czwartek, 13 czerwca 2013

51/2013 Już nic nie muszę - Stefania Grodzieńska

Współpraca: Beata Kęczkowska
Akapit Press

Łódź 2010
176 stron
Gatunek: autobiografia

Czasem mi się wydaje, że chciałabym kiedyś móc powiedzieć, że już nic nie muszę. Ale jeszcze nie czas ;-) Na razie całkiem lubię ‘musieć’.

Książka Stefanii Grodzieńskiej o przewrotnym tytule Już nic nie muszę została napisana, kiedy autorka miała 86 lat! Nic dziwnego, że na pytanie ciekawskich dziennikarek: „Co pani ma na warsztacie?”, miała ochotę odpowiadać: „Droga pani. Czy w osiemdziesiątym szóstym roku życia muszę mieć coś na warsztacie? Otóż już nic nie muszę!”. [str. 6]


Stefania Grodzieńska (zm. 2010) to przedstawicielka powojennych artystów, pokolenia, które mnie fascynuje; to kobieta emanująca swoistą elegancją i klasą, podchodząca do siebie z ogromnym dystansem, a do życia z humorem. Pierwszy jej skecz, który usłyszałam gdzieś w radiu i ubawiłam się po pachy, to był dialog Co byś zrobił, gdybym umarła?. Dlatego też z ogromną przyjemnością sięgnęłam po książkę przybliżającą sylwetkę tej wszechstronnej kobiety: aktorki, tancerki, satyryka, felietonistki, spikerki. Jest to garść wspomnień rodzinnych, osobistych i zawodowych kobiety bezpośrednio związanej z  powojennym światem artystyczno-kulturalnym, czynnie uczestniczącej w jego wydarzeniach przez około siedemdziesiąt lat.


To, co ujęło mnie najbardziej, to fakt, że choć życie Stefanii Grodzieńskiej nie było usłane różami, to umiała opowiadać o nim z ogromnym poczuciem humoru i potrafiła wydobyć ze wspomnień to, co dobre. Chwyciło mnie za serce to, że Stefania potrafi bez żalu i urazy wspominać swoją matkę, przez którą została odesłana „na wychowanie” do babci. Podobały mi się też wspomnienia dotyczące jej dziadka, a właściwie drugiego męża babci, z którym łączyła ją niesamowita przyjaźń. Najczulsze wspomnienia odnoszą się do męża Stefanii Grodzieńskiej – Jerzego Jurandota. Autorka wspomina też niezwykle ciepło osoby, które zapisały się na kartach historii tamtych czasów, a z którymi łączyła ją przyjaźń: Jana Brzechwę, Władysława Kopalińskiego, Janusza Minkiewicza. 


Bardzo mi się podobała ta nietypowa autobiografia okraszona wieloma zabawnymi scenkami z życia autorki, wspominkami, wierszami. Odpowiada mi ten typ humoru. Przeczytałam tę książkę „za jednym zamachem”. I Wam też polecam.

Wyzwania: Z literą w tle (kwiecień - G), Z półki

środa, 12 czerwca 2013

50/2013 Drugie dziecko - Charlotte Link

Tytuł oryginału: Das Andere Kind
Tłumaczenie: Dariusz Guzik
Wydawnictwo Sonia Draga
Katowice 2011
520 stron

Powieść kryminalno-psychologiczna


Charlotte Link to nazwisko, które co rusz pojawia się na blogach, które podczytuję. Już od dłuższego czasu zbierałam się, aby sięgnąć po którąś z powieści nieznanej mi niemieckiej autorki i wyrobić sobie własne zdanie. Na pierwszy ogień poszła więc powieść Drugie dziecko, którą jakimś cudem dorwałam w bibliotece. 

Głównym miejscem akcji tej powieści jest niewielka wioska Staintondale niedaleko Scarborough w angielskim Yorkshire, gdzie dochodzi do dwóch brutalnych morderstw. Policja szuka sprawcy, choć nie wie, czy oba morderstwa były ze sobą powiązane. Trop prowadzi kilkadziesiąt lat w przeszłość, kiedy dwoje dzieci, Fiona i Brian, zostało odesłane z zagrożonego wojennym bombardowaniem Londynu na farmę Beckettów w Staintondale. O ile stopniowo dowiadujemy się, jak potoczyły się losy Fiony oraz Chada, nastolatka z farmy, o tyle losy tytułowego  drugiego dziecka, nie są oczywiste. Czy bohaterom powieści uda się rozwiązać mroczną tajemnicę z przeszłości? Jasne, że tak ;-) Trudno, aby w powieści kryminalnej było inaczej. Zanim jednak dojdzie do rozwiązania zagadki, czytelnik będzie mógł przyjrzeć się dokładnie świetnie zarysowanym portretom psychologicznym bohaterów. Link stworzyła bardzo wyraziste postacie, którym bez trudu da się przypisać bardzo konkretne cechy charakteru. Strasznie mi się to podobało.


W ogóle powieść ta jest bardzo umiejętnie skonstruowana. Każdy rozdział kończy się w taki sposób, że trudno przerywać czytanie. Analiza wydarzeń, które miały miejsce, prowadzone jest z perspektywy kilku osób. Z zapisanych w formie e-maili wspomnień staruszki Fiony, czytelnik poznaje istotne zdarzenia z przeszłości, które kroku po kroku prowadzą do wyjaśnienia zagadkowych morderstw. Z kolei narrator informuje bardzo skrupulatnie o tym, jak na całą sytuację zapatrują się bohaterowie: Leslie,wnuczka Fiony, introwertyczna Gwen Beckett, mieszkanka farmy w Staintondale, jej narzeczony Dave Tanner czy przyjaciele Gwen przebywający właśnie na farmie. Ciekawym zabiegiem jest rozpoczęcie powieści od zdarzenia, którego uczestnicy pojawią się ponownie dopiero pod sam koniec powieści. Zanim dotarłam do rozdziału, w którym ponownie pojawiła się Pakistanka Semira, już zdążyłam zapomnieć, że w ogóle taka postać zaistniała na początku ;-)


No i cóż... Nie udało mi się odgadnąć zagadki. W ogóle nie podejrzewałam takiego obrotu spraw. Nie dałam rady połączyć przeszłości Fiony z teraźniejszością. Czyli akcja nie jest przewidywalna, a to wielki plus dla autorki ;-)


Jeśli pozostałe powieści Charlotte Link są skonstruowane w podobny sposób i równie mocno trzymają w napięciu, to zapisałabym się bez zastanowienia do grupy wielbicieli tej autorki. Wstrzymam się  jednak z taką deklaracją do momentu, aż przeczytam jeszcze ze dwie książki. Drugie dziecko bardzo mnie do tego zachęciło. Mało tego, teraz – kiedy już znam rozwiązanie – mam ochotę jeszcze raz przeczytać tę książkę, aby dokładnie przyjrzeć się, jak autorce udało się tak poprowadzić akcję, żeby zbić mnie z tropu :-)


Jedyne co mnie irytowało, to wyróżnienia w postaci kursywy w ilości przekraczającej zdrowy rozsądek. Mam wrażenie, że gdzie by książki nie otworzyć, to znajdzie się jakieś słowo kursywą. Nie wiem, czy to zabieg redaktorski, czy to autorka chciała zwrócić uwagę czytelnika na niektóre słowa, ale mnie to rozpraszało. Ale to już drobiazg. Książka jest świetna i jak najbardziej ją polecam.


Książkę przeczytałam w ramach osobistego wyzwania - Lista nr 1: Chyba tylko ja nie czytałam...

Wynotowałam sobie też dwa cytaty, które mi się bardzo spodobały i które chcę zachować:
Opisałam to wszystko dlatego, że chciałam zmierzyć się z prawdą. A mogłam to uczynić z całą jasnością i bezwzględnością jedynie pod warunkiem, że to wszystko spiszę. Myśli nagle się urywają, ulatują, zatracają się, pozostają niedokończone. Podczas pisania nie ma wymówek. Pisanie zmusza do skupienia, do tego, by precyzyjnie sformułować także to, co z pozoru niewyrażalne. Nie da się w piśmie pozostawić zdań niedokończonych. Uzupełnia się je, nawet jeśli umysł wzbrania się przed tym, a palce nie chcą dotykać klawiatury. Człowiek chciałby uciec, a jednak pisze dalej. [str. 386]
(...) im dalej i dłużej podążamy jakąś drogą, tym trudniejsza i obfitsza w konsekwencje jest droga powrotna. Zawsze istnieje punkt, w którym możemy zawołać Nie! I odmówić dalszego marszu. Jeśli ów punkt przegapimy, każdy późniejszy krok staje się coraz bardziej skomplikowany, zmuszając nas do wyjaśnień, dlaczego nie wcześniej... W którymś momencie nie mamy już po prostu odwagi. Zabrnęliśmy tak daleko, że odwrót staje się niemożliwy. A przynajmniej taki, który by w jakimś stopniu dawał nam jeszcze powód do dumy. I maszerujemy dalej, zaciskając zęby, głośno gwiżdżąc i nucąc melodie, zajmując się wieloma pobocznymi sprawami tylko po to, żeby zagłuszyć w sobie głos własnego sumienia. [str. 377]

wtorek, 11 czerwca 2013

Plany na czerwiec

Nie wierzę, że dzisiaj już 11 czerwca... Czas pędzi jak szalony, obowiązków więcej niż zwykle, kiepskie samopoczucie - i co tu zrobić? Chyba tylko mieć nadzieję, że to się szybko zmieni...

Minęło dziesięć dni czerwca, a ja nawet nie miałam kiedy zrobić zdjęcia stosikowi przygotowanemu na czerwiec... Że nie wspomnę o napisaniu i opublikowaniu zaległych opinii... Dopiero dzisiaj robię kolejny, mały kroczek do przodu.

Mój stosik przygotowany na czerwiec wygląda tak:
Książki, które go tworzą to:

Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno - Michèle Fitoussi, recenzyjna od Muzy
Drogie życie - Alice Munro i Pchli pałac - Elif Shafak - recenzyjne od Wydawnictwa Literackiego
Kłamstwka i kłamstwa - od autorki
Drugie dziecko - Charlotte Link, z biblioteki 
Cierń Miasta Lwa - Lucy Lum, Smocze ziarno - Pearl Buck, Dzięki za każdy nowy ranek - Halina Pawlowská  i Trzeci anioł - Alice Hoffman - z półki.

Chcę jeszcze przeczytać Opowieść wigilijną Dickensa w ramach wyzwania Niezapomniane lektury z dzieciństwa, ale nawet nie miałam kiedy wskoczyć do biblioteki...

Na dzień dzisiejszy już wiem, że niewiele mi wyjdzie z planów i realizacji wyzwań. Mogę więc przyjąć, że to plan na czerwiec i lipiec. Chwilowo lepiej nie będzie - nie ma się co łudzić...