czwartek, 23 sierpnia 2012

Dobra krew – Magdalena Skopek

Wydawnictwo Naukowe PWN
Premiera: 19.09.2012
380 stron
Literatura polska
Gatunek: literatura podróżnicza

AUTOR: Magdalena Skopek
- absolwentka Politechniki Gdańskiej, doktor fizyki.
Jest laureatką prestiżowej w środowisku podróżników nagrody zwanej Kolosem. Jej prezentacji i zdjęciu na wystawie FotoGlob została przyznana Nagroda Publiczności.

Więcej o autorce i jej podróżach TUTAJ
i TUTAJ.

Strona autorki na FB - LINK.

MIEJSCE akcji:
tundra północno-zachodniego Półwyspu Jamał

CZAS akcji:
2010 rok

BOHATEROWIE:
autorka i Nieńcy

TEMATYKA:
podróż na Półwysep Jamał i życie w nienieckiej rodzinie

CYTATY:
Za dwa, trzy dni, a może za pięć dokładnie to samo. I w koło, i dokoła, bez oddechu, bez wyjątku, bez przerwy: przyjechać, rozpakować, postawić czum, rozebrać czum, spakować, odjechać, przyjechać, złapać renifery, zima , wiosna, lato, jesień... Ale czy u nas jest inaczej? Chyba nie... Tak samo: wkoło, dokoła, bez przerwy, do rana, do wieczora, od rana, do weekendu, życie – czy jest jakaś różnica? [str. 214]

MOJE ODCZUCIA:
Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze marzyłam o wyprawie w rejony, gdzie rzadko komu udaje się dotrzeć. Marzenie mało oryginalne, bo takich miejsc jest coraz mniej, a ciekawych świata podróżników coraz więcej. :-) I bardzo dobrze, bo dzięki nim możemy zobaczyć miejsca i poznać ludzi i ich zwyczaje, o jakich nawet nam się nie śniło. Ciekawe, ile ludzi w Polsce wie, kim są Nieńcy. :-)

Magdalenie Skopek, autorce książki podróżniczej Dobra krew, udało się dotrzeć na syberyjski półwysep Jamał (co znaczy „koniec ziemi”) za koło podbiegunowe czyli jeszcze dalej niż bardzo daleko.  Trzeba mieć naprawdę dużo odwagi, żeby zdecydować się na spędzenie dwóch miesięcy w rodzinie nienieckich koczowników, w warunkach, gdzie hasło ‘hotel pięciogwiazdkowy’ oznaczać by mogło jedynie miękkie legowisko ze skór w czumie (czyli namiocie), ‘szybki transport’ z kolei – zaprzęg żwawych reniferów, ‘pyszne jedzenie’ to ryba lub renifer w dowolnej postaci – surowej, wędzonej, gotowanej czy kilkudniowa surowa wątróbka, ‘doskonałe warunki sanitarne’ równoznaczne są z wystarczającą ilością mchu, którego można używać jako papieru toaletowego, i piekielnie zimną wodą, a ‘markowa odzież’ to nic innego jak malica (=futro) ze skóry reniferów... Podałam to wszystko w sporym uproszczeniu i w wersji optymistycznej, bo lato w tundrze naprawdę może zaskoczyć.

To, co przeżyła Magdalena Skopek, mieszkając przez dwa miesiące w czumie z nieniecką rodziną Akatteto, jest niewyobrażalne dla ludzi przyzwyczajonych do wygód. To, czego tam można doświadczyć, nie da się streścić w kilku słowach recenzji. Jeśli chce się rzeczywiście poznać realia życia koczowniczego ludu życzącego w skrajnych warunkach, to relacja z podróży Magdaleny Skopek jest doskonałą okazją. Dzięki tej barwnej relacji możemy się naprawdę wiele dowiedzieć o codzienności Nieńców, rdzennych mieszkańców północnej Syberii, koczujących w tundrze, żyjących wśród reniferów, bez których człowiek nie mógłby tam istnieć.

Książka Dobra krew jest swego rodzaju pamiętnikiem, w którym autorka skrupulatnie opisała każdy aspekt życia na dalekiej północy, ilustrując go nie tylko słowem, ale i obrazem – książka zawiera mnóstwo pięknych zdjęć wykonanych przez autorkę. Bardzo mi odpowiada sposób, w jaki Magdalena Skopek opisuje swoje doświadczenia, przygody i to, czego nauczyła się od Nieńców. Tak proste, a tak bardzo wzbogacające. W pamiętniku tym znalazło się też miejsce na rozmaite życiowe przemyślenia, które również okazują się całkiem mi bliskie.

Generalnie jestem książką zachwycona, a niektórych członków rodziny Akatteto polubiłam do tego stopnia, że trochę już za nimi tęsknię. :-) Czekam więc na kolejną relację.

POLECAM:
- wszystkim ciekawym świata, innych kultur i tradycji
- miłośnikom reportaży

Krótko mówiąc:
niesamowite, niewyobrażalne, prawdziwe

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN za egzemplarz recenzyjny.

środa, 22 sierpnia 2012

Marilyn. Żyć i umrzeć z miłości – Alfonso Signorini


Tytuł oryginału: Marilyn. Vivere e morire d'amore
Tłumaczenie: Natalia Mętrak
Wydawnictwo Świat Książki
Wydano 30 maja 2012
224 strony
Literatura włoska
Gatunek: zbeletryzowana biografia

AUTOR: Alfonso Signorini
włoski dziennikarz, pisarz, prezenter radiowy. Zawodowo zajmuje się komentowaniem życia ludzi show-biznesu. [tekst z okładki]
 Inne książki tego autora:
Zbyt dumna, zbyt krucha (o Marii Callas)

MIEJSCE akcji:
Los Angeles, Catalina, Van Nuys, San Francisco, Nowy Jork, San Diego

CZAS akcji:
od lat dwudziestych XX wieku do1962 roku

BOHATEROWIE:
Norma Jeane Baker czyli Marilyn Monroe i reszta świata :-)
TEMATYKA:
życie Marilyn Monroe i jej droga do sławy
PRZESŁANIE:
W tłumie wielbicieli można doświadczać ogromnej samotności.
CYTATY:
Nie wiedziała, czy go kocha, czy nie (chodzi o Jima Dougherty'ego). Na pewno bardzo go lubiła, jednak pragnienie samospełnienia było znacznie silniejsze. Dlaczego ludzie nie chcą zrozumieć, że czuję się naprawdę kochana tylko wtedy, gdy jestem w centrum uwagi? Nikt nigdy się mną nie interesował. Ojciec nie chciał nawet na mnie spojrzeć. Matka zrobiła wszystko, byle tylko stłumić mój zapał i chęć do życia. Wszyscy mnie opuszczali: psy, rodzice zastępczy, a teraz nawet mąż. Czego ja szuka tak naprawdę? Chciałabym po prostu, aby świat zorientował się, że istnieję. jeśli trzeba zapłacić za to wysoką cenę, zapłacę ją, co do centa. Dopiero gdy usłyszę oklaski, zrozumiem, że mogę być kochana za to, kim jestem. oto moja modlitwa. Nie jest zbyt piękna, ale przynajmniej szczera.[str. 76]

MOJE ODCZUCIA:
Zanim przeczytałam tę książkę, nie wiedziałam zbyt wiele o Marilyn Monroe – jedynie parę faktów, które zna większość osób. Chciałam się więc dowiedzieć, na czym polega fenomen tej aktorki. Z takim zamiarem sięgnęłam po książkę Alfonsa Signoriniego. Nie wiedziałam, że jest to zbeletryzowana biografia, a nie znając zbyt wielu konkretów, nie potrafiłam w trakcie czytania odróżnić prawdy od fikcji literackiej. I tego żałuję. Żałuję, ponieważ opowieść z jednej strony poruszyła mnie do głębi, a z drugiej odrzuciła.

Poruszyła mnie część dotycząca dzieciństwa Normy Jeane Baker, która wychowywała się praktycznie bez miłości. Jako dziecko doświadczyła wielu upokorzeń ze strony najbliższych, a to odbiło się na jej psychicznej równowadze, a raczej jej braku, w  dorosłym życiu. Nie wyniosła z domu żadnych moralnych wzorców, a jedynie strach przed tym, że ona również – tak jak matka i babcia – może zachorować psychicznie. Marilyn została przedstawiona w tej biografii jako kobieta, która przez całe życie poszukiwała miłości, bo praktycznie nie zaznała jej od innych. Dla swojej matki Gladys była przeszkodą na drodze do ‘lepszego’ życia. Dla rodziny Bolenderów, która próbowała ofiarować jej choć odrobinę miłości, jej obecność  okazała się zbyt trudna. Dla dziewczynek z sierocińca była jedynie powodem do wyśmiewania. A dla mężczyzn ... wiadomo - mężów i kochanków razem wziętych nie liczyłam. Jeśli jej droga do sławy rzeczywiście prowadziła z łóżka jednego mężczyzny do drugiego, tak jak to przedstawił autor, to średnio to świadczy o aktorce. I to jest właśnie to, co mnie odrzuca. Szkoda, że autor skoncentrował się głównie na tym aspekcie.

Nie wiem, na ile w tę opowieść wierzyć. Czy jest to raczej wymyślona historyjka „z pudelka rodem”, czy przedstawiony zgodnie z prawdą obraz nieszczęśliwej kobiety, która pomyliła miłość z seksem, pożądanie z pragnieniem bycia kochaną, pragnienie zdobycia uwielbienia całego świata z pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi. Aby móc ocenić wartość merytoryczną tej pozycji, na pewno trzeba znać fakty z innych wiarygodnych źródeł. Nie wiadomo, skąd Alfonso Signorini czerpał wiedzę o aktorce, bo bibliografii niestety nie podał.

Gdybym więc uwierzyła autorowi tej biografii, musiałabym też uwierzyć w to, że człowiek może być aż tak pusty. A w to trudno mi uwierzyć. Jeśli jeszcze kiedykolwiek sięgnę po jakąś książkę o Marilyn Monroe, będzie to jakaś biografia niezbeletryzowana. Nie dowiedziałam się też wiele o filmowych dokonaniach Marilyn, gdyż w książce Signiorigniego są o tym jedynie wzmianki. Generalnie odczuwam niedosyt.


POLECAM:
- tym, którzy już wiedzą co nieco o Marilyn Monroe z innych opracowań
- miłośnikom zbeletryzowanych opowieści o życiu znanych osób

Krótko mówiąc:
niewyczerpująca i powierzchowna, mimo to momentami poruszająca



 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Galeria uczuć – Alina Białowąs

Wydawnictwo Replika
Premiera 10.07.2012
274 strony
Literatura polska
Gatunek: literatura kobieca/obyczajowa/popularna

AUTOR: Alina Białowąs
O autorce można przeczytać na stronie Wydawnictwa Replika - LINK.

Strona autorki na FB - LINK.

MIEJSCE akcji:
Wrocław

CZAS akcji:
czasy współczesne

BOHATEROWIE:
Ola, Paweł jej mąż, teściowa, Edyta – przyjaciółka? rodziny, pani Fredzia – właścicielka galerii

TEMATYKA:
ona i on – problemy małżeńskie, problemy osobiste, zmiany w życiu

MOJE ODCZUCIA:
Trudno mi napisać coś oryginalnego o przeczytanej niedawno powieści Galeria uczuć, bo faktem jest, że tematyka związana z problemami damsko-męskimi, zmianami w życiu i dążeniem kobiety do samorealizacji do oryginalnych nie należy. Ale faktem jest również to, że książkę tę przeczytałam z przyjemnością.

Galeria uczuć to jedna z wielu książek, w których główna bohaterka w pewnym momencie swojego życia uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwa, choć dotychczas tak jej się wydawało. Jej małżeństwo zaczyna się rozsypywać. Główne zajęcie czyli zajmowanie się domem przestaje być dla Oli satysfakcjonujące. Budzą się w niej niezrealizowane pragnienia i pasje i stopniowo Ola zaczyna je realizować. Pogarszająca się sytuacja małżeńska wymusza zmiany – Ola staje się niezależna, udowadnia sama sobie i przy okazji również innym, że jest kobietą silną i że da radę rozwiązać wszelkie problemy.

Mimo że temat dość popularny, jest jednak coś, co tę książkę wyróżnia. Jednak aby nie zepsuć kolejnym czytelnikom przyjemności czytania – napiszę jedynie tyle, że mam na myśli postawę Pawła – męża Oli. A co dokładnie mam na myśli nietrudno sprawdzić, bo książkę czyta się błyskawicznie. Jeśli dodać do tego lekki język, elementy humorystyczne i optymizm, powieść ta okazuje się w sam raz na popołudniowy relaks. Do tego tytuł idealnie dobrany do treści – jest i galeria, i sporo różnorakich uczuć...

POLECAM:
- miłośniczkom literatury kobiecej i tematyki związanej z problemami w małżeństwie, dążeniem do samorealizacji, zmianami w życiu, etc.

Krótko mówiąc:
krótko, lekko, optymistycznie


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika za egzemplarz recenzyjny. 

wtorek, 14 sierpnia 2012

Opowiadaczka filmów – Hernán Rivera Letelier

Tytuł oryginału: La contadora de películas 
Tłumaczenie: Natalia Nagler 
Wydawnictwo Muza 
Wydano w kwietniu 2012 
104 strony 
Literatura chilijska 
Gatunek: za długa na opowiadanie, za krótka na powieść? 

AUTOR: Hernán Rivera Letelier 


pisarz chilijski. Urodził się w 1950 roku w Talca w Chile. W książce Opowiadaczka filmów widać wyraźnie, że autor zna realia, jakie panowały w małych, ubogich miasteczkach chilijskich, ponieważ do jedenastego roku życia mieszkał w Algorcie, miasteczku górniczym. Życie go doświadczyło już w dzieciństwie – dość wcześnie stracił matkę, musiał też rozstać się z rodzeństwem, które po jej śmierci wychowywało się oddzielnie. Hernan zarabiał na życie, sprzedając gazety i pracując jako kurier. Później pracował w kopalni saletry. Obecnie mieszka w mieście Anafogasta z żoną i czwórką dzieci. 
 
Inne książki tego autora: 
El arte de la resurrección Sztuka wskrzeszania 

MIEJSCE akcji: osada nieopodal pustyni Atakama, Chile 

CZAS akcji: koniec XX wieku 

BOHATEROWIE: María Margarita, Merado - jej tata, María Magnolia - mama bracia: Mariano, Mirto, Manuel, Marcelino 

TEMATYKA: opowieść kobiety dorastającej w biednej wiosce chilijskiej opowieść o samotności, o przykrych doświadczeniach, o trudnościach związanych z wybaczaniem 

PRZESŁANIE: Bywa że koniec jednocześnie staje się początkiem. 

Okładki wydań zagranicznych pochodzą: STĄD i STĄD.

CYTATY:
Pewnego razu przeczytałam zdanie - zapewne jakiegoś sławnego autora - które mówiło, że życie jest stworzone z tej samej materii, co sny. Ja natomiast sądzę, że życie może być stworzone z tej samej materii, co filmy. [str. 56] 
Opowiadać jakiś film to jak opowiadać sen. 
Opowiadać czyjeś życie to jak opowiadać sen albo film. 
Po tylu obejrzanych i opowiedzianych filmach często zdarzało mi się mieszać kino z rzeczywistością. Kosztowało mnie wiele wysiłku, by sobie przypomnieć, czy dane zdarzenie przeżyłam naprawdę, czy może widziałam je na ekranie. Albo czy może je wyśniłam, bo później bywało i tak, że myliłam własne sny ze scenami filmowymi. [str.55] 

MOJE ODCZUCIA:
Opowiadaczka filmów – w pierwszej chwili tytuł książki wydał mi się przedziwny i intrygujący. No bo kim jest opowiadaczka filmów? Cóż to za profesja? Kto, gdzie i po co ją wykonuje? 

María Margarita, narratorka, snuje opowieść o swoim dzieciństwie i młodości spędzonych w nieistniejącej już, ubogiej wiosce chilijskiej, której jedyną atrakcją i dumą było kino. Jest to opowieść o niewesołej codzienności, w której dziewczynie przyszło jej żyć. Urodziła się w ubogiej rodzinie jako jedna z pięciorga rodzeństwa. Od najmłodszych lat życie jej nie rozpieszczało – matka porzuciła rodzinę, a inwalidztwo ojca, uniemożliwiające mu pracę, ledwo pozwalało wiązać koniec z końcem. Jedyną odskocznią od trudnej codzienności dla rodziny Maríi Margarity i innych mieszkańców wioski były ... filmy. Celowo nie napisałam „było oglądanie filmów”, bo na oglądanie mało kto mógł sobie pozwolić. Z rodziny Maríi Margerity wysyłano do kina jedną osobę, która potem opowiadała pozostałym osobom obejrzany film. Okazało się, że Maria Margarita ma niezwykły talent do opowiadania filmów i robi to dużo ciekawiej niż jej bracia. Jak potoczyły się losy Maríi Margerity, opowiadaczki filmów? Czy dziewczynie udało się poprawić byt swojej rodziny? Jak nadejście ery „srebrnego ekranu” wpłynęło na popularność opowiadaczki filmów? 

Opowiadaczka filmów to jednak nie tylko historia życia chilijskiej dziewczyny, ale opowieść o samotności, o przykrych doświadczeniach, o trudnościach związanych z wybaczaniem. Czyta się błyskawicznie. Ale mimo że książka krótka, to daje do myślenia na dłużej. I choć niewesoła, to nie przytłacza, lecz nawet podnosi na duchu. To książka, która doskonale pokazuje, że nie potrzeba wiele słów, żeby wyrazić wiele. Historia opowiedziana jest z urzekającą prostotą, która idealnie pasuje do bohaterki i środowiska, z którego się wywodzi. Nic dodać, nic ująć.

POLECAM
- lubiącym zapoznawać się z twórczością nowych, obiecujących autorów 
- lubiącym książki dające do myślenia 

Krótko mówiąc: 
niepozorna książeczka o głębokiej treści 

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzyjny.

 

środa, 8 sierpnia 2012

Jezykowe cudeńko

Spaceruję sobie ostatnio sporo po różnych portalach z ofertami pracy w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego wyzwania redaktorskiego i cóż widzę?! Ogłoszenie-wyzwanie, które - wyrwane z kontekstu wydawniczego - nabiera szczególnego kolorytu :-)))
Zobaczcie sami:


Może ktoś z Was się czuje kryminalistą? Bo ja zupełnie nie nadaję się ani na kryminalistkę, ani na "kryminalistkę". :-)))

Bluźnierstwo - Asia Bibi, Anne-Isabelle Tollet

Tytuł oryginału: Blasphème
Tłumaczenie: Piotr Bachtin
Wydawnictwo Naukowe PWN
Premiera 10 sierpnia 2012
184 strony
Literatura francuska
Gatunek: dokument

AUTOR: Asia Bibi, Anne-Isabelle Tollet
Asia Bibi to uboga pakistańska chrześcijanka, która nie umie czytać ani pisać. Nie może więc być autorką tej książki, choć jej nazwisko figuruje w miejscu nazwiska autora. Jest to bowiem jej historia, którą napisało dla niej życie. Francuska dziennikarka Anne-Isabelle Tollet, która w latach 20092011 pracowała w Islamabadzie jako korespondent, spisała tę historię z nadzieją, że o niesprawiedliwości wobec Asii usłyszy cały świat.


MIEJSCE akcji:
wioska Ittan Wali, Pendżab, Pakistan;
więzienie w Sechupurze

CZAS akcji:
czasy współczesne - czerwiec 2009–kwiecień 2011

BOHATEROWIE:
Asia Bibi, jej mąż Ashiq, sąsiadka-muzułmanka Musarat, minister Shahbaz Bhatti, gubernator Pendżabu Salman Taseer

TEMATYKA:
wołanie o pomoc dla Pakistanki skazanej na karę śmierci ze względu na wyznanie;
mniejszości religijne

PRZESŁANIE i CYTAT::


Skoro już mnie poznaliście, opowiedzcie innym moją historię. Przekażcie ją dalej. Wierzę, że to jedyna szansa, bym nie sczezła w tym więzieniu.
Potrzebuję was!
Ocalcie mnie! [str. 181]
Zdjęcie córek Asii pochodzi ze strony The Express Tribune.

CYTAT:
Nie rozumiem, dlaczego ludzie wykorzystują religie do czynienia zła. Chciałabym wierzyć, że przede wszystkim jesteśmy mężczyznami i kobietami, a dopiero w dalszej kolejności reprezentantami jakiejś religii. [str. 16] 

MOJE ODCZUCIA:
Przeczytałam tę krótką książkę z zapartym tchem, a słowem, które cały czas przewijało mi się przed oczami, to słowo "NIEMOŻLIWE". 

Nie słyszałam wcześniej o Pakistance, która została skazana na karę śmierci za czyn, który tamtejszy sąd uznał za bluźnierstwo. Na czym ono polegało? Otóż, Asia, zmęczona ciężką pracą przy zbieraniu owoców w upale, napiła się wody ze studni. Pech chciał, że oprócz niej w polu pracowały też muzułmanki, a dla nich woda, z której skorzystała chrześcijanka, stała się haram - nieczysta. Kiedy muzułmanka Musarat zasugerowała jej, że jedynym wyjściem jest przejście na islam, Asia broniła swoich racji, tłumacząc, że nie chce zmieniać wyznania. "Jestem wierna swojej religii i Jezusowi Chrystusowi, który umierając na krzyżu, poświęcił się za grzechy ludzkości. Co zrobił wasz Prorok, by uratować ludzi? I dlaczego to ja powinnam zmienić wyznanie? [str. 36]" To te słowa dolewają oliwy do ognia. Chwilę później Asia zostaje wtrącona do więzienia, a wkrótce skazana na karę śmierci przez powieszenie. Asia pozostaje w więzieniu do dziś, mimo że wstawiali się za nią ważni urzędnicy państwowi oraz papież Benedykt XVI. Gubernator Pendżabu Salman Taseer i minister zajmujący się sprawami mniejszości Shahbaz Bhatti przypłacili życiem to, że stanęli w obronie Asii. Obaj zgnięli z rąk fanatyków religijnych. I choć o życie i wolność Asii upominają się ludzie na całym świecie, muzułmańscy fundamentaliści są nieprzejednani. 


Anne-Isabelle Tollet, reporterka pracująca dla France24 i obserwująca na bieżąco wydarzenia, podjęła się napisania książki w imieniu Asii Bibi. Książka ta została już przetłumaczona na kilka najpopularniejszych języków - informacje z pierwszej ręki TUTAJ
Polecam również fragment wiadomości dotyczących sytuacji Asii oraz mniejszości chrześcijańskiej w Pakistanie.



Książki komentować nie będę, bo nic dodać, nic ująć. Jedyne, co mi nie pasuje to okładka polskiego wydania, na której widać kobietę z zegarkiem na ręku, z pomalowanymi paznokciami... Ale to takie moje małe "ale". Książka naprawdę powinna trafić do każdego, kto potrafi czytać, bo uzmysławia nam, że na świecie nadal są miejsca, gdzie wolność jest czystą fikcją. A co najgorsze nikt z żyjących w tej "wolnej części świata" nie może wiele zrobić. Zróbmy więc choćby niewiele: oto link do specjalnej strony, gdzie można wstawić się za Asię Bibi, podpisując petycję w jej obronie.

POLECAM:
- To książka, która powinna trafić do wszystkich.

Krótko mówiąc: 
przerażająca i niestety prawdziwa historia, poruszająca do głębi

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN 
za egzemplarz recenzyjny.

wtorek, 7 sierpnia 2012

27, czyli śmierć tworzy artystę – Alexandra Salmela

Tytuł oryginału: 27, eli kuolema tekee taiteilijan
Tłumaczenie: Iwona Kiuru
Wydawnictwo W.A.B.
Seria z miotłą
Premiera: 18.07.2012
368 stron
Literatura fińska
Gatunek: powieść eksperymentalna?

AUTOR: Alexandra Salmela


O autorce można przeczytać na stronie Wydawnictwa W.A.B. czyli TUTAJ.

Mnie zainteresował fakt, że autorka jest Słowaczką, a pisze po fińsku. Ciekawe, jak to wygląda w oryginale.

27, czyli śmierć tworzy artystę to udany debiut Aleksandry Salmeli. Powieść została bowiem nominowana do prestiżowej Finlandia-palkinto i słowackiej nagrody literackiej, Anasoft Litera. Została jej też przyznana nagroda literacka dziennika Helsingin Sanomat.

Zdjęcie autorki pochodzi STĄD

Oficjalna strona lub blog autora - brak danych

MIEJSCE akcji:

wieś w Finlandii

CZAS akcji:
czasy współczesne

BOHATEROWIE:
Marta-Angie, Klara – jej siostra, Ziggy, Merlin i Vappu -Fasolka – dzieciaki sąsiadów

TEMATYKA: 
przeżycia młodej kobiety próbującej „odnaleźć siebie”

MOJE ODCZUCIA:
27, czyli śmierć tworzy artystę to najnowsza powieść z "serii z miotłą" wydawnictwa W.A.B. Tytuł przedziwny, a to, co się w nim kryje zadziwia jeszcze bardziej. Jest to myśl zawierająca pomysł głównej bohaterki na życie, a ściślej mówiąc, pomysł na to, jak owo krótkie życie dobrze zakończyć. Marta, która woli by nazywano ją Angie, kończy dwadzieścia siedem lat i chce szybko dokonać czegoś szczególnego, co pozwoliłoby jej zyskać sławę. Wtedy mogłaby rozstać się z życiem i dołączyć do grona znanych artystów, takich jak Jim Morrison, Brian Jones, Janis Joplin, Jimi Hendrix, którzy odeszli w dwudziestym ósmym roku życia w tragicznych okolicznościach. Problem w tym, że Angie nie ma zdolności muzycznych. Nie zraża się jednak, lecz postanawia pójść w stronę literatury i napisać genialną powieść. Wiąże się to zresztą z kierunkiem jej obecnych studiów – filologię fińską w Pradze. Postanowieniu ma sprzyjać zmiana otoczenia – Angie wyjeżdża więc do Finlandii, dokładnie – na jakieś fińskie odludzie, gdzie korzysta z mieszkania swego wykładowcy. Angie sąsiaduje z fińskim małżeństwem wychowującym trójkę dzieci. Obsesyjnie ekologiczna Finka próbuje narzucić ową ‘ekologiczność’ swej nowej sąsiadce, a bezrobotny tata bliźniaków i sympatycznej małej Fasolki zajmuje się dziećmi. Czy Angie - dorosła kobieta o mentalności dorastającej dziewczynki, która jeszcze nie bardzo wie, czego chce od życia i nie nauczyła się odpowiedzialności - zdoła dorosnąć w nowych warunkach? Czy zdarzy się coś, co będzie w stanie odwieść ją od decyzji o śmierci w wieku 27 lat?

Jak zwykle bywa w przypadku książek z "serii z miotłą", powieść ta do najłatwiejszych nie należy. Sam eksperyment literacki mogę uznać za udany, jednak podążanie za coraz bardziej popularnym zwyczajem serwowania czytelnikowi niezliczonej ilości przekleństw, po prostu mi się nie podoba. Może i jestem pod tym względem konserwatywna i niereformowalna, ale mam wrażenie, że sugestia w postaci symbolicznego przekleństwa po to, by zasygnalizować charakter i styl bohaterki, już by wystarczyła. Salmela wystarczająco wyraźnie zarysowała bohaterkę, jej życiową nieudolność i niezdecydowanie, brak odpowiedzialności, aby zorientować się również, że nie stroni od wulgaryzmów. "Rzucanie mięsem" jest więc tu na nic, a książka dużo przez to traci. 

Podejrzewam, że nie zrozumiałam dobrze przesłania tej obsypanej nagrodami powieści, która ponoć obala stereotyp Finów, ale sama nigdy nie miałam do czynienia z Finlandią i Finami, więc nie mam pojęcia, jacy są naprawdę i jak to się ma do ich obrazu przedstawionego przez Salmelę.

To, co zasługuje w tej powieści na uwagę, to nietypowa narracja. O losach bohaterki dowiadujemy się nie tylko z jej osobistej relacji, ale również z relacji obserwatorów. Salmela oddaje tu głos przedmiotom i zwierzętom. Perspektywy, z jakich poszczególni narratorzy relacjonują wydarzenia, są bardzo różnorodne i zaskakujące. Nie od razu wiadomo, kim są narratorzy, ale kiedy się to już okazuje, ich spostrzeżenia wydają się całkiem trafne. Mnie najbardziej przypadły do gustu spostrzeżenia Pana Prosiaczka – zabawki małej Fasolki oraz zupełnie pozbawiona emocji relacja Astry-samochodu... Tak, samochodu! 

Jeśli więc gustujecie w nietypowych powieściach, to ta jest mocno nietypowa. Myślę, że od czasu do czasu nie zaszkodzi poeksperymentować ;-)

POLECAM:
- miłośnikom eksperymentów literackich i „dziwnych” książek
- miłośnikom serii "Z miotłą" 

Jeśli ktoś kolekcjonuje "miotełki", to teraz jest promocja - szczegóły TUTAJ.


Krótko mówiąc:
eksperymentalna, ironiczna, "odjechana"


Serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za egzemplarz recenzyjny.


czwartek, 2 sierpnia 2012

Marzenia Joy – Lisa See

Tytuł oryginału: Dreams of Joy
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Wydawnictwo Świat Książki
Wydano w maju 2012
400 stron
Literatura amerykańska
Gatunek: powieść obyczajowa, z historią w tle


AUTOR: Lisa See
Pisarka amerykańska chińskiego pochodzenia. Urodziła się w 1955 roku w Paryżu, a wychowywała się w Los Angeles. Wiele czasu spędziła w Chinatown ze swym ojcem.  Jej książki opisujące kulturę i tradycje Chin oraz codzienne zmagania ludzi z niełatwą codziennością, cieszą się niesłabnącą popularnością i są tłumaczone na wiele języków. Pierwsza książka Lisy See Na Złotej Górze to stuletnie dzieje rodziny autorki, której dziadek opuścił Chiny i ożenił się z Amerykanką. Co ciekawe, na podstawie tej książki Lisa See napisała libretto opery. 

Oficjalna strona autorki


Inne książki Lisy See:
On Gold Mountain Na Złotej Górze (1995)
Flower Net Sieć rozkwitającego kwiatu (1997)
The Interior (1999)
Dragon Bones (2003)
Chinatown (przewodnik) (2003)
Snow Flower and the Secret Fan Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz (2005)
Peony in Love Miłość Peonii (2007)
Shanghai Girls Dziewczęta z Szanghaju (2009)
Dreams of Joy Marzenia Joy 
(okładka oryginału pochodzi ze strony autorki)

MIEJSCE akcji:
Los Angeles
Chińska Republika Ludowa – Szanghaj, Kwangtung
Hongkong

CZAS akcji:
czasy Wielkiego Skoku (1958-1962) i plagi głodu

BOHATEROWIE:
Joy
May i Pearl Chin
Tao
Li Zhi-ge (Z.G.)

TEMATYKA:

poszukiwanie swej tożsamości, bolesne wkraczanie w dorosłość, rozmaite sposoby rozumienia miłości, walka o lepsze jutro

PRZESŁANIE i CYTAT:
„Wszystko zawsze wraca do swojego początku.” [str. 394]

MOJE ODCZUCIA:
Marzenia Joy to dalsza część losów Pearl i May, sióstr, którym w obliczu nadchodzącej wojny udało się opuścić Chiny i wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Poznałam je dzięki powieści Dziewczęta z Szanghaju. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę wcześniej, bo pomogło mi to w zrozumieniu całej sytuacji.

Kontynuacja tej opowieści koncentruje się na losach Joy, córki May, wychowanej przez Pearl. Joy wyrusza w podróż do Chin, aby odnaleźć swego prawdziwego ojca. Robi to wbrew matce i ciotce, do których ma żal o to, że zataiły przed nią informację o prawdziwym ojcu. Drugim powodem takiej decyzji jest zachwyt Joy nad ideałami o życiu w komunistycznym państwie. Dziewczyna jedzie więc do „swej ojczyzny”, aby tę ideologię szerzyć i wspierać. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że teoria niekoniecznie pokrywa się z rzeczywistością. Nie ma pojęcia o tym, na co może być narażona w skrajnie komunistycznym kraju, gdzie reżim nie pozostawia ani skrawka miejsca na życie w wolności, gdzie narastający głód zmusza ludzi do porzucania (oby tylko!) swych dzieci, gdzie człowiek jest w stanie udawać miłość po to, aby wydostać się ze swej wioski. Pearl, która wie, co córkę tam czeka, wyrusza za nią z nadzieją, że uda jej się odnaleźć Joy. Czy rzeczywiście tak się stanie? Czym rzeczywistość zaskoczy obie kobiety?

Czytając, miałam wrażenie, że jest to autentyczna opowieść autorki i jej osobiste doznania. Historia ta jest tak autentyczna i sugestywna, a język tak przekonujący, że trudno oprzeć się wrażeniu, że to Lisa See przeżyła wszystko, co opisane jest w jej książce. Jest wiele dramatycznych momentów, które przedstawiają tak niewyobrażalną krzywdę wyrządzaną ludziom, że wolałoby się nie wiedzieć, że takie zdarzenia rzeczywiście miały miejsce. A jednak... 

Dużo emocji, dużo wzruszeń – polecam.


POLECAM:
- zainteresowanym krajami Dalekiego Wschodu
- lubiącym książki z historią w tle
- miłośnikom dramatycznych historii pisanych przez życie

Krótko mówiąc:
autentyczna do bólu, dramatyczna, poruszająca

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za egzemplarz recenzencki. 

 
 

środa, 1 sierpnia 2012

Magiczne miejsce – Agnieszka Krawczyk

Wydawnictwo SOL
Wydano w czerwcu 2010
286 stron
Literatura polska
Gatunek: literatura popularna, romantyczno-przygodowa

AUTOR: Agnieszka Krawczyk
O autorce można poczytać na oficjalnej stronie, czyli TUTAJ.

Inne książki:
Napisz na priv
Morderstwo niedoskonałe
Dziewczyna z aniołem - ukaże się za parę dni :-)

MIEJSCE akcji: wioska Ida
CZAS akcji: czasy współczesne

BOHATEROWIE:
Witold Mossakowski, Mila Bielak, Tekla Tyczyńska

TEMATYKA:
ucieczka od zgiełku świata; poszukiwanie swojego miejsca na ziemi; poszukiwanie skarbu ;-)

PRZESŁANIE:
Pozory mylą.

MOJE ODCZUCIA:
Był taki moment, kiedy na wielu blogach pojawiły się recenzje książki Morderstwo niedoskonałe autorstwa Agnieszki Krawczyk. Na ogół były to opinie bardzo pozytywne. Co zabawne – mam znajomą, która nazywa się tak samo, więc tym bardziej mnie kusiło, aby sprawdzić tę książkę. Nie miałam jednak okazji, aby zapoznać się ze stylem Agnieszki Krawczyk, aż do momentu, gdy parę dni temu zawitała do mnie wakacyjna włóczykijka. I choć nie było to Morderstwo niedoskonałe, to i tak jej przybycie sprawiło mi jak zwykle wielką przyjemność.

W pierwszej kolejności skomentuję okładkę, ponieważ nie spotkałam lepszego przykładu na potwierdzenie przysłowia „Nie szata zdobi człowieka”, co w odniesieniu do książki w wolnej interpretacji może brzmieć: „Nie okładka świadczy o jakości książki”, czyli jeśli ktoś woli „Nie oceniaj książki po okładce”. Magiczne miejsce potwierdza to w każdym calu. Mężczyzna z okładki −niestety −przywiódł mi na myśl pewnego popularnego (również niestety!) kawalera wykrzykującego swoje racje w TVN. Mam na tego pana alergię, więc samo podobieństwo już mnie odstręczyło od tej książki i wyłącznie głęboka niechęć  i przerażenie, że będę musiała patrzeć na jego podobiznę, sprawiło, że zaczęłam czytać tę powieść od razu. Dziwna motywacja – wiem ;-)

Jakież było moje zaskoczenie, kiedy od pierwszego rozdziału okazało się, że książka jest świetna – inteligentne żarty, świetna polszczyzna, zabawa słowem, czyli to, co uwielbiam. A im dalej, tym było lepiej. Doszedł wątek przygodowy (poszukiwanie wraku statku) i delikatny wątek miłosny. Mimo sugerowanego odstraszającego schematu „ucieczka na odludzie-dom z duszą-remont-pensjonat” to tak naprawdę nie ma tu zbyt wiele na ten temat. Dzieje się to gdzieś w tle i nie przytłacza, nie jest to wątek najważniejszy. Autorka koncentruje się na tym, aby pokazać dobro, które tkwi w ludziach i podkreśla, jak trudno odgadnąć, co skrywa wnętrze każdego człowieka. Może więc – biorąc pod uwagę również tę nietrafioną okładkę – głównym przesłaniem książki jest to, że pozory mylą? Witold – facet na wysokim stanowisku nie okazuje się nadętym ważniakiem, ale całkiem sympatycznym człowiekiem; Mila, pani sołtys, którą z pozoru wszyscy w wiosce znają, zaskakuje na każdym kroku; arystokratka Tekla, która z racji swojego zaawansowanego wieku nie wygląda na osobę, która mogłaby czymś zaskoczyć, ma dość osobliwe i zaskakujące hobby. I jeszcze na dodatek niesamowita liczba odnośników do literatury, filmów i nie tylko – to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Chciałabym w rzeczywistości trafić na takie magiczne miejsce. :-)

Powieść ta nie ma nic wspólnego z opowieścią typu „ona go kocha, a on jej nie, a właściwie tak, ale ona  ma innego, a on właściwie też, i nie wiedzą, co teraz będzie...” , czyli nuda i banał w jednym. W Magicznym miejscu ani śladu nudy, ani śladu banału. Agnieszka Krawczyk trafia więc na listę polskich autorów, których twórczość na pewno chcę dalej poznawać. Niech sobie dalej włóczykijkuje i niesie optymizm.

POLECAM:
- jako doskonałą książkę na lato
- tym, którzy szukają czegoś na poprawienie humoru

Krótko mówiąc:
lektura wakacyjna z wyższej półki; w kategorii literatury popularnej wypada celująco

Książkę przeczytała w ramach akcji Włóczykijka. Bardzo dziękuję :-)