czwartek, 31 stycznia 2013

Styczeń - podsumowanie

Styczeń się zaraz skończy, więc szybkie podsumowanie...

Jestem bardzo zadowolona, bo wykonałam w stu procentach to, co zamierzałam. A w zasadzie ciut więcej, bo przypadkiem znalazłam się w bibliotece, gdzie od jakiegoś czasu nie bywam, bo mam co czytać ;-) Jak już tam weszłam, to przecież nie mogłam wyjść z pustymi rękami...

 Wyzwanie osobiste - 4 książki:
Lista nr 1 Chyba tylko ja nie czytałam...: Evans Richard Paul, Stokrotki w śniegu
Lista nr 2 Czekają i czekają...: Logue Mark, Peter Conradi, Jak zostać królem
Lista nr 3 Posmakowałam, chcę więcej...: Picoult Jodi, Krucha jak lód;
Lista nr 4 Ileż można zwlekać...: Ziemiec Krzysztof, Mira Suchodolska, Wszystko jest po coś


Lektury - 1 książka:
Lewis Clive Staples, Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa


Recenzyjnie - 3 książki:
Łozińska Maja, Smaki Dwudziestolecia
Słowiński Przemysław, Najlepsze anegdoty o sławnych ludziach
Veloso Ana, Pieśń kolibra

Z biblioteki:
Michalewicz Iza, Jerzy Danielewicz, Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia



Opinie o książkach przeczytanych wcześniej - 7 sztuk:
Recenzyjnie...
Murakami Haruki, Zniknięcie słonia
Zielińska-Elliott Anna, Murakami i jego Tokio
Fabiani Bożena, Moje gawędy o sztuce
Ligocka Roma, Dobre dziecko

Z półki
Tucker Lisa, Kruche szczęście
Hilderbrand Elin, Piasek w butach


Jedyne czego nie zdałam rady zrobić, to pisanie opinii na bieżąco. Tak więc trzy zostają odłożone na później. Mam nadzieję, że dam radę w lutym. A o planach na luty już jutro ;-)

czwartek, 24 stycznia 2013

10/2013 Dobre dziecko - Roma Ligocka

Wydawnictwo Literackie
Wydano w listopadzie 2012
294 strony
Literatura polska
Gatunek: autobiografia, wspomnienia

Można powiedzieć, że najnowsza powieść Romy Ligockiej Dobre dziecko jest kontynuacją niezwykle popularnej Dziewczynki w czerwonym płaszczyku. Tym razem jest to garść wspomnień o jej życiu w latach pięćdziesiątych w Krakowie opisana z perspektywy nastolatki.

Nie są to proste wspomnienia. Roma Ligocka dzieli się bardzo osobistymi przeżyciami, przykrymi doświadczeniami, ciężkim zmaganiem z rzeczywistością, trudnościami w relacjach z matką, z rówieśnikami. Dzieli się swoim cierpieniem, wyobcowaniem, samotnością. Przyznaje się do braku umiejętności okazywania uczuć, do przeżywania cierpienia, do ciągłego poszukiwania miłości i akceptacji. Pokazuje, jakie spustoszenie zostawia w człowieku trauma przeżyć wojennych. Mogłoby się wydawać, że skoro nie doświadczyliśmy wojny, nasze przeżycia nie mają nic wspólnego. Nic bardziej mylnego – wartości i spostrzeżenia, jakimi dzieli się autorka, są ponadczasowe. Trud dojrzewania, pozorny brak zrozumienia w relacji między matką a córką, próby zrozumienia „świata dorosłych”, pragnienie akceptacji, zamykanie się we własnym, bezpiecznym świecie – to zawsze dotyczy młodych wkraczających w dorosłość. Sądzę, że niejedna osoba odnajdzie część siebie, czytając Dobre dziecko.

Nie byłam w stanie przeczytać tej powieści w całości od razu – zbyt mocno ją przeżywałam. Może dlatego, że czytałam prawie wszystkie książki Romy Ligockiej i mam wrażenie, że dobrze ją znam. Czytanie o jej bolesnych przeżyciach wywoływało dużo emocji. Musiałam dawkować sobie te bardzo osobiste, bolesne wspomnienia. Łagodzącym przerywnikiem były fragmenty pamiętnika babci Romy Ligockiej, w których autorka wspomina lepsze, przedwojenne czasy.

Trzeba odwagi, aby aż tyle siebie pokazać światu. Oby jak najwięcej osób skorzystało z tych cennych refleksji.


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za egzemplarz recenzencki.


środa, 23 stycznia 2013

9/2013 Najlepsze anegdoty o sławnych ludziach - Przemysław Słowiński

Wydawnictwo Videograf
Chorzów 2012
400 stron
Literatura polska
Gatunek: opowiastki humorystyczne

Najlepsze anegdoty o sławnych ludziach to kolejna książka, której nie można przeczytać „za jednych zamachem”, ponieważ jest to zbiór humorystycznych opowiastek dotyczących znanych osób, oraz ich wypowiedzi, które rozbawiły niejedną osobę. Nie sposób wymienić wszystkie nazwiska, jakie pojawiają się w książce, bo jest ich naprawdę wiele. Opowiastki dotyczą osób znanych całemu światu i takich, o których usłyszałam po raz pierwszy. Dla przykładu: w rozdziale ‘Malarze, rzeźbiarze’ znajdziemy anegdoty dotyczące takich sław jak Salvador Dali, Edgar Degas, Pablo Picasso oraz mniej znanych ludzi sztuki jak Manuel Hague, Leon Chwistek, czy Bernard Buffet.Wszystko zostało uporządkowane zgodnie z konkretną koncepcją autora, czyli według wykonywanego zawodu lub roli, jaką dana osoba pełniła. W obrębie rozdziału nie ma już dalszego porządkowania – są anegdoty o polskich i zagranicznych osobach, znanych lub mniej znanych. Historyjki są mniej lub bardziej zabawne - w zależności od gustu, ale jest ich tak dużo, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.  

Książka jest solidnie wydana - to jest naprawdę pokaźny zbiór sporego formatu. Składa się aż z czterystu stron. Sam indeks osób ma około 40 stron. Jest też porządna bibliografia, na podstawie której Anegdoty zostały opracowane przez Przemysława Słowińskiego.

Dla mnie ta książka była doskonałym sposobem na dostarczenie sobie dawki optymizmu w dni, kiedy miałam kiepski humor. Leżała przy moim łóżku chyba z pół roku i była doskonałym lekarstwem na smutki. Zabrałam ją też ze sobą na wakacje – w podróży okazała się idealna. Czytaliśmy na głos te historie i mieliśmy ubaw po pachy. Polecam.


Dziękuję bardzo wydawnictwu Videograf za egzemplarz recenzencki.

wtorek, 22 stycznia 2013

8/2013 Kruche szczęście – Lisa Tucker

Tytuł oryginału: The Winters in Bloom
Tłumaczenie: Teresa Komłosz
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2012
344 strony
Literatura amerykańska
Gatunek: psychologiczno-obyczajowa

Kruche szczęście to powieść o tym, jak w jednej chwili może runąć cały nasz świat, który wokół siebie budujemy. 

Kyra i David są rodzicami pięcioletniego Michaela. Chłopiec jest wychowywany „pod kloszem” przez nadopiekuńczych rodziców. Pewnego dnia wychodzi na chwilę przed dom i... znika. Dramat. Trudno wyobrazić sobie, co przeżywają rodzice. Wyrzuty sumienia, panika, bezradność. Przewrotność losu – ginie dziecko tych, którzy tak bardzo dbali o jego bezpieczeństwo i nie spuszczali z niego oka. Rozpoczyna się akcja poszukiwawcza, która wyjaśni nie tylko historię tajemniczego zniknięcia Michaela, ale również przyczyny nadopiekuńczości rodziców.

Tak naprawdę to nie akcja poszukiwawcza ciekawiła mnie w tej powieści najbardziej, ale misternie utkana ze zdarzeń z przeszłości historia dwojga ludzi, którzy spotykają się już jako osoby boleśnie doświadczone przez życie i próbują budować swoje szczęście.
Lisa Tucker stopniowo odkrywa mroczne tajemnice z przeszłości bohaterów, pokazuje ich relacje z różnymi osobami, i wyjaśnia, jak bardzo znaczący wpływ miały na to, jakimi ludźmi się stali. Czytając, ma się wrażenie, że autorka to jednocześnie psychoterapeuta i detektyw w jednym. Umie dogłębnie wniknąć w psychikę bohaterów, analizuje ich zachowania i emocje, umie powiązać zdarzenia z przeszłości, a to wszystko prowadzi w końcu do złożenia okruchów wydarzeń w jedną całość, choć do końca trzyma czytelnika w napięciu.

Krótko mówiąc:
dogłębnie, tajemniczo, emocjonalnie 

Wyzwanie:

poniedziałek, 21 stycznia 2013

7/2013 Moje gawędy o sztuce - Bożena Fabiani

Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania: 2012
382 strony
Literatura polska
Gatunek: popularno-naukowe

Te gawędy o sztuce to w głównej mierze gawędy o ludziach związanych ze sztuką żyjących we Włoszech w XV i XVI wieku. Autorka w barwny, przystępny sposób przedstawia sylwetki znanych i mniej znanych malarzy, rzeźbiarzy, mecenasów sztuki, a także ich dzieła – zarówno te, które są znane na całym świecie, jak i te mało znane lub zapomniane. Czytając opowieści Bożeny Fabiani, nietrudno było sobie wyobrazić rzeczywistość, w której żyli bohaterowie tego zbioru gawęd, przyjrzeć się z bliska wielkim ludziom sztuki, „zobaczyć” jak żyli, jakie mieli problemy. Autorka przybliża sylwetki bohaterów w taki sposób, że trudno uwierzyć, że żyli tak dawno. Możemy tu poczytać nie tylko o takich sławach jak Michał Anioł czy Rafael, ale i o mniej znanych ludziach sztuki, jak Marietta Robusti czy Lavinia Fontana – te dwie malarki polubiłam najbardziej. Jeśli chodzi o gawędy o konkretnych dziełach, to najbardziej zaciekawiła mnie historia dotkniętej przedziwną chorobą Antonietty Gonzales oraz jej portret namalowany właśnie przez Lavinię Fontanę.

Nie wiem, jak Wy, ale ja - jak już kiedyś pisałam - uwielbiam historie „wokół obrazu” oraz książki o malarzach i procesie tworzenia. Czy jest to powieść, czy są to gawędy - dla mnie to sama przyjemność. Nie przeszkadzało mi to, że trzeba było samodzielnie wyszukiwać zdjęcia wielu omawianych dzieł. Książka ta - choć bardzo porządnie wydana - nie jest albumem, w którym jest zdjęcie każdej omawianej pracy. Za to dużo w niej ciekawostek i anegdot.Polecam nie tylko miłośnikom historii sztuki, ale każdemu, kto chce poszerzyć swoje horyzonty.


Krótko mówiąc:
o ludziach sztuki i ich dziełach barwnie, przystępnie, z pasją 


Dziękuję bardzo wydawnictwu Świat Książki za egzemplarz recenzencki.


niedziela, 20 stycznia 2013

6/2013 Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa – C.S. Lewis

Tytuł oryginału: The Lion, the Witch and the Wardrobe
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Media Rodzina
Wydano w 2002
184 strony
Literatura brytyjska

W ramach wyzwania Książkówki i Legera Niezapomniane lektury z dzieciństwa zaplanowałam na  styczeń Pinokia, ale ostatecznie stanęło na pierwszej części Opowieści z Narnii. I dobrze się stało, bo bardzo przyjemnie było przypomnieć sobie przygody Łucji, Edmunda, Zuzanny i Piotra po kilku latach, zwłaszcza że za oknem krajobrazy jak w Narnii. 

Lewis jest jednym z moich ulubionych pisarzy. W świecie, który stworzył wszystko wydaje się proste – dobro i zło istnieją obok siebie, jest Aslan i jest Biała Czarownica, miłość obok nienawiści, zdrada i przebaczenie. I wiadomo - dobro zwycięża.

Doskonała symbolika. Prostota przekazu. Świetne po prostu.

Wyzwanie:  


sobota, 19 stycznia 2013

5/2013 Piasek w butach - Elin Hilderbrand

Tytuł oryginału: Barefoot
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Wydawnictwo Świat Książki
Wydano w 2007
493 strony
Literatura amerykańska
Gatunek: powieść obyczajowa

Inne książki tego autora:
Blue Bistro
Powrót na wyspę
Srebrna dziewczyna

MIEJSCE akcji:
wyspa Nantucket u wybrzeża stanu Massachusetts

CZAS akcji:
czasy współczesne

BOHATEROWIE:
Vicky, Brenda, Melania, Josh, Ted, Peter, John


MOJE ODCZUCIA:
Piasek w butach to pierwsza powieść Elin Hilderbrand, jaką przeczytałam. I już wiem, że nie ostatnia. Doskonała na poprawę nastroju, na trudne chwile. Tchnie optymizmem. Uczy cieszyć się z tego, co mamy, pokazuje, jak pokonywać trudności.

To wycinek z życia trzech młodych kobiet, które wyjeżdżają na wakacje do małego domku na pełną spokoju wyspę Nantucket. Każda z nich wiezie ze sobą bagaż trudności, z którymi musi się zmierzyć. Każda ma coś do przemyślenia. Każda musi sobie z czymś poradzić. Śmiertelna choroba, utrata pracy i dobrego imienia, zdrada ze strony męża - oto z czym mierzą się bohaterki. Pikanterii całej sytuacji dodaje obecność młodego mężczyzny Josha, który występuje tu w nietypowej dla mężczyzny roli - opiekuna do dzieci. Josh również nosi w sobie bagaż trudnych przeżyć z dzieciństwa, z którym musi się rozliczyć, aby spokojnie iść dalej w życie. Jak wakacyjne przeżycia wpłyną na bohaterów? Sprawdźcie sami - polecam. to bardzo pozytywna książka. 

Gdyby nie przepuszczone błędy korektorskie, to nie miałabym zastrzeżeń. Wpadek jest jednak zbyt wiele, by o nich nie wspomnieć.

Krótko mówiąc:
szczypta melancholii, szczypta optymizmu, szczypta romantyzmu - znakomita kompozycja


wtorek, 15 stycznia 2013

4/2013 Pieśń kolibra - Ana Veloso

Tytuł oryginału: Das Lied des Kolibres
Tłumaczenie: Magdalena Jatowska
Świat Książki
Wydano w grudniu 2012
368 stron
Literatura niemiecka 
Gatunek: powieść obyczajowa

MIEJSCE akcji: Brazylia
CZAS akcji: XVIII wiek
BOHATEROWIE: Lua, Imaculada/Kasinda, Zé/Mbómbo, Eulalia
TEMATYKA: niewolnictwo, dojrzewanie do wolności
CYTATY:
Jaki bodziec mieli więc niewolnicy, którzy wcale nie czuli się zniewoleni, by uciekać w dzicz? Co czekało ich tu poza pracą, głodem i samotnością? [str. 173]
To było marzenie, które warto urzeczywistnić, nieważne, ile musi kosztować. [str. 132]

Pieśń kolibra to powieść osadzona w gorącej, kolorowej, urodzajnej osiemnastowiecznej Brazylii. W pierwszej chwili brzmi nieźle, prawda? Ówczesne życie w Brazylii było ciekawe i barwne, ale nie dla wszystkich. To czasy wyjątkowego „urodzaju” niewolnictwa.

Wśród niewolników można było wyodrębnić dwie grupy: tych, którzy posmakowali wolności, ponieważ mieszkali kiedyś w Afryce i tych, którzy urodzili się już w niewoli i nie poznali innego życia. Bohaterowie powieści reprezentują obie te grupy: pierwszą - staruszka Imaculada (Kasinda) i odważny młodzieniec Zé (Mbómbo), drugą - ciemnoskóra Lua, urodzona w niewoli, służąca białym bogaczom od zawsze, nie rozumiejąca, za czym tęsknią ci, którzy posmakowali wolności. Okazuje się, że Kasinda, uważana przez wiele osób za starą, niezbyt sprawną umysłowo niewolnicę, ma odegrać najważniejszą rolę w życiu Lui... Co sprawi, że Lua usłyszy pieśń kolibra, symbol delikatnej, ledwo słyszalnej pieśni o wolności?

Dawno nie czytałam książki o takiej tematyce: o niewoli, o cierpieniu, o wierze w lepsze jutro w sytuacji wydawałoby się bez wyjścia, o tym, że warto iść do przodu choćby maleńkimi kroczkami i nie rezygnować z marzeń. Choć w powieści tej pojawia się też wyraźnie nakreślony wątek miłosny, potraktowałam go jako wątek poboczny. Dla mnie zdecydowana wartość tej powieści tkwi w ukazaniu przeżyć i rozterek bohaterów, dojrzewających do wolności. To powieść o trudnych decyzjach, o marzeniach o wolności i paradoksalnym zniewoleniu wolnością. Warto się przekonać, na czym poległ ten paradoks.

Krótko mówiąc:
wciągająca, poruszająca, trzymająca w napięciu do końca

Dziękuję bardzo wydawnictwu Świat Książki za egzemplarz recenzencki.


Realizacja planów na 2013 rok - lista numer 3 "Posmakowałam, chcę więcej..." .

sobota, 12 stycznia 2013

3/2013 Zniknięcie słonia – Haruki Murakami; Murakami i jego Tokio - Anna Zielińska-Elliott

Postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli napisać o dwóch książkach w jednym poście. A to dlatego, że obie książki można opatrzyć wspólnym hasłem – „Murakami”.

 Niedawno skończyłam czytać książkę Murakami i jego Tokio napisaną przez tłumaczkę książek Murakamiego Annę Zielińska-Elliott. Bardzo mi zależało na tej książce, ponieważ Murakami od dawna figurował na liście pisarzy, których twórczość chciałabym poznać, a Tokio z kolei na liście miejsc, które chciałabym zwiedzić






Wydawnictwo Muza
Wydano w maju 2012
270 stron 
Literatura polska
Gatunek: przewodnik

Jeśli chodzi o książkę Murakami i jego Tokio, to jest to pozycja, która zadowoli nie tylko wielbicieli Murakamiego, bo jak mówi podtytuł jest to „przewodnik nie tylko literacki”.

Przewodnik, choć ściśle nawiązuje do twórczości pisarza, jest napisany w taki sposób, że zadowoli zarówno tych, którzy sięgną po niego ze względu na Murakamiego, jak i tych, dla których bardziej interesujące będzie Tokio samo w sobie.

Fani Murakamiego, będą mieć możliwość pospacerowania po mieście śladem bohaterów i autora, poznać odwiedzane i lubiane przez nich miejsca, co na pewno da im pełniejszy obraz bohaterów. Czytelnicy będą też mogli poznać lepiej autora dzięki temu, że każdy rozdział kończy się zestawem odpowiedzi Murakamiego na pytania czytelników, co mocno przybliża jego charakter i upodobania. „Zwyczajni” turyści mogą wykorzystać ten przewodnik, aby odkryć wiele miejsc, o których w klasycznych przewodnikach nie ma nawet wzmianki, a także skorzystać z wielu pożytecznych podpowiedzi. Przydatne adresy, praktyczne wskazówki kulturowe, zwyczaje, które nam Polakom mogą wydać się zaskakujące...

Polecam więc ten przewodnik zarówno wielbicielom Murakamiego, jak i szczęściarzom wybierającym się do Tokio. :-)

 *************************

Tytuł oryginału: 象の消滅 / Zō no shōmetsu
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo Muza
Wydano w październiku 2012
376 stron 
Literatura japońska
Gatunek: opowiadania

Zniknięcie słonia to pierwszy zbiór opowiadań Harukiego Murakamiego, jaki przeczytałam. Mam za sobą jedynie pierwszy tom 1Q94, więc nie mam jeszcze wyrobionego własnego zdania o tym pisarzu cieszącym się coraz większą popularnością i uznanym w ubiegłym roku za jednego z ważniejszych kandydatów do Nagrody Nobla.

Wcale nie jest mi łatwo napisać, że nie podobało mi się coś, co napisał kandydat do Nagrody Nobla, bo to sugeruje, że czegoś nie dostrzegam, że nie widzę piękna, że nie potrafię zinterpretować właściwie. Może i tak jest. Prawda jednak jest taka, że te opowiadania zupełnie nie przypadły mi do gustu. Może czytałam je mało uważnie, może zbytnio nastawiłam się na to, że skoro to Murakami, to na pewno są świetnie. Może trzeba wcześniej posmakować innych dzieł Murakamiego, żeby docenić Zniknięcie słonia i inne opowiadania z tego zbioru. Na dzień dzisiejszy proponowany przez autora poziom absurdu oraz surrealizm wciśnięte w rzeczywistość to dla mnie zbyt mocne „odjechanie”.

Póki co zostaję z poczuciem lekkiego zawodu, ale jeszcze po Murakamiego sięgnę. Chcę przynajmniej doczytać pozostałe dwa tomy 1Q94. Mam też jeszcze Norwegian Wood i O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Zobaczymy. :-)

Jeśli chodzi o mnie, to Tokio jak najbardziej t a k, a Murakami niekoniecznie.


Bardzo dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarze recenzenckie.

czwartek, 10 stycznia 2013

2/2013 Smaki dwudziestolecia – Maja Łozińska

Wydawnictwo Naukowe PWN
Wydano w 2011
184 strony
Literatura polska
Gatunek: popularno-naukowe

Jakiś czas temu rozpływałam się z zachwytu nad publikacją Wydawnictwa Naukowego PWN Dobre maniery w przedwojennej Polsce Marii Barbasiewicz. Teraz przyszedł czas na zachwyt nad dwiema kolejnymi książkami, wydanymi z podobną starannością przez Wydawnictwo Naukowe PWN, opatrzonych wieloma zdjęciami, które sprawiają, że spokojnie można zakwalifikować te publikacje do albumów.  To Smaki dwudziestolecia. Zwyczaje kulinarne, bale i bankiety Mai Łozińskiej oraz Pocztówki z Kresów Piotra Jacka Jamskiego. 

Dzisiaj będzie o Smakach. O Kresach w niedalekiej przyszłości. 

Doskonały smak miała dla mnie już sama myśl, że znów mam okazję poczytać o dwudziestoleciu międzywojennym, które wyjątkowo lubię. Smaki dwudziestolecia to, oparte na bogatej bibliografii, ciekawe opracowanie dotyczące obyczajów kulinarnych ówczesnego społeczeństwa

Autorka wskazuje na zmiany, jakie zachodziły nie tylko w samym sposobie żywienia, prowadzenia domu, ale i w podejściu do życia towarzyskiego, które w ówczesnych czasach cechowało się coraz większą otwartością. Jest tu więc mowa zarówno o „przyziemnych” sprawach, jak na przykład robienie zakupów na targu czy bazarze, jak i o eleganckich przyjęciach, klubach brydżowych czy spotkaniach na herbatce. Autorka wskazuje zarówno na coraz większą nowoczesność mieszkańców miast, jak i na pielęgnujących tradycję ziemian. 


Jeśli ktoś lubi dwudziestolecie, to na pewno znajdzie wiele przyjemności w przeczytaniu tej pięknej książki. Ci zaś, którzy jeszcze nie znają smaku dwudziestolecia, mają szansę się w nim rozsmakować. Na przykład możecie się dowiedzieć, do czego służyła maszynka karlsbadzka, co to były fajfy, co można było kupić w sodówce i czy pieczony paw w sosie anyżkowym zawsze wszystkim smakował. Klimat tamtych czasów ukazany na licznych zdjęciach, plakatach, reprodukcjach obrazów, szczegółowe opisy ubogacone anegdotkami, liczne cytaty – to elementy dzięki którym autorce udało się bardzo wyraźnie pokazać charakter dwudziestolecia międzywojennego. Polecam.


Krótko mówiąc: 

ciekawie napisane, ładnie wydane

Dziękuję bardzo wydawnictwu Naukowemu PWN za egzemplarz recenzyjny.
  

czwartek, 3 stycznia 2013

1/2013 Wszystko jest po coś - Krzysztof Ziemiec, Mira Suchodolska


Wydawnictwo M, Kraków 2012 
Wydawnictwo Niecałe, Bytom 2012 
Wydanie drugie 
152 strony 
Literatura polska 
Gatunek: autobiografia w formie wywiadu 

Jeśli oglądalibyście Wiadomości w TVP1 nawet rzadko, to najprawdopodobniej bez problemu, nawet bez oglądania zdjęcia z okładki obok, skojarzylibyście nazwisko autora z konkretnym prezenterem. Kompetentny, miły, przystojny. Laureat Wiktora 2011 dla najpopularniejszego prezentera TV. Z zewnątrz nie widać, że ten człowiek przeżył piekło - literalnie i w przenośni.

Dla Krzysztofa Ziemca pewien czerwcowy wieczór 2008 roku stał się momentem, w którym jego życie zawisło na cienkim włosku... W rozmowie z Mirą Suchodolską prezenter TV opowiada o pożarze w swoim domu, o tym, że nie dawano mu wielkich szans na przeżycie, o bliskich, dzięki którym "pozbierał się" w niewiarygodnym tempie, o trudach rehabilitacji, o zasadach, którymi się kieruje w życiu i o wartościach, którym hołduje. 

Nadzwyczaj wartościowa książka. Nadzwyczaj wartościowy człowiek. W dodatku dżentelmen, ginący gatunek... Postawa, jaką prezentuje Krzysztof Ziemiec, to - mówiąc jednym zdaniem - wyciągnięcie dobra z przeżywanego cierpienia i wiara, że to, co się przydarzyło ma sens. Wiara w to, że "wszystko jest po coś". A skoro jego historia może pomóc innym osobom zmagającym się z trudnymi doświadczeniami, to dlaczego by jej nie opowiedzieć? 

Panie Krzysztofie, to była bardzo dobra decyzja. Każdy powinien wiedzieć, co może czuć osoba cierpiąca. Każdy powinien wiedzieć, jak ważny jest człowiek obok. I każdy powinien wiedzieć, że gaśnica to niezbędny sprzęt, jaki powinien się znaleźć w każdym domu. 

Wszystko przedstawione z dystansem do siebie, prawdziwie, bez dziennikarskiego nadęcia, z humorem.

Żeby nie przesłodzić, to parę słów o formie... 
Denerwowały mnie wtrącenia i niektóre pytania prowadzącej wywiad. Czasem dziecinne i naiwne, w niektórych momentach tak oczywiste, że aż niepotrzebne. Pomyślałam sobie, że wspomnienie autorskie Krzysztofa Ziemca mogłoby się okazać lepszym rozwiązaniem. 

I jeszcze jedna rzecz. Moim zdaniem bardzo ważna. Wydawnictwo, czy raczej klaster wydawniczy, M plus Niecałe wypuściło na rynek towar wybrakowany, klasyczny edytorski bubel, i nie przyznało się do tego. Książkę kupiłam jako "nówkę". Na dodatek zapakowaną w folię... Zdziwiona byłam, bo książka zupełnie zwyczajna, nie żaden album, żaden papier kredowany. Do strony 98. zdążyłam już zapomnieć o tej folii, aż tu nagle... niespodzianka. Po stronie 98. zwykle jest strona 99., po 99. strona 100. I tak dalej. Jako czytelnik właśnie takiej kolejności się spodziewam. Tutaj po stronie 98. następuje strona 103. Potem 104., a potem 101. I tak do strony 115. :-) Skażona redaktorską dociekliwością sprawdziłam stronę redakcyjną, ale dowiedziałam się, że łamanie przeprowadziła "Edycja"... 

Kimkolwiek jesteś, Edycjo, udało Ci się zrobić w balona i czytelników, i autorów. Nieładnie. Błędy zdarzają się każdemu. Dobrze byłoby umieć się do nich przyznać, choćby ze względu na treść książki, przekazaną przez uczciwego, prostolinijnego człowieka. Wystarczyłoby wyjaśnienie dołączone pod tą nieszczęsną folią. Mam nadzieję, że trzecie wydanie tej książki, zasługującej na dużo więcej, ukaże się w porządnym wydaniu. 

Niemniej jednak, zachęcam do zapoznania się z treścią tej historii, bo jest naprawdę niesamowita.

Krótko mówiąc: 
krzepiące, ujmujące, wzruszające