sobie wielu śladów, które mogłyby podpowiedzieć, co się wydarzyło. Zrozpaczona Ellie, nie mogąc znaleźć wsparcia w rodzicach, przekazuje swoje domysły byłemu nauczycielowi Lili – Andew Thorpe’owi. Ten jednak nie traktuje tego jako zwykłych zwierzeń, ale na podstawie tego, co słyszy od Ellie, pisze książkę, która okazuje się wielkim sukcesem, mimo że w ten sposób rzuca cień podejrzeń na człowieka, który mógł, ale nie musiał, być związany z morderstwem genialnej matematyczki. Spotkanie z Peterem  po dwudziestu latach powoduje, że Ellie musi znaleźć rozwiązanie zagadki. W procesie poszukiwania prawdy dowiaduje się wiele i poznaje od innej strony nie tylko swoją siostrę, ale i samą siebie.

Nikt kogo znasz jest więc nie tylko historią o poszukiwaniu mordercy, ale to również doskonała opowieść o poszukiwaniu samego siebie, o tym, jak trudno się  odnaleźć i poukładać relacje w rodzinie i w samym sobie po tak tragicznym wydarzeniu.

Ciekawym zabiegiem jest próba matematycznego, logicznego poukładania przeszłości i rzeczywistości. Bardzo interesujące były też dla mnie fragmenty, które dotyczą pracy Ellie w przemyśle związanym z kawą. Tematyka ta nie jest jednak przytłaczająca – autorce udało się zachować właściwe proporcje, aby czytelnik mógł swobodnie śledzić zagadkowy wątek.

Powiem szczerze, że dla mnie bardziej pasjonujące były wewnętrzne zmagania bohaterów niż szukanie winnego. Różne oblicza zaufania, które nie tylko łatwo dać, ale i łatwo utracić, to jeden z ciekawszych aspektów. Utrata zaufania, bezgraniczna pustka po stracie bliskiej osoby, żałoba i tęsknota, z którymi trudno sobie poradzić w przeciwieństwie do nadziei i miłości, które trwają ponad wszystko, całe szczęście nie dominują całej powieści, lecz w mądry sposób pokazują, że pogodzenie się ze stratą i zachowanie dobrych wspomnień jest możliwe.


Krótko mówiąc:
przejmująca, zapadająca w pamięć, niebanalna

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - mało charakterystyczna
C - ciekawa? - tak, zarówno wątek kryminalny, jak i psychologiczny
E - emocje? - raczej spokojnie
N - negatywy? -były fragmenty, które nie przyspieszały akcji, ale ją rozciągały
A - ambitna? -z pomysłem

POLECAM:
- polecam miłośnikom rozwiązywania zagadkowych historii,
- matematykom ;-)
- zainteresowanym ludzką psychiką.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf II.

sobota, 24 marca 2012

Stracony chłopiec czyli tajemnice sekty mormonów – Brent W. Jeffs, Maia Szalavitz

Tytuł oryginału: Lost Boy
Tłumaczenie: Zuzanna Załęska
Wydawnictwo Videograf II
Katowice 2010
216 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Zbudził mnie mój własny krzyk.
Ważne zdanie:
Wiedziałem, że nie ma takiej przeciwności, której nie podołalibyśmy wspólnymi siłami.
*************
Wiele osób wie, że Salt Lake City to stolica stanu Utah. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to także „stolica” sekty mormonów. U nas na ogół hasło „mormoni” wywołuje skojarzenie z młodymi chłopakami w białych koszulkach, w krawatach, z identyfikatorem przypiętym do koszuli, zachęcających do uczestnictwa w kursach angielskiego czy spotkania o charakterze religijnym. Kolejne skojarzenie z mormonami to poligamia oraz ogromne rodziny z kilkoma/kilkunastoma żonami i niezliczoną liczbą potomstwa. Co prawda rząd amerykański już w XIX wieku rząd amerykański teoretycznie zakazał poligamii, jednak z książki Stracony chłopiec wynika, że mało skutecznie. Autor Brent W. Jeffs wychował się bowiem we wspólnocie, która jest odłamem mormonów i nosi nazwę Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Brent opowiada historię swojego życia związaną w większej części z życiem wśród mormonów. Jego dzieciństwo nie było usłane różami – trzy mamusie (każda o innym temperamencie), mnóstwo rodzeństwa, tatuś, który choćby chciał, nie był w stanie ogarnąć całego towarzystwa na tyle, że dziecko mogłoby powiedzieć, że ma dobry kontakt z ojcem, ba, że w ogóle ma kontakt z ojcem... W takiej gromadzie problemy poszczególnych osób często pozostawały niezauważone i prowadziły do traumatycznych doświadczeń. Rodzice często nieświadomi cierpienia swych dzieci nie mieli jak zapobiegać nieszczęściom. Tymczasem dzieci doświadczały ogromu zła ze strony osób, które pod pozorem proroczych objawień poddawały indoktrynacji i zastraszeniu członków sekty na każdym polu, wymagały bezwzględnego posłuszeństwa i uzurpowały sobie prawo do decydowania w pełni o czyimś życiu. W przypadku Brenta i jego starszego brata Clayna doszło jeszcze molestowanie seksualne. Te traumatyczne doznania z dzieciństwa zostawiły trwały ślad w psychice chłopców.
Brent W. Jeffs to całkiem młody mężczyzna, a jego opowieść dotyczy końcowych lat XX wieku. Niewyobrażalne jest to, że w dzisiejszych czasach są grupy ludzi, które „idą w ciemno” za kimś, kto obwołał się prorokiem czy przywódcą, ufają mu bezgranicznie i nie buntują się. Żyją w miarę spokojnie, godząc się w pełni na swój los i wierząc, że tak jest najlepiej. Co ciekawe, nawet wiedza, jaką przekazuje się w szkole jest specjalnie „spreparowana” na potrzeby sekty i nie ma nic wspólnego z osiągnięciami naukowymi i rzeczywistością. Nietrudno się domyślić, że osoby, które spędziły całe lata w takim towarzystwie są kompletnie nieprzygotowane do życia w normalnym społeczeństwie. Mają obniżone poczucie własnej wartości, wstydzą się swej odmienności, są zastraszone i żyją w nieustannym poczuciu winy.
Czy po przeżyciu kilkunastu lat w sekcie mormonów i po bolesnych doświadczeniach z dzieciństwa można z sukcesem włączyć się do życia w społeczeństwie? Jakie są konsekwencje takiego wyboru? Czy można uporać się z dramatycznymi wspomnieniami z przeszłości? Czy złoczyńców doścignie sprawiedliwość? Jeśli jesteście ciekawi, zapoznajcie się z opowieścią Brenta. Naprawdę niebywałe.

Krótko mówiąc:
Szokująca, poruszająca, bolesna, niewiarygodna

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - bardzo mi się podoba, trafnie dobrana
C - ciekawa? - niesamowicie ciekawa; pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o istnieniu sekty FLDS, gdyby nie ta książka
E - emocje? - wzbudza przeogromne emocje; trudna ze względu na tematykę, ale czyta się błyskawicznie
N - negatywy? - nie zwracałam uwagi - tematyka pochłania bez reszty
A - ambitna? - celem jest przedstawienie autentycznej, bolesnej historii

POLECAM:
- zainteresowanym prawdziwymi historiami ludzkimi,
- zainteresowanym tematyką sekt religijnych,
- zainteresowanym ludzką psychiką.

ODRADZAM:
- nadmiernie wrażliwym duszom - molestowanie seksualne dzieci to temat niekoniecznie dla każdego. Opisy pewnych scen i wspomnień są trudne.
*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf II.

wtorek, 20 marca 2012

Łatwa kuchnia japońska - Emi Kazuko

Wydawnictwo Muza
Warszawa 2011
216 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Cechą, która odróżnia kuchnię japońską od innych, jest jej niezwykła prostota.
*************
Jeśli chodzi o Daleki Wschód to lubię nie tylko literaturę i kulturę tego obszaru, lecz także potrawy azjatyckie. Książka Łatwa kuchnia japońska autorstwa Emi Kazuko, a wydana przez Wydawnictwo Muza, to dla mnie nie lada gratka, bo mogę nie tylko popróbować swoich sił w przygotowaniu orientalnych potraw innych niż sushi czy zupa miso, które już mam na koncie, ale poczytać o tym, jak profesjonalnie podejść do tematu i wypróbować nowe, nieznane przepisy. Opisany w książce profesjonalny sprzęt używany przez kucharzy japońskich spokojnie da się zastąpić dostępnymi u nas narzędziami kuchennymi o podobnym przeznaczeniu. Składniki typowe dla kuchni japońskiej są też osiągalne nie tylko w sklepach z orientalną żywnością. Bardzo przydatny jest alfabetycznie ułożony spis charakterystycznych składników, poprzedzający tę część książki, która zawiera przepisy. Podobało mi się też to, że na wstępie zamieszczone są podstawowe przepisy, które są uniwersalne dla wielu dań. Później w poszczególnych przepisach są do nich odnośniki, dzięki czemu łatwo jest wrócić do przepisu podstawowego.

Główną cechą kuchni japońskiej jest prostota, a od dawna wiadomo, że „proste jest piękne”. Potwierdzają to doskonałe fotografie japońskich przysmaków. Dania kuchni japońskiej nie tylko dobrze wyglądają. Produkty używane do przygotowania potraw poddawane są krótkiej, delikatnej obróbce, dzięki czemu można cieszyć się ich naturalnym smakiem i aromatem. W przygotowaniu potraw kuchni japońskiej nie używa się wielu przypraw, tak jak np. w kuchni chińskiej, aby nie przyćmić prawdziwego smaku danej potrawy. Japońskie dania można przygotowywać bez tłuszczu, co jest kolejnym plusem – jest to kuchnia zdrowa i nietucząca. Mimo swej prostoty kuchnia japońska jest bardzo zróżnicowana – my znamy przede wszystkim skrajnie prostą zupę miso oraz skrajnie wymagające sushi. Jak wiele doskonałych smaków można wyczarować „pomiędzy”, dowiecie się z tej wspaniałej książki.


Krótko mówiąc:
Niezawodna, smakowita, elegancka
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - super, w ogóle bardzo ładne wydanie na śliskim papierze, z kolorowymi zdjęciami
C - ciekawa? -świetne przepisy
E - emocje? - jeśli odczuwanie głodu należy do emocji, to owszem ;-)
N - negatywy? - niektóre przepisy może być trudno zrealizować w polskich warunkach
A - ambitna? - kuchnia japońska bardzo przystępnie zaprezentowana

POLECAM:
- miłośnikom kuchni orientalnej,
- odważnym kucharzom, otwartym na nowe doświadczenia kulinarne i nowe smaki,
- kolekcjonerom książek kucharskich - to naprawdę piękne wydanie.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.

poniedziałek, 19 marca 2012

Ulubiony bilbord Papieża - o. Leon Knabit OSB

Wydawnictwo Esprit
Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów 
Kraków 2012
266 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Leon Knabit i Karol Wojtyła spotkali się po raz pierwszy w 1957 r. w Pewli Małej w Beskidzie Żywieckim.
Ostatnie zdanie:
A Ciebie niech kształtują słowa pozostawione ci przez Papieża.
**************
„Czas ucieka, wieczność czeka” to słowa, na które Karol Wojtyła widział ze swojego okna w domu w Wadowicach i które zapamiętał na zawsze. Ojciec Leon Knabit wspomina je w swej najnowszej książce i nazywa „ulubionym bilbordem Papieża”. Książka Ulubiony bilbord Papieża, opracowana przez Sylwestra Szefera, to zbiór wspomnień ojca benedyktyna, którego łączyła z papieżem Janem Pawłem II nie tylko miłość do gór, ale również przyjaźń i jednomyślność. Ojciec Leon pragnie przybliżyć naukę Ojca Świętego młodym ludziom, którzy nie mieli okazji doświadczyć atmosfery spotkań z Janem Pawłem II. Obaj duchowni bowiem szczególną troską i miłością otaczali młodzież.

Książka ta jest zbiorem wspomnień ojca Leona oraz cytatów z wypowiedzi Ojca Świętego, które ojciec Knabit uznał za najistotniejsze dla Polski, dla młodych i dla samego siebie. Każdy rozdział zaczyna się króciutkim zarysem sytuacji z okresu, o którym jest mowa w danym rozdziale. Po każdym wybranym cytacie następuje krótkie wspomnienie ojca Leona. Jako podsumowanie wypowiedzi powstają kolejne „bilbordy” zawierające najważniejsze przesłanie ze wspominanego okresu. Cytaty są rzeczywiście bardzo dobrze wyselekcjonowane – to te z nich, które wskazywały Polakom drogę działania, dawały nadzieję, popychały ku wolności. A że są one ponadczasowe, ojciec Leon pragnie, by młodzi ludzie znaleźli w nich coś dla siebie, coś, co zapamiętają do końca życia i coś, czym będą chcieli kierować się w dalszym życiu. Krótko mówiąc, zachęca do znalezienia swojego bilbordu :-)

Dzięki wspomnieniom ojca Knabita czytelnicy pamiętający wydarzenia z czasu pontyfikatu Jana Pawła II będą mieli okazję wrócić myślą do trudnych wydarzeń takich jak zamach na Ojca Świętego, do czasu śmierci i pogrzebu Papieża. Będą mogli wspomnieć czas stanu wojennego i okres znaczących zmian w Polsce, obalenie komunizmu czy wejście do Unii Europejskiej. A co najważniejsze będą mogli przypomnieć sobie sylwetkę papieża Polaka – jego „zwyczajność”, poczucie humoru, miłość do ludzi.

Krótko mówiąc:
zwięzła, przystępna, wartościowa
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - średnio mi się podoba
C - ciekawa? - jak najbardziej
E - emocje? - budzi wspomnienia
N - negatywy? - jakichś wielkich negatywów nie zakodowałam
A - ambitna? - bardzo przystępnie napisana

POLECAM:
- młodym ludziom – zgodnie z zamierzeniem autora,
- wszystkim, którzy nie zdążyli jeszcze zapoznać się z nauką głoszoną przez Jana Pawła II, a chcieliby to zrobić – doskonała okazja,
- tym, dla których Jan Paweł II był wielkim autorytetem i chcieliby przypomnieć sobie jego najważniejsze przesłania.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Esprit.

poniedziałek, 12 marca 2012

Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce – Tomasz Czerwiński

Wydawnictwo Muza
Seria Ocalić od zapomnienia


Warszawa 2012
380 stron
*****************

„W polskich kapliczkach i krzyżach przydrożnych dostrzegamy wysokie wartości artystyczne uprawniające nas do twierdzenia, że żaden z narodów nie stworzył w tej dziedzinie nic piękniejszego, co by rozmaitością i urodą formy harmonizowało lepiej z otaczającą przyrodą. Te wznoszone przy drogach, w polach i na bezludziu arcydzieła sztuki ludowej sprzęgły się z charakterem wsi polskiej nierozdzielnie.” Tadeusz Seweryn [str. 111]

Wydaje mi się, że powyższy cytat jest nadzwyczaj prawdziwy. Nie było chyba takiego miejsca w Polsce, gdzie nie trafiałbym na jakiś interesujący zabytek małej architektury, kiedy znalazłam się gdzieś na wakacjach, wycieczce, czy po prostu gdzieś w drodze. Zawsze trafiałam na kapliczkę, krzyż, świątek czy coś w tym rodzaju, co zaciekawiało na tyle mocno, aby choć na chwilę przystanąć.

Album Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce wydany przez Wydawnictwo Muza w serii Ocalić od zapomnienia wydał mi się doskonałym sposobem na to, aby zdobyć uporządkowaną wiedzę na ten temat. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Tadeusz Czerwiński, etnograf, w sposób niezwykle uporządkowany prezentuje pojęcia związane z tematyką dotyczącą zabytków małej architektury i podkreśla ich znaczenie dla polskiej kultury. Pierwszy rozdział albumu poświęcony jest różnym wizerunkom krzyża. W kolejnych zaprezentowane są krzyże i kapliczki w polskim krajobrazie, z podziałem na krzyże drewniane, kamienne, żelazne oraz karawaki. Poznajemy też przeróżne rodzaje kapliczek, a także „plejadę gwiazd” wśród świętych, którzy doczekali się swych kapliczek czy świątków. Najpopularniejsi okazują się święty Jan Nepomucen i święty Florian.:-)

Treść albumu jest ubogacona licznymi fotografiami i rycinami. Jest też specjalny słownik pojęć, cytaty, przysłowia, informacje o twórcach, dodatkowe wyjaśnienia – naprawdę wszystko, co może pomóc zapamiętać jak najwięcej.

Mam nadzieję, że dzięki takim publikacjom zwiększy się zainteresowanie małymi zabytkami, polską tradycją, pięknem i wartościami sztuki ludowej, oraz że wzrośnie świadomość, że takie rzeczy należy chronić. Jak mówi autor:
 „Kapliczki przydrożne, podobnie jak inne formy dawnej ludowej architektury, znikają z krajobrazu, niszczone bezpowrotnie przez czas oraz bezmyślność i niefrasobliwość ludzką. (...) Takiego bogactwa nie posiada żaden naród europejski, stanowią zatem wyjątkowe dobro kultury narodowej, o które powinniśmy dbać i które powinniśmy szanować, niezależnie od reprezentowanego światopoglądu.” [str.5]

Jestem zachwycona tym albumem i sądzę, że spokojnie ma szanse zyskać miano mojego odkrycia roku. Mam  ochotę sięgnąć po poprzednie albumy z tej serii, np. Biżuteria ludowa w Polsce, Polskie obrzędy i zwyczaje, Przyroda w polskiej tradycji, oraz z niecierpliwością będę czekać na następne. W przygotowaniu jest już album o lampach naftowych. Ciekawe!

Krótko mówiąc:
ciekawa, kształcąca, wartościowa
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - piękna
C - ciekawa? - dla mnie bardzo
E - emocje? - wzmaga ciekawość :-)
N - negatywy? - brak
A - ambitna? - tak, ale bardzo przystępna

POLECAM:
- zarówno zainteresowanym zabytkami małej architektury, jak i tym, którzy jeszcze nie zaczęli się nimi interesować,
- podróżującym dużo po Polsce,
- wszystkim Polakom - tematyka dotyczy polskiej kultury narodowej,
- tym, którym bliski jest temat dbałości o narodowe dziedzictwo.



*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.

Czekając na anioły - Cathy Glass

Wydawnictwo Hachette
Seria Pisane przez życie
Tytuł oryginału: The night the angels came
Tłumaczenie: Violetta Karkucińska
Warszawa 2012
352 strony
*****************
Bohaterowie:
Cathy, Adrian i Paula - jej dzieci, Patrick i jego syn Michael, Stella i Jill - pracownice socjalne, Colleen i Eamon, Nora i Jack
*****************
Pierwsze zdanie:
- Cathy - powiedziała cicho Jill - muszę cię o coś prosić i chcę, żebyś wiedziała, że możesz powiedzieć "nie".
Znaczące zdanie:
Spójrz na gwiazdy, Cathy, i nie smuć się.
**************
Na pewno każdy z nas zna kogoś, kto dźwiga na co dzień więcej problemów niż inni, a ludzie wokół tylko zadają pytanie „Dlaczego? Dlaczego spotyka ją/go/ich aż tyle ciężkich doświadczeń? Czy to nie za dużo jak na jednego człowieka/jedną rodzinę?”. Takie pytanie nasuwa się też, gdy w książce Czekając na anioły Cathy Glass poznajemy historię ośmioletniego Michaela, któremu wali się świat – jego mama umarła, gdy był dwulatkiem, a jego ojciec i jedyny opiekun stoi na granicy życia i śmierci.

Chory na raka Patrick doskonale zajmował się wychowaniem syna – wpoił mu zasady, które dla niego samego były wielką wartością – uprzejmość i uczynność, posłuszeństwo, szacunek do innych ludzi, wiarę katolicką. Michael i Patrick byli naprawdę ze sobą bardzo zżyci. Trudno wyobrazić sobie co mógł czuć mały Michael, kiedy dowiedział się, że jego tata jest śmiertelnie chory, a lekarze nie są w stanie już nic zrobić. Michael wierzy, że życie nie kończy się w momencie śmierci i że jego mama czeka na tatę w niebie. Modli się jednak o to, aby anioły jeszcze nie przychodziły... Trudno też wyobrazić sobie uczucia ojca, który wie, że jego syn zostanie na świecie sam. Patrick robi więc wszystko, aby znaleźć dla chłopca dobrą opiekę. I tak Michael i Patrick poznają Cathy Glass, która pracuje jako opiekunka zastępcza. Cathy ma dwoje dzieci – kilkuletnią Paulę i Adriana, który jest dokładnie w wieku Michaela, rodzinom nie jest więc trudno zaprzyjaźnić się ze sobą. Patrick wychował swego syna na bardzo mądrego chłopca, Cathy udaje się bez problemu nawiązać świetny kontakt ze swoim podopiecznym, Adrian i Paula, którzy wiedzą, czym jest utrata rodzica, umieją wspierać Michaela – wszystko wydaje się więc ‘pod kontrolą’. Ale czy uda się przeprowadzić Michaela przez to trudne doświadczenie tak, aby jak najmniej cierpiał? Czy zdąży pożegnać się z tatą?

Mimo trudnej tematyki książka jest niezwykle pozytywna. Ukazuje proces godzenia się z tym, co nieuchronne. Przypomina, że wokół jest wielu dobrych ludzi, gotowych do największych poświęceń. Udowadnia, że człowiek nie jest sam.


Krótko mówiąc:
poruszająca do głębi, optymistyczna choć porusza smutny temat, mądra

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - według mnie niezbyt udana - dzieciaczek niedobrany wiekowo, pewnie ze względy na blond włosy i niebieskie oczy, ale całkiem nie tak wyobrażam sobie Michaela
C - ciekawa? - bardzo
E - emocje? - przeogromne
N - negatywy? - nie zauważyłam
A - ambitna? - życiowa i prosta, ale uczy, jak poradzić sobie ze stratą ukochanej osoby

POLECAM:
- lubiącym czytać trudne, życiowe historie,
- borykającym się z uczuciami po stracie bliskich,
- tym, którzy chcą popracować nad własną wrażliwością na innych,
- rodzicom – doskonały przykład, jak rozmawiać z dziećmi o trudnych sprawach.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Hachette.

sobota, 10 marca 2012

Pozwól mi odejść – Sarah Jones

Tytuł oryginału: Call me evil, let me go
Tłumaczenie: Piotr Kleszcz
Warszawa 2012
260 stron
*****************
Miejsce akcji:
Wielka Brytania
*****************
Pierwsze zdanie:
Telefon zadzwonił w chwili, kiedy zaczynałam gotować dzieciom na obiad spaghetti.
Ostatnie zdanie:
Problem pojawia się wtedy, kiedy ludzie obdarzeni autorytetem nadużywają swojej władzy i zaczynają wykorzystywać innych.
**************

Pozwól mi odejść to kolejna opowieść z serii Pisane przez życie Wydawnictwa Hachette. Tym razem autorką jest Sarah Jones, która dzieli się swoimi przeżyciami związanymi z przynależnością do sekty. Opisuje proces dojrzewania do decyzji, aby przeciwstawić się przywódcy sekty i wyrwać się ze środowiska, w którym się znalazła. Przeciwstawienie się człowiekowi, który przez lata różnymi sposobami zyskiwał uznanie wielu ludzi i uchodził za autorytet, nie było łatwym przedsięwzięciem. Motywację do działania czerpała z poczucia niesprawiedliwości wobec jej dzieci – to ze względu na nie stanęła do walki. 

Dzięki opowieści Sary Jones możemy zapoznać się z mechanizmami wykorzystywanymi przez osoby żądne władzy do podporządkowania sobie ludzi. Widzimy ich bezwzględność, zakłamanie, manipulację i inne sposoby, jakimi posługują się, aby zyskać autorytet. Autorka przytacza też wspomnienia domu rodzinnego, które miały ogromny wpływ na decyzję jej rodziców. Po bolesnych doświadczeniach ze swym najstarszym synem, którego zachowania niejednokrotnie wywoływały przerażenie u wszystkich członków rodziny, zanim okazało się, że są wynikiem choroby psychicznej zwanej cyklofrenią, rodzice Sary byli mocno przewrażliwieni. W Tadford Charsmatic Church widzieli azyl, w którym ich córka mogłaby się uchronić przed złem tego świata. Nie byli świadomi tego, że pozbawią córkę wielu lat młodości. Kiedy dziewczyna przeżywała okres nastoletniego buntu i dopuściła się nieciekawych „wybryków młodości”, rodzice nie zastanowili się ani chwili i - nie chcąc dopuścić do tego, aby ich córka obracała się w złym towarzystwie - podjeli decyzję, która zaważyła na znacznej części życia ich córki. Sarah trafiła więc na ponad dziesięć lat do instytucji, która - mimo słowa ‘church’ w nazwie - z kościołem niewiele miała wspólnego, a ludzie podający się za autorytety i teoretycznie działający w imię Boga, to bezwzględni hipokryci, czyniący wiele zła. 

Przeciwstawienie się liderowi, stanięcie wbrew grupie, mówienie o niesprawiedliwości to nie były proste sprawy. Sarah przytłoczona do granic możliwości, z malutkim okruchem nadziei , prawie bez sił, podejmuje walkę ze względu na dzieci. Chce wyrywać je ze świata, w którym tkwiła przez ponad dziesięć lat, ze świata, do którego została brutalnie i bezmyślnie wrzucona przez rodziców. Sarah stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że właściwie traktuje swoje dzieci tak, jak sama jest traktowana przez członków sekty – wymaga bezwzględnego posłuszeństwa, nie pozwala im samodzielnie myśleć, nie umie stanąć w ich obronie, pozwala, by doznawały niesprawiedliwości. Wie, że jedyną drogą, aby uchronić je przed dalszym cierpieniem jest wyrwanie je z sekty. Ale czy jest to możliwe? Warto sprawdzić.

Krótko mówiąc:
poruszająca, przejmująca, przerażająca
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - bardzo dobra
C - ciekawa? - niezwykle poruszająca, przerażająca
E - emocje? - bardzo emocjonująca
N - negatywy? - gdybym nie była przewrażliwiona na punkcie poprawności językowej oraz tłumaczenia, to powiedziałbym, że wszystko jest w największym porządku. Jestem jednak przewrażliwiona i mogę powiedzieć, że pod tym względem jest zadowalająco, ale na pewno nie idealnie.
A - ambitna? - życiowa; autorka chce uchronić innych przed tym, co ją spotkało

POLECAM:
- lubiącym prawdziwe historie, dotyczące tego, co trudne,
- młodzieży,
- zainteresowanym tematyką sekt.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Hachette.

piątek, 9 marca 2012

Gdy nie nadejdzie jutro - Paweł Skawiński

Gdy nie nadejdzie jutro - Paweł Skawiński
Dobra Literatura
Słupsk 2011
220 stron
*****************
Miejsce akcji:
Indie
Nepal
*****************
Pierwsze zdanie:
Wyszedłem z terminalu bombajskiego lotniska Shivaji ubrany w buty trekingowe i gruby polar.
Ostatnie zdanie:
Dlatego warto się im bliżej przyjrzeć.
**************
Książka Gdy nie nadejdzie jutro to druga książka z serii Lektury reportera wydana przez wydawnictwo Dobra Literatura. Pierwszy zbiorek reportaży nosi tytuł Każdy zrobił co trzeba. Właśnie – tytuł. To pierwszy element, który mnie zaniepokoił, jeśli chodzi o książkę Pawła Skawińskiego. Gdy nie nadejdzie jutro to – według mnie – niepokojący, mocno pesymistyczny tytuł. Treść książki jednak wszystko wyjaśnia.

Tym razem poznajemy realia współczesnych Indii i Nepalu – dwóch krajów azjatyckich, które swą egzotyką przyciągają wielu europejskich turystów. Jednakże Paweł Skawiński prezentuje tę stronę rzeczywistości, której w trakcie zwiedzania Indii czy Nepalu tak łatwo  nie zauważymy. Wycieczka śladami reportera nie prowadzi do symbolu Indii –Tadż Mahal, mistycznego Radżasthanu maharadżów, nepalskiej „świątyni małp” czy majestatycznych Himalajów. Nie ma blasku złota ani intensywności kolorów. Nie ma smaku egzotycznych potraw. Jest to, co przed turystami się ukrywa. Są slumsy, są burdele zatrudniające nastoletnie dziewczynki, są śmietniki, gdzie pracują kobiety, próbujące w ten sposób zarobić na życie. Trwa nieprzerwana wojna domowa, a gwałty dokonywane przez żołnierzy to standard. Są odwieczne podziały kastowe. Jest ludzka bezsilność wobec działań rządzących oraz wojska, wszechobecna bieda...

Wydawałoby się, że w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby rzeczywiście „nienadejście jutra”. Co najdziwniejsze, w ludziach, którzy na co dzień doświadczają skrajnej nędzy, nie gaśnie entuzjazm i chęć do walki o lepsze jutro. Rozwiązanie, które młodzi ludzie coraz częściej wybierają, to ucieczka za granicę. Młodzi widzą w niej szansę na godne życie. Do swej ojczyzny już nie wracają...

Po przeczytaniu obu książek z tej serii widzę, że zakładają ukazywanie czytelnikom ciemnych stron życia danej rzeczywistości, w danym kraju.

Krótko mówiąc:
inaczej, przejmująco, prawdziwie
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - dobrze dobrana
C - ciekawa? - niesamowita, przerażająca
E - emocje? - bardzo emocjonująca
N - negatywy? - treść jest tak przytłaczająca, że nawet jeśli są jakieś negatywy, to nie zwraca się na nie uwagi
A - ambitna? - owszem, ambitna próba pokazania prawdy o życiu w Indiach i Nepalu

POLECAM:
- zainteresowanym krajami azjatyckimi,
- lubiącym literaturę faktu,
-szukającym prawdy o świecie.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura.

środa, 7 marca 2012

Luty 2012 - podsumowanie

Przeczytane w lutym 2012:

1. Zaćmienie - Marta Magaczewska (Włóczykijka)
2. Powrót do Poziomki - Katarzyna Michalak (Wydawnictwo Literackie)
3. Puszczyk- Jan Grzegorczyk (Znak)
4. Woal - Ana Veloso (Świat Książki)
5. Genialna maszyna. Biografia serca - Stephen Amidon, Thomas Amidon (Znak)

Każda książka z innej kategorii. Dwóm pierwszym mówię NIE, trzem następnym - ZDECYDOWANIE TAK. :-)

Mój lutowy numer 1 to Genialna maszyna. Biografia serca.

wtorek, 6 marca 2012

Woal - Ana Veloso

Woal - Ana Veloso
Tytuł oryginału: Der Indigoblaue Schleier
Tłumaczenie: Eliza Borg
Świat Książki
Warszawa 2012
512 stron
*****************
Miejsce akcji:
Radżastan
Goa
Indie Północne
Maharasztra
*****************
Bohaterowie:
Miguel Ribeiro Cruz, Amba/Bhawni/Uma, Najana/Roszni, Isabel, senor Furtado, senor Rui, Delfina, Widźaj, Carlos Alberto, Crisostomo
*****************
Pierwsze zdanie:
Z ledwie słyszalnym szelestem kwiat frangipani wylądował na ziemi..
Ostatnie zdanie:
List do Isabel może poczekać do jutra.
**************
Egzotyczne Indie, tajemnicza kobieta, niebezpieczna miłość’ – to zachęcające i świetnie dobrane hasła z okładki powieści Any Veloso Woal. Jest to wielowątkowa powieść, której akcja rozgrywa się w Indiach, w większości w portugalskiej kolonii Goa, w XVII wieku.

Główny bohater Miguel Ribeiro Cruz po różnych zawirowaniach w ojczystej Portugalii trafia do Goa, gdzie stara się wieść jak najlepsze życie. Jest dobrze sytuowanym, przystojnym młodzieńcem, jednak o zachwianej nieco reputacji. Nie przeszkadza to jednak nikomu, by uważać go za całkiem „łakomy kąsek”. Kiedy więc Miguel przypadkiem poznaje tajemniczą kobietę, która rzadko pojawia się w towarzystwie, a jeśli już się pojawia to jedynie w błękitnym woalu na twarzy. Nikt nie wie, czy powodem takiego zachowania jest jej oszpecona twarz, czy wręcz przeciwnie – nieziemskie piękno. Wiadomo, że po tym, jak bohaterowi stanie przed oczyma taka zagadka, będzie chciał rozwiązać ją za wszelką cenę. Można się domyślić, że mu się to uda. Jednak zanim to nastąpi, zarówno jego jak i wiele osób z jego otoczenia, czeka wiele emocji i przygód.

Ana Veloso doskonale radzi sobie z „przemycaniem” realiów czasów kolonialnych, kiedy Taj Mahal dopiero był w trakcie budowy, kiedy choroby takie jak cholera zbierały ogromne żniwo, kiedy święta inkwizycja bezkarnie mordowała niewinnych ludzi. Autorka świetnie zaprezentowała przenikanie się kultur, bogactwo różnych warstw społecznych, obyczajowość, kulturę, aranżowane małżeństwa, wierzenia oraz smaki Indii. Pokazała całą gamę kontrastów – świat bogatych i biednych, zdradę i lojalność, miłość i nienawiść. Jest też walka z samym sobą, z własnymi uczuciami, namiętnością, które realia nakazują dopasować do narzuconych schematów. Jest przełamywanie samego siebie w walce o życie. Jest też przyjaźń nade wszystko – nie tylko międzyludzka, ale również ta, która czasem zadziwia do granic możliwości. Powiem szczerze, że przeżywałam ogromne emocje związane z losem psiego przyjaciela Miguela, Pandźa.

Jedyne, co mi w tej książce nie pasowało, to wizerunek kobiety z okładki. Bohaterka książki to kobieta o charakterystycznych szmaragdowo-zielonych oczach, a z okładki spoglądają oczy zdecydowanie brązowe... Niby szczegół, ale dla mnie dość znaczący. Nie na tyle jednak, aby wstrzymać się ze stwierdzeniem, że Woal to naprawdę świetna książka.

Krótko mówiąc:
Egzotycznie, tajemniczo, niebezpiecznie

*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - z małą zmyłką
C - ciekawa? - czarująca, wciągająca, oszołamiająca
E - emocje? - bardzo emocjonująca
N - negatywy? - szczegół na okładce, zbyt długo 'rozkręcająca się' akcja
A - ambitbna? - ambitna i udana próba ukazania XVII-wiecznych realiów Portugalii i Indii

POLECAM:
- ceniącym azjatyckie klimaty,
- osobom, które lubią rozbudowane tło historyczno-społeczne,
-tym, którzy lubią dreszczyk emocji, przygodę i tajemniczość.

*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

Dom w Italii - Peter Pezzelli


Dom w Italii
Peter Pezzelli
Tytuł oryginału:Home To Italy
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2011
296 stron
*****************
Pierwsze zdanie:
Po pogrzebie żałobnicy zebrali się u Peppiego.
Ostatnie zdanie:
Starał się jak najdłużej trzymać oczy otwarte, lecz w końcu zmogło go błogie wyczerpanie i odpłynął w kojący sen.
**************
Miejsce akcji:
Włochy - Abruzja - Villa San Giuseppe
**************
Dom w Italii Petera Pezzellego to ciepła opowieść o godzeniu się z losem i o nadziei na lepsze jutro. 

Mario zwany Peppim to rodowity Włoch, który znaczną część swego życia spędził w Stanach. Po smutnych doświadczeniach życia, a dokładnie po śmierci żony Anny, decyduje się powrócić do swej ojczyzny. Nie może pogodzić się ze stratą i nie jest gotowy na to, aby na nowo ułożyć sobie życie. Obecność i bliskość zaprzyjaźnionej rodziny, w skład której oczywiście wchodzi piękna Włoszka z ognistym temperamentem – Lukrezia, oraz poczucie, że jest się potrzebnym, pomagają mu dojść do siebie. Okazuje się, że Lukrezia i Peppi świetnie się rozumieją, choć jest między nimi spora różnica wieku. Jednak podobne przeżycia i wewnętrzne problemy bardziej zbliżają niż dzielą... Cóż więcej powiedzieć? Resztę trzeba przeczytać. A czyta się tę książkę bardzo szybko i lekko. I choć sama historia nie poraża oryginalnością, to płynące z niej ciepło i optymizm oraz wiara w lepsze jutro sprawiają, że spokojnie można ją polecić na pozimowy czas oczekiwania na nadejście wiosny i lepszych dni.

Jeśli do garści optymizmu, którą otrzymuje czytelnik, dorzucimy jeszcze słoneczny, śródziemnomorski klimat, parę poprawiających nastrój oliwek i prawdziwe pomidory, które rzeczywiście pachną i smakują pomidorami, a nie farbką plakatową, to robi się naprawdę miło. Polecam.

Do przemyślenia:
- Jakie to dziwne - ciągnęła Lukrezia. - Życie zawsze wydaje się rozpoczynać, a potem kończyć i rozpoczynać od początku. Zmienia się bezustannie, a my czujemy się jednocześnie szczęśliwi i smutni.
- Trudno jest doświadczyć szczęścia, jeśli nie zaznało się smutku - zamyślił się Peppi. Moim zdaniem odrobina smutku od czasu do czasu dodaje słodyczy chwilom takim jak ta. Niezdrowo jest przez cały czas być albo szczęśliwym, albo zasmuconym. [str. 195-196]

Krótko mówiąc:
Optymistycznie, Bez pośpiechu, Od nowa
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - bardzo adekwatna
C - ciekawa? - treść przewidywalna, ale klimat niepowtarzalny
E - emocje? - w bohaterach tak, w czytelniku umiarkowanie
N - negatywy? - no właśnie ta zbytnia przewidywalność
A - ambitna? - bez fajerwerków

POLECAM:

- uciekającym w wir pracy od problemów codziennych,
- potrzebującym pocieszenia i nuty optymizmu,
- miłośnikom Włoch i śródziemnomorskich klimatów,
- znudzonym zimą i wyczekującym wiosny.
*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.



sobota, 3 marca 2012

Dlaczego mrówkojady boją się mrówek? Dlaczego ziewanie jest zaraźliwe?

Dlaczego mrówkojady boją się mrówek?
Francesca Gould
David Haviland
Self-harming Parrots and Exploding Toads
Tłumaczenie: Iwona Sumera
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2011
Liczba stron: 236

*****************

Dlaczego ziewanie jest zaraźliwe?
Francesca Gould
Why Is Yawning Contagious?
Tłumaczenie: Iwona Sumera
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2012
Liczba stron:  260

*****************
Dlaczego mrówkojady boją się mrówek? Dlaczego ziewanie jest zaraźliwe?
No właśnie – dlaczego? To podstawowe pytanie zadawane nie tylko przez dzieci. Dorośli wielokrotnie woleliby go nie słyszeć, bo nie zawsze znają na nie odpowiedź. Sami często boją się zadawać pytania, bo niektóre z nich dotyczą – wydawać by się mogło - rzeczy zbyt oczywistych, a inne brzmią całkiem niedorzecznie. A o niektóre zjawiska nie zapytają nigdy, bo nie maja pojęcia o ich istnieniu.

Dwie popularnonaukowe książki – jedna z dziedziny biologii, druga anatomii i fizjologii człowieka – to zbiory krótkich, humorystycznych, treściwych odpowiedzi na trudne i łatwe pytania. Pierwsza zawiera pytania dotyczące zwierząt – popularnych i mniej znanych, dużych i mikroskopijnych, lubianych i odrażających, a druga to kompendium wiedzy o ciele człowieka. Obie książki w przejrzysty i humorystyczny sposób wyjaśniają przeróżne osobliwości występujące w otaczającym nas świecie, ukazują doskonałość natury rządzącej światem ludzi i zwierząt, tłumaczą zjawiska mniej lub bardziej zaskakujące. 

Dowiemy się między innymi, dlaczego leniwce zielenieją, czy zwierzęta opłakują bliskich, dlaczego podczas ziewania oczy napełniają się łzami, dlaczego strzelają nam palce. A to tylko  mniej zaskakujące z całej masy pytań. Niektóre pytania zostały sformułowane tak, że stanowią swego rodzaju słowną zabawę, np. dlaczego niektóre świetliki nie świecą przykładem? 

Co wyróżnia te książki? Przede wszystkim sposób przedstawiania zagadnień, wyjaśniania zjawisk, omawiania ciekawostek. Autorzy robią to w sposób prosty i niezwykle humorystyczny – nie raz i nie dwa wybuchałam śmiechem w trakcie czytania. Jednak są też rozdziały, których wolałbym nie czytać, głównie ze względu na odrażające zjawiska, których dotyczą, np. ‘Co mieszka w naszej skórze?’, ‘Czy na rzęsach mieszkają robale?’, „Który z owadów żywi się śluzem wyściełającym nozdrza krowy?”... Świetnym urozmaiceniem są malutkie, zabawne rysunki, dostosowane do tematyki rozdziałów. Może się więc wydawać, że książki te jak najbardziej nadają się dla dzieci, bo w znacznym stopniu zaspokoją dziecięcą ciekawość. Niektóre rozdziały jak najbardziej. Są jednak i takie, które zdecydowanie nie są adresowane do dzieci. Bogactwo zebranych opowiastek sprawia jednak, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Krótko mówiąc:
Zaskakująco, Interesująco, Kształcąco
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - OK
C - ciekawa? - Ciekawostki w ilości hurtowej
E - emocje? - Efektywne i treściwe wyjaśnienia
N - negatywy? - Niektóre opisywane zjawiska czy zwierzęta budzą odrazę, ale skoro tak jest w przyrodzie...
A - ambitna? -Ambicje w sam raz – bez zadęcia i nadęcia, proste wyjaśnienia, dla każdego
POLECAM:
- osobom, które interesuje biologia i otaczający świat
- osobom, które chcą wzbogacić swoją wiedzę o świecie
- miłośnikom wszelkich stworzeń
- tak naprawdę – wszytkim ;-)


*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

piątek, 2 marca 2012

Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe

Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe

Agnieszka Pilaszewska
Dorota Kwiecińska
Anna Chwilczyńska

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2011

200 stron

*****************

Pierwsze zdanie:
Kucharze nie powinni przemawiać, powinni gotować.
Ostatnie zdanie:
Zapraszam do stołu.
**************
Mam braki w wiedzy ‘serialowej’, ale jakoś specjalnie tego nie żałuję, ani nie ukrywam, ani też się nie wstydzę. Mam nadzieję, że nie jestem jedyna. Sądzę więc, że dla takich ignorantów w dziedzinie telewizyjnych seriali, okładka z kucharzem na okładce wywoła jednoznaczne skojarzenie - Jerzy Knappe to kolejny znany kucharz obok Pascala Brodnickiego, Karola Okrasy czy Jamie Oliviera. No a oprócz tego  jest on prawdopodobnie bratem bliźniakiem Borysa Szyca... Rzeczywiście pierwsza moja myśl była taka, że „on mi kogoś przypomina”. A potem już szybko okazało się, że Jerzy Knappe to postać fikcyjna. Choćby z tego względu byłoby lepiej, gdyby z okładki - zamiast popularnego ostatnio aktora -  uśmiechała się do nas na przykład ośmiornica. Jeśli chodzi o moje aktorskie gusta, to wolałabym tam chyba zobaczyć na przykład małże świętego Jakuba lub ossobuco milanese.

Całe szczęście nie trzeba oglądać serialu, żeby w pełni skorzystać z książki Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe. Proponowane tam przepisy są w większości łatwe do przyrządzenia i zdrowe. Nie brak też przepisów na dania wykwintne, czy takie, które wydają  się trudne do zrobienia. Jednak z Jerzym Knappe nawet rolada serowa czy ozór wołowy w koperkowym sosie to nic strasznego. Jest sporo przepisów na dania z wykorzystaniem makaronu, więc trudno, żeby książka mi się nie podobała, bo makaron to podstawa mojego wyżywienia. Penne z kuleczkami po bolońsku, tagliatelle z boczkiem i ricottą, spaghetti z okruchami i miętą... żyć, nie umierać! Dla mnie hitem są naleśniki amerykańskie i zupa serowa – nie dość, że przygotowuje się je błyskawicznie, to jeszcze pychota. 

Tak w ogóle to o ile za samym gotowaniem jakoś szczególnie nie przepadam, o tyle czytać o gotowaniu uwielbiam. Dla miłośników serialu Przepis na życie dodatkową atrakcją będzie „obudowa serialowa” – zdjęcia i wtrącenia dotyczące wydarzeń i bohaterów serialu. 

Generalnie fajne przepisy - mam ochotę wypróbować większość z nich. Nie sądzę, żebym dała się namówić na pooglądanie serialu Przepis na życie, ale kremem z białej czekolady z wiśniami chętnie się uraczę.

Krótko mówiąc:
Prosto, Praktycznie, Pysznie
*****************
PODSUMOWANIE
O - okładka - Ośmiornica byłaby lepsza
C - ciekawa? - Ciekawy pomysł na przekazanie prawdziwych przepisów przez bohatera serialu
E - emocje? - Euforia po zjedzeniu naleśników amerykańskich gwarantowana!
N - negatywy? - Niedostrzegalne
A - ambitna? -Atrakcji więcej niż w książce kucharskiej

POLECAM:

- osobom, które lubią w krótkim czasie przygotować coś pysznego
- osobom, które - podobnie do mnie - lubią czytać o gotowaniu
- łasuchom i smakoszom
- miłośnikom seriali ;-)
*****************
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.